poniedziałek, 29 grudnia 2014

Skinlite | skarpetki złuszczające do stóp

Skarpetki złuszczajace do stóp stają się coraz bardziej popularne. Nieukrywam, że lubię użyć ich co jakiś czas, dlatego postanowiłam wypróbować tańszą wersję skarpetek firmy Purederm (do kupienia m.in. w Hebe za ok.20 zł), dostępną w Carrefourze za ok. 11 zł, którą oferuje firma Skinlite. 

Skarpetki w środku są identyczne, jedyną różnicą jest producent. Po nałożeniu skarpet czekamy ok. 1,5 h aż płyn namoczy naszą zgrubiałą skórę na stopach. Proces złuszczania zaczął się u mnie po 3 dniach i zakończył się po 11 dniach od aplikacji. Skóra złuszczyła się całkowicie, nawet na piętach skarpetki poradziły sobie lepiej ze zgrubieniami – może dlatego, że troszkę bardziej przykładałam się do pielęgnacji stóp po ostatnim złuszczaniu. Obecnie stópki są mięciutkie i bez suchych skórek.

Działanie jakie przynoszą skarpetki firmy Skinlite są dla mnie identyczne jak te z Purederm, więc skoro nie ma różnicy – po co przepłacać???

sobota, 27 grudnia 2014

Cetaphil Dermoprotector

Rok temu pokazywałam Wam jak wygląda moja pielęgnacja skóry tłustej [klik]. Wiele kosmetyków wtedy pokazanych doczekało się swoich osobnych recenzji, dlatego dzisiaj chciałabym powiedzieć coś więcej na temat kremu Cetaphil Dermoprotector, który dedykowany jest dla skór suchych i wrażliwych.

Dostępność: apteki, Superpharm, internet
Cena: ok. 35 zł | 250 ml
KWC: klik


Krem jako, że przeznaczony jest do wrażliwej skóry, nie uczulił i nie podrażnił jej. Zapach jest bardzo delikatny a konsystencja lekka, dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. Moja tłusta skóra niestety dość szybko zaczyna się po nim świecić. Nie zapychał mnie, jednak wiele dziewczyn z tłustą i problematyczną skórą, skarżyła się, że krem pogorszył stan ich skóry.


Krem stosowałam w czasie kuracji z tonikiem z kwasami z Biochemii Urody, skóra była wtedy przesuszona oraz pojawiło się całe mnóstwo suchych skórek. Jednak krem nie nawilżał zbyt dobrze w moim przypadku. Suche skórki - nie znikały. Stosując krem nie miałam wrażenia dogłębnego nawilżenia. Jedynym plusem jaki zauważyłam, było zniknięcie uczucia ściągniętej i napiętej skóry. Działanie takie potwierdziła również moja siostra, której odlałam część kosmetyku.
Dermoprotector cieszy się bardzo dobrą opinią, często polecany jest przez dermatologów. Jednak według mnie jest to troszkę przereklamowany krem. Jeżeli zastanawiacie się nad jego zakupem warto poprosić o próbkę lub znajomą o odlanie nieco kremu, ponieważ 250 ml kremu to sporo i na prawdę długo trzeba się z nim męczyć. No chyba, że przeznaczycie go do nawilżania skóry, bo w tym przypadku spisuje się znakomicie :)

Oczywiście jeżeli używałyście, napiszcie co o nim myślicie - Wasze opinie przydadzą się nie tylko mi :) Jeżeli możecie polecić dobrze nawilżający krem, który byłby odpowiedni do skóry tłustej, czekam na Wasze podpowiedzi. 

wtorek, 23 grudnia 2014

Evree | regenerujący krem do rąk

W chłodniejszych porach roku stosowanie kremu do rąk staje się u mnie nieodłącznym punktem programu w walce z suchą skórą. Często mam problemy z przesuszoną skórą dłoni, czuję że są one ściągnięte i szorstkie w dotyku. Dlatego, gdy otrzymałam do przetestowania krem regenerujący marki Evree, pomyślałam, że może będzie to krem, którym od czasu do czasu będę mogła zastąpić czerwoną Isanę
Opis producenta: Regenerujący krem do rąk do bardzo suchej, podrażnionej i zniszczonej skóry.
Teraz skóra Twoich rąk odżyje na nowo!
Rezultat: Zaraz po zastosowaniu - Twoja skóra  będzie intensywnie nawilżona, bardziej elastyczna i przyjemna w dotyku. Po regularnym kilkudniowym stosowaniu pozbędziesz się uczucia spierzchniętych i zniszczonych dłoni.
Formuła kremu: dzięki zawartości olejków (arganowy, migdałowy, avacado) głęboko odżywia i regeneruje oraz wspomaga naturalną odbudowę zniszczonego naskórka. Krem został wzbogacony o d-pantenol, alantoinę, glicerynę oraz mocznik, aby zregenerować i ukoić podrażnioną skórę dłoni.
Naturalne emolienty tworzą na powierzchni ochronny film zabezpieczający skórę przed utratą wilgoci. Doskonale się rozprowadza i szybko wchłania, delikatnie natłuszcza  skórę nie pozostawiając nieprzyjemnego uczucia lepkości.
Uwaga: wydajna formuła - stosować w niewielkich ilościach.

Skład: Aqua (Water), Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Urea, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glyceryl Stearate, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Cera Alba (Beeswax), Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Glycine Soja (Soybean) Oil, Glycine Soja (Soybean) Sterols, Hexyl Laurate, Sodium Acrylate/Acryloyldimethyltaurate Copolymer, Isehexadecane, Polysorbate 80, Argania Spinosa Kernel (Argan) Oil, Panthenol, Allantoin, Dimethicone, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Propylene Glycol, Diazolidinyl Urea, Iodopropynyl Butylcarbamate, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Parfum (Fragrance)

Dostępność: Rossmann, Natura
Cena: 8,40 zł | 100 ml
KWC: klik
Z miękkiej czerwonej tubki bardzo dobrze wyciska się kremik, który ma dość zbitą konsystencję. Bardzo dobrze rozsmarowuje i dość szybko wchłania użyty z umiarem, w dużej ilości pozostawia tłuste i lepie dłoni. Po użyciu kremu pozostaje na nich tak jakby ochronna warstwa. Zapach jest przyjemny dla nosa :)

Dla mnie krem jest przeznaczony do codziennego stosowania niż do regeneracji zniszczonych dłoni. Po posmarowaniu skóra jest nawilżona, ukojona jednak uczucie to jest dość krótkotrwałe (np. znika po umyciu rąk). Stosowany na noc grubą warstwą nie dawał też świetnych rezultatów. Mimo regularnego stosowania nie zauważyłam znacznej poprawy nawilżenia skóry rąk. 

Krem niestety okazał się przeciętniakiem. Nie daje długotrwałych efektów. Krem na pewno sprawdzi się, jeśli mamy nawyk kremowania dłoni po każdym ich umyciu, jednak w celu regeneracji polecam na noc używać coś mocniejszego w działaniu.

niedziela, 21 grudnia 2014

JESIEŃ - ulubieńcy

Dziś pierwszy dzień zimy, więc pora na pokazanie ulubieńców jesieni. Kilku z nich na pewno powróci do mojej kosmetyczki :)
Znacie, lubicie???

wtorek, 16 grudnia 2014

Garnier NEO | antyperspirant w suchym kremie

Wspominałam już nie raz, że antyperspiranty z Garniera kompletnie się u mnie nie sprawdzają. Nowa formuła, a historia ta sama...
Od producenta: Antyperspirant nowej generacji - intensywna ochrona 45h; - regeneracja i miękkość skóry; niewidoczny na skórze i ubraniach. 

Skład: Aqua / Water, Aluminum Chlorohydrate, Dimethicone, Isopropyl Palmitate, Talc, Cera Alba / Beeswax, Arachidyl Alcohol, Parfum / Fragrance, Zinc Gluconate, Arachidyl Glucoside, Hydroxypropyl Starch Phosphate, Phenoxyethanol, Steareth- 100/Peg-136/Hdi Copolymer, Peg-100 Stearate, Behenyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Perlite, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Glyceryl Stearate.

Dostępność: drogeria, markety
Cena: ok. 14 zł | 40 ml
KWC: klik
Garnier NEO to nowa formuła dostępna wśród antyperspirantów Garniera. Ma on postać kremu, który łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Miękkie opakowanie i zaokrąglona końcówka świetnie się sprawdzają i ułatwiają aplikację. Krem nie podrażnia skóry i pozostawia ją miękką. Nie pozostawia mocnych śladów na ubraniach, wszystko ładnie się spiera. 

Zapach jest świeży i bardzo liczyłam na to, że będzie się długo utrzymywać. Niestety także w tym przypadku po kilku godzinach, zamiast świeżości bawełny czuję nieprzyjemny smrodek. Teraz zaczynam już podejrzewać, że w antyperspirantach Garniera jest jakiś składnik, który nie współpracuje z zapachem mojego potu... Zarówno spraye, kulki czy teraz formuła kremowa, średnio chronią mnie przed poceniem jak i przed nieprzyjemnym zapachem. Dodam tylko, że w przypadku Rexony czy Dove, może nie przestaję się pocić, jednak zapach kosmetyku utrzymuje się niemal cały dzień. A w przypadku Garniera - podnoszę pachę i zabijam!!! :D

Bardzo żałuję, bo pomysł dobry, fajna aplikacja, ale niestety żadnego działania. Dajcie koniecznie znać jak u Was sprawdzają się antyperspiranty z Garniera. Bo być może część z Was jest zadowolona z ich działania. 

sobota, 13 grudnia 2014

Essence | All About Matt! - puder w kompakcie

W moich marcowych zakupach mogłyście zauważyć, że zaopatrzyłam się, już chyba wszystkim znany, puder fiksujący z Essence All About Matt! Do jego zakupu przekonały mnie dobre opinie na jego temat oraz bardzo przystępna cena. 
źródło: wizaz.pl

Opis producenta: Jeżeli jesteś zwolenniczką pudru w kompakcie, ten puder przeznaczony jest dla ciebie. Transparentny puder nałożony na podkład matuje skórę i ujednolica makijaż. bez efektu świecenia przez cały dzień. Dopasowuje się do każdego odcienia skóry.

Skład: Talc, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Saphire Powder, Aqua, Magnesium Stearate, caprylic/Capric Triglyceride, Bis-Diglyceryl Polyacyladipate-2, Ethylhexyl Palmitate, Caprylyl Glycol, Hexylene Glycol, Phenoxyethanol (9.05.2013.)


Niestety, zdjęcia które zrobiłam wcześniej diabeł nakrył ogonem i niestety nie mogę ich teraz znaleźć, a że puder dawno dobił już dna i nie prezentuje się zbyt wyjściowo muszę posłużyć się zdjęciami z internetu oraz zrobionymi zaraz po zakupie... (przepraszam :)

Dostępność: Hebe, Drogeria Natura, Douglas, drogerie internetowe
Cena: 12,99 zł | 8 g
KWC: klik

Opakowanie jest dość solidne, jak na razie nic nie odpadło. Zabieram je w krótkie podróże, a na co dzień ratuje mnie w pracy :) Minusem może być brak lusterka, jednak jego transparentny odcień położony dość niedbale na skórę na pewno nie będzie mocno rzucać się w oczy... Puder delikatnie bieli twarz, jednak po chwili stapia się z kolorem skóry. Przy nakładaniu może troszkę się pylić.

Puder jest wydajny, używam go od ok. 3 miesięcy i spokojnie wystarczy mi jeszcze na jakiś czas. Dodam tylko, że stosuję go 2-3 razy dziennie. 

Po aplikacji pudru skóra pozostaje dość długo zmatowiona (3-4 godziny). Największym plusem dla mnie jest to, że puder jest niewidoczny na skórze, nie wchodzi w zmarszczki czy rozszerzone pory. Nie uwidocznia suchych skórek, chyba że skóra jest ekstremalnie przesuszona. 

Jest to jeden z lepszych pudrów matujących, które trzymają w ryzach moją tłustą strefę T i jedyny (jak na razie) puder kompaktowy, do którego chcę wracać :)

Jeżeli możecie polecić inny puder matujący (prasowany), czekam na komentarze - a nuż znajdzie się jeszcze coś lepszego.

czwartek, 11 grudnia 2014

Wellness&Beauty | masło do ciała SHEA

Wieczorne nawilżanie skóry ciała stało się już moim obowiązkowym punktem pielęgnacji. Ostatnio używałam masła z Wellness&Beauty, więc jeśli jesteście ciekawe jak się u mnie sprawdziło zapraszam do dalszej części recenzji. 
Od producenta: Masło do ciała z bogatym w składniki masłem shea i olejkiem migdałowym. Daj się cudownie rozpieścić specjalną mieszanką bogatego w składniki masła shea i słodkiego oleju migdałowego. Wartościowe masło shea do ciała pielęgnuję skórę, dostarcza jej wystarczającą ilość wilgoci i zapobiega jej przedwczesnemu wysuszeniu. Skóra staje się wyczuwalnie miękka i gładka. 

Dostępność: Rossmann
Cena: 15 zł | 200 ml
KWC: klik
Masło znajduje się w solidnym plastikowym opakowaniu, które zabezpieczone jest dodatkowo sreberkiem, co daje gwarancję, że nikt wcześniej nie włożył tam swojego palucha... 

Konsystencja jest kremowa, aksamitna. Kosmetyk dobrze rozprowadza się na skórze i dość szybko wchłania, pozostawia jednak wyczuwalny ochronny film. Obecnie nie mam problemów z mocnym przesuszaniem skóry i masełko sprawdza się idealnie - skóra jest miękka i nawilżona, jednak nie wiem jak sprawdziłoby się w przypadku suchej skóry. Wydajność określiłabym jako średnią (mi wystarczy na ok. miesiąc używania).

Ogólnie z masła jestem zadowolona, jednak bardzo męczący jest dla mnie jego intensywny zapach. Jest on niby słodki, otulający ale mega sztuczny... Bardzo długo utrzymuje się na skórze, po pewnym czasie piżamka też nim pachnie. Wiem, że zapach to kwestia indywidualna, ale z uwagi na niego, po wykończeniu tego opakowania, na pewno nie wrócę do tego kosmetyku. 

Oczywiście jeśli używałyście, koniecznie napiszcie jak się ono u Was sprawdzało i co myślicie o jego zapachu - lubicie czy też Was męczył??? 

piątek, 5 grudnia 2014

Garnier Friut Energy | oczyszczająco-rewitalizujący żel do mycia twarzy

Żel z Garniera porównywałam już jakiś czas do żelu Vichy Normaderm [klik] i koniec końców wróciłam do niego latem i postanowiłam poświęcić mu jeszcze osobny post :)
Dostępność: drogerie, markety
Cena: ok. 15 zł | 200 ml
KWC: klik

Żel posiada opakowanie z pompką co ułatwia dozowanie. Ma on dość gęstą konsystencję, przy codziennym używaniu spokojnie wystarczy na 2 miesiące. Posiada zdecydowanie właściwości pobudzające, dzięki swojemu cytrusowemu zapachowi. 
Garniera używałam głównie przy wieczornej pielęgnacji twarzy. Żel usuwa resztki makijażu, pozostawia skórę oczyszczoną i odświeżoną, lekko zmatowioną. Niekiedy skóra pozostawała lekko ściągnięta, jednak nie jest to mocny efekt, który po aplikacji wieczornej porcji kremów znika. Przy dłuższym używaniu nie zauważyłam, aby przesuszył skórę. 

Z działania żelu jestem zadowolona. Świetnie sprawdzał się latem, odświeżając i pozostawiając skórę oczyszczoną. 

środa, 3 grudnia 2014

Nivea Make Up Starter | nawilżający żel-krem do cery normalnej i tłustej

W przypadku mojej tłustej skóry kremami, po które sięgam najchętniej rano są te matujące lub delikatnie nawilżające, które nie sprawiają, że moja skóra szybko zaczyna się świecić. Dlatego jakiś czas temu skusiłam się po Make Up Starter z Nivei, który używałam głównie latem.
Dostępność: drogerie, markety
Cena: 18 zł | 50 ml
KWC: klik

Krem ma przyjemny, delikatny zapach i żelową konsystencję przez co szybko się wchłania, nie pozostawiając lepkiego filmu na skórze. Bardzo dobrze się rozprowadza, pozostawiając skórę gładką i wygładzoną. Daje podobne uczucie jak baza pod makijaż. Skóra pod palcami wydaje się śliska przez co podkład też bardzo ładnie się rozprowadza. Stosując krem nie zauważyłam aby mnie zapychał, co często miało miejsce w przypadku stosowania sylikonowej bazy pod makijaż.
W przypadku mojej tłustej skóry poziom nawilżenia jest dla mnie odpowiedni. Krem nie sprawia, że moja skóra przetłuszcza się mocniej, ale nie jest też ściągnięta. Osoby potrzebujące większego nawilżenia skóry mogą czuć pewien niedosyt. Dlatego jeśli nie potrzebujecie w ciągu dnia mocnego nawilżenia, a jedynie chcie by makijaż prezentował się ładnie na skórze powinnyście być z niego zadowolone.
Krem jest bardzo wydajny, ważny od momentu otwarcia przez 12 miesięcy. Niestety zauważyłam, że teraz gdy jestem  już na samym dnie słoiczka, krem zaczyna się rolować na skórze, co wcześniej nie miało miejsca. Jednak jako lekki krem pod makijaż na lato sprawdza się u mnie bardzo dobrze i oprócz tego rolowania pod koniec używania nie zauważyłam innych minusów...

Jeżeli używałyście to koniecznie napiszcie jak krem się u Was spisywał :)

niedziela, 30 listopada 2014

Projekt denko | listopad

Listopad to miesiąc, który jakoś najmniej lubię. Jednak w tym roku pogoda była na prawdę łaskawa i miesiąc bardzo niepostrzeżenie mi zleciał :) Niestety pustych opakowań nie jest zbyt wiele, więc i wpis będzie niedługi. 
India Cosmetics szampon z olejem z konopii /recenzja/: szampon okazał się bardzo wydajny. Miał on bardzo gęstą konsystencję, dobrze się pienił i oczyszczał włosy. 

Schauma odżywka do włosów /recenzja/: zapach odżywki niestety był dla mnie zbyt ciężki i duszący. Używana co 2-3 mycia nie obciążała włosów, jednak używana w nadmiarze sprawiała, że włosy były smętne. Zdecydowanie ułatwiała rozczesywanie włosów.
Mariza peeling drobnoziarnisty wygładzający z olejkiem migdałowym /recenzja/: peeling z Marizy bardzo podobny jest do peelingu z Sorayi, jednak ten ma przyjemniejszy zapach. Drobinki są dość ostre, ładnie wyrównują skórę i usuwają martwy naskórek. 

Garnier żel oczyszczająco-rewitalizujący /recenzja/: zapach cytrusów zdecydowanie pobudza do życia. Żel jest dość wydajny, dobrze się pieni. Skóra pozostaje zdecydowanie oczyszczona i odświeżona, jednak czasami bywa po nim ściągnięta.
Avon woda toaletowa Love: zapach dość przyjemny, jednak nie skradł mojego serca. Używałam go głównie w domu, ponieważ był bardzo nietrwały.

Maybelline Colossal Smoky Eyes /recenzja/: tusz nie sprawił, iż moje rzęsy były kolosalne. Dawał raczej taki dzienny efekt. 
Tibelly płatki kosmetyczne: płatki dostępne w Netto. Ogólnie nie mam im nic do zarzucenie, bo nie są dość twarde i nie zostawiają paproszków, jednak są niedokładnie po docinane i pełno w nich strzępów... 

Facelle nawilżane chusteczki do higieny intymnej: są to jedynie chusteczki jakie używam. Tanie, nie podrażniają i skutecznie odświeżają.


Miałyście? Używałyście? Jakie są Wasze opinie? 

piątek, 28 listopada 2014

BeBeauty żel pod prysznic | z solą morską z wyspy Bali

Wiem, że o nieobecnych się nie mówi, jednak ten żel zasługuje na ostatnie pochwalne słowa... Żel kupiłam jakiś czas temu, gdy dowiedziałam się, że Biedronka wycofuje go ze swojej oferty. Bardzo wiele osób pisało, że to najlepszy zapach z tej serii więc skusiłam się i ja :)
Konsystencja żelu jest gęsta, znajdują się w nim drobinki peelingujące, które faktycznie działają - w przeciwieństwie do innych żeli typu 2w1 (żel + peeling), które nie mają żadnych właściwości peelingujących. Wyciśnięty żel na dłonie i w masowany w skórę wyraźnie ją wygładza. 

Dużą zaletą tego żelu faktycznie jest zapach. Po prostu - obłędna świeżość. Do tego długo utrzymuje się na skórze. Bardzo lubię go używać po treningu. Od razu lepiej człowiek się czuje. Nie zauważyłam, aby żel wpływał negatywnie na stan nawilżenia skóry. 

Żałuję tylko, że nie przekonałam się do biedronkowych żeli dużo wcześniej, ponieważ obecnie żel nie jest już dostępny, a wiedząc, że jest tak dobry i ma tak fantastyczny zapach, w chwili gdy go wycofywali kupiłabym ich znacznie więcej :) 

poniedziałek, 24 listopada 2014

Alterra Granat BIO | emulsja oczyszczająca

Swojego czasu popularny był krem do mycia twarzy z Alterry z wyciągiem z róży (mini recenzja), która niestety nie jest już dostępna w naszych Rossmannach. Na całe szczęście Alterra wprowadziła bardzo podobny kosmetyk, tym razem z serii z granatem. 

Opis producenta: do skóry bardzo suchej zawiera masło shea BIO i aloes BIO
Każdy rodzaj skóry wymaga indywidualnej pielęgnacji. Emulsja oczyszczająca do twarzy Alterra opracowana została specjalnie dla potrzeb skóry bardzo suchej. Łagodne substancje pochodzenia roślinnego szczególnie delikatnie oczyszczają skórę. Kombinacja składników, takich jak cenny olej z pestek granatu BIO i żel z aloesu BIO nawilża skórę już podczas jej oczyszczania. Testy dermatologiczne potwierdzają  bardzo dobrą tolerancję emulsji oczyszczającej do twarzy Alterra Granat BIO przez skórę. 

Skład: Aqua, Glycine Soja Oil*, Glycerin, Alcohol*, Glyceryl Stearate Citrate, Myristyl Myristate, Myristyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Coco - Glucoside, Xanthan Gum, Butyrospermum Parkii Butter*, Punica Granatum Seed Oil*, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Bisabolot, Ginko Biloba Leaf Extract, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citral**, Citronellol**. 
* Składniki z upraw ekologicznych.
** Z olejków eterycznych.


Dostępność: Rossmann
Cena:  8,49 zł | 125 ml
KWC: klik

Emulsja ma dla mnie tak samo specyficzny zapach jak jego poprzednik z wyciągiem z róży, do którego w trakcie używania, już zdążyłam się przyzwyczaić. Konsystencja podobna jest do mleczka do demakijażu jest może nieco gęściejsza jednak lekka i z łatwością rozprowadza się na skórze. 

Używam jej głównie do porannego odświeżenia skóry, nie dlatego, że słabo radzi sobie z usuwaniem resztek makijażu, ale dlatego, że lubię potraktować moją tłustą skórę wieczorem czymś mocniejszym, a rano, żeby jej dodatkowo nie przesuszać stosuję właśnie delikatne pianki czy żele. Osoby, które nie mają większych problemów ze skórą mogą emulsję Alterry używać zarówno rano jak i wieczorem. Jednak emulsję polecam używać aby domyć a nie zmyć makijaż :)

Skóra po umyciu jest doskonale oczyszczona, nawilżona. Emulsja nie wywołała żadnego uczulenia czy podrażnienia. Nie zauważyłam, aby zapychała skórę czy w jakikolwiek negatywny sposób wpływała na jej stan. Jak dla mnie jest to świetny produkt do stosowana rano i na pewno będę do niego wracać :) 

piątek, 21 listopada 2014

Wellness&Beauty | peeling solny - oliwa z oliwek i zielona herbata

Mam wrażenie, że marka Wellness&Beauty w tym roku wprowadziła sporo nowości na półki w Rossmannie. Śmiało mogę napisać, że peeling solny tej marki z algami morskimi jest peelingiem, który wspominam najprzyjemniej - mocny zdzierak, który usuwał martwy naskórek i jednocześnie pozostawiał skórę gładką i nawilżoną. Dlatego miałam nadzieję, nowe warianty zapachowe (oprócz prezentowanej dzisiaj zielonej herbaty, jest jeszcze o zapachu mango i kokosa oraz masło shea i olejek migdałowy) sprawią się równie dobrze jak ich poprzednik :) 
Opis producenta: Poczuj się ożywiona ekstraktem z oliwy z oliwek i zielonej herbaty. Niewielkie drobinki peelingujące z naturalnej soli morskiej usuwają łagodnie i gruntownie martwy naskórek i pobudzają mikro cyrkulację skóry. Skóra staje się miękka i jedwabista w dotyku.

Skład: maris sal, ethylhexyl stearte, olea europea fruit  oil, caprylic/capric triglyceride, parfum, camelia sinensis leaf extract, glycol, tocopherol, CI 47005, CI 61570, CI 16255, butylphenyl methylproponal (lilial), linalool. 
Opakowanie na pierwszy rzut oka wygląda jak szklany słoik na przetwory, jednak mamy tu do czynienia z plastikiem, który na pewno nie zbije się nam gdy upadnie w łazience (sprawdzone :) ...). Pozostawiony w łazience na pewno prezentuje się z gracją.

Peeling ma przyjemny i odświeżający zapach, który dość długo utrzymuje się na skórze. Dzięki zawartości olejków skóra pozostaje nawilżona. W porównaniu do innych peelingów opartych na parafinie, nie daje ona odczucia nieprzyjemnego oblepienia skóry.
Drobiny peelingujące są drobne i na prawdę bardzo ostre. Dobierając odpowiedni nacisk naszych dłoni możemy zapewnić sobie delikatny peeling lub polecieć hardcorem. Ja osobiście preferuję mocniejszy peeling (jeśli chodzi o ciało). Masaż pobudza krążenie, skóra nabiera kolorów i pozostaje wygładzona. 

Dostępność: Rossmann
Cena: 12,99 zł | 300 g

Niestety z Rossmanna znikł poprzednik, jednak na prawdę nie ma co się smucić i płakać, ponieważ następca jest równie mocny i skuteczny:) Ja nie mam mu nic do zarzucenia i na pewno inne wersje proponowane przez Wellness&Beauty też znajdą na moim blogu swoje 5 minut :D


wtorek, 18 listopada 2014

Mariza | oczyszczający żel do mycia twarzy

Kosmetyki Marizy niestety nie są łatwo dostępne, ale w ich ofercie można znaleźć kilka ciekawych kosmetyków. Dzisiaj będzie recenzja żelu oczyszczającego do twarzy z serii intensywne nawilżanie 25+. 
Żel znajduje się w wygodnej i bardzo poręcznej plastikowej butelce. Ani otwieranie, ani aplikacja żelu nie stanowi tu żadnego problemu. 

Konsystencja żelu jest dość wodnista, jednak żel jest wydajny. Dzięki temu, że mocno się pieni, niewielka ilość wystarczy na umycie twarzy. Zaznaczę w tym miejscu, że używam go tylko w wieczornej pielęgnacji mojej skóry.
Żel przeznaczony jest do skóry tłustej i mieszanej jednak nie wysusza skóry. Oczywiście zaraz po osuszeniu skóry czuć lekkie ściągniecie, jednak to odczucie znika w przeciągu 2-3 minut. Skóra po umyciu jest oczyszczona, zmatowiona. Przecierając później twarz tonikiem rzadko kiedy płatek kosmetyczny jest zabrudzony. 

Widzę, że kosmetyk ten zniknął chyba z oferty Marizy, jednak gdyby udało Wam się go gdzieś znaleźć to warto, jeśli szukacie skutecznego żelu oczyszczającego, który nie przesuszy skóry.


czwartek, 13 listopada 2014

Wellness&Beauty | olejek pod prysznic z olejem migdałowym i ekstraktem z bambusa

Sezon grzewczy ruszył pełną parą więc używanie balsamów jest w moim wypadku nieuniknione. Ale z pomocą przychodzi nam marka własna Rossmanna - Wellness&Beauty, która oferuje olejek pod prysznic, który poniekąd może zastąpić nam żmudne wmasowywanie balsamów w ciało, np. gdy oczy same nam się zamykają a skóra woła choćby o odrobinę nawilżenia. 

Opis producenta: Olej migdałowy to drogocenny składnik, który wspaniale nawilża każdy rodzaj skóry, ale szczególnie polecany jest do suchej i wrażliwej. Wypróbuj specjalną mieszankę oleju migdałowego i wartościowego ekstraktu z bambusa, który relaksuje, wygładza oraz nawilża skórę. Dzięki wysokiej zawartości olejów naturalnych i dodatkowi cennej witaminy E oraz pantenolu, olejek oczyszcza i pielęgnuje skórę, chroniąc ją jednocześnie przed wysuszeniem.

Skład: Glycine Soja Oil, Laureth-4, Mipa-Laurethsulfate, Olea Europaea Fruit Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Helianthus Annus Seed Oil, Propylene Glycol, Parfum, Persea Gratissima Oil, Panthenol, Aqua, Tocopheryl Acetate, Bambusa Vulgaris Shoot Extract, Alcohol, Coumarin, Limonene, Linalool.

Dostępność: Rossmann
Cena: 8,59 zł | 250 ml
KWC: klik


Od razu, gdy zobaczyłam opakowanie pomyślałam, że producent na prawdę postarał się o design - produkty wyglądają jakby były kosmetykami ekskluzywnymi. Proste, eleganckie, ładnie się prezentują na półce w łazience. Bardzo lubię w kosmetykach zamknięcie tego typy, gdzie nic nie musimy otwierać, podważać czy się mocować pod prysznicem z klapką - tu naciskamy i nalewamy olejek :) 

Olejek ma dość wodnistą konsystencję. W dodatku, gdy się nim myję, używam tylko moich dłoni, bo wtedy działanie nawilżające jest dla mnie o wiele lepsze, niż gdy używam do mycia gąbki. Co w połączeniu sprawia, że kosmetyk nie jest zbyt wydajny. Używany codziennie starczyłby prawdopodobnie na jakieś 2 tygodnie - choć zaznaczam, że ja go sobie nie żałuję :) 
Skóra po prysznicu jest wygładzona i nawilżona. Nic się nie lepi, nie klei a skóra prezentuje się na prawdę rewelacyjnie. 

O ile z działania jestem na prawdę zadowolona, nie mogę tego powiedzieć o zapachu, który bardzo przypomina mi ten z Isany. Oba olejki przypominają mi taki rybi smrodek... Producent mógłby troszkę jeszcze nad tym popracować :)

Olejek Wellness&Beauty jest troszkę droższym zamiennikiem olejku z Isany, ale jesienią i zimą (moim zdaniem) o wiele lepiej jest sięgać po takie produkty myjące niż po tradycyjne żele pod prysznic. 


niedziela, 9 listopada 2014

Schauma | odżywka do włosów | krem i olejek

Odżywek do włosów z Schaumy prawdę mówiąc nie używałam zbyt wiele do tej pory. Ale gdy na rynku kosmetycznym był wielki bum na kosmetyki z zawartością przeróżnych olei postanowiłam sięgnąć po odżywkę z serii intensywna pielęgnacja, która jak zawiera olejek arganowy.
OD PRODUCENTA: Schauma z cennym olejkiem arganowym i kwiatem wanilii jest sekretną bronią przeciwko rozdwojonym końcówkom i łamliwym włosom.Formuła dogłębnie penetruje włókna włosa, gdzie regeneruje ubytki i zapobiega kolejnym uszkodzeniom. W widoczny sposób naprawia zniszczone końcówki. 

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Panthenol, Hydrolyzed Keratin, Argania Spinosa Kernel Oil, Isopropyl Myristate, Citric Acid, Phenoxyethanol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Glyceryl Stearate, Sodium Methylparaben, Parfum, Polyquaternium-37, Glycerin, Dicaprylyl Carbonate, Benzyl Salicylate, Limonene, Linalool, Lauryl Glucoside, CI 47005, CI 16035, CI 42090.

Dostępność: drogerie, supermarkety
Cena: ok. 6-8 zł | 200 ml
KWC: klik
Jeżeli chodzi o opakowanie, nie ma się do czego doczepić. Jest ono proste, estetyczne i z łatwością się otwiera. Zapach niestety jest dla mnie zbyt ciężki i duszący, troszkę orientalny, który na dodatek długo utrzymuje się na włosach.

Odżywka ma kremową konsystencję, która dobrze rozprowadza się po włosach. Włosy dobrze się po niej rozczesują, jednak musiałam uważać z ilością nakładanej odżywki, ponieważ potrafi ona przeciążać moje włosy. Stosowałam ją co 2-3 mycie, ponieważ używana cały czas powodowała, że włosy były smętne i obciążone.

Oczywiście nie jest to super odżywczy kosmetyk, ale sprawia że włosy są miękkie w dotyku, dobrze się układają i nie się puszą. Pewnie jeszcze sięgnę po jakąś odżywkę z Shaumy, ale z uwagi na zapach z całą pewnością wybiorę inną wersję :)


czwartek, 6 listopada 2014

Projekt denko | październik

Październik pod względem zużyć kosmetyków niestety nie jest zbyt obfity, jednak nawet te kilka pustych opakowań cieszy :)
Avene Cleanance SPF30 emulsja ochronna do cery tłustej i trądzikowej /recenzja/: w upalne dni niestety makijaż trzymał się zdecydowanie gorzej, wszystko spływało a skóra bardzo szybko zaczynała się błyszczeć. Jeśli chodzi o ochronę przeciwsłoneczną nie mam jej nic do zarzucenia. 

Be Beauty płyn micelarny /recenzja/: lubię ten płyn od samego początku. Jest tani, dostępny w każdej Biedronce. Świetnie radzi sobie z usuwaniem mojego delikatnego makijażu i co najważniejsze nie podrażnia oczu. 

India Cosmetics maska do włosów z olejem z konopi /recenzja/: bardzo przyzwoita maska, która dobrze nawilżała włosy, były one miękkie a zarazem dociążone i się nie puszyły. Stosowałam ją raz, góra dwa razy w tygodniu, ponieważ używana częściej wraz z szamponem z tej samej serii powodowała u mnie obciążenie włosów.
Żele pod prysznic Dove - wersja klasyczna /recenzjaoraz pistacja&magnolia /recenzja/: pisałam o tym niejednokrotnie w recenzjach, że żele te bardzo polubiłam za to, że są kremowe, dobrze się pienią, pozostawiają skórę miękką i pachnącą. Klasyczna wersja bardziej przypadła mi do gusty niż nowość - pistacja i magnolia.

Decubal łagodzący i kojący żel przeznaczony do skóry podrażnionej /recenzja/: żel bardzo szybko wchłaniał się w skórę, nie pozostawiał na niej lepkiego filmu. Skóra była gładka i nawilżona. Podrażniona skóra faktycznie czuła ulgę.
Carea płatki kosmetyczne: biedronkowe płatki chyba zawsze będą moimi ulubionymi :)
Toujours chusteczki nawilżana: chusteczki kupione w Lidlu. Używam ich do przecierania dłoni czy kosmetyków po wykonaniu makijażu. Świetnie się w tej roli sprawdzają. Chusteczka co do ostatniej pozostaje mokra :)
Goldweel szampon i odżywka: włosy były miękkie, gładkie i dobrze się układały. Niestety nie mam pojęcia jakby te kosmetyki sprawdzały się na dłuższą metę...


Jak same widzicie nie jest tego dużo - mam nadzieję, że Wam idzie o wiele lepiej??? :) Niestety ostatnio mam pootwieranych kilka kosmetyków z tej samej kategorii więc muszę znów wziąć się w garść i wprowadzić większą samodyscyplinę :D

poniedziałek, 3 listopada 2014

Iwostin Oftalin | łagodzący lipo-protektor pod oczy

W poprzednich ulubieńcach zimy łagodzący krem pod oczy z Iwostin pojawił się wśród nich. Krem po 10 miesiącach codziennego używania sięga denka, więc pora na zasłużoną recenzję. 
Krem znajduje się w 25 ml miękkiej tubce, z której z łatwością dozuje się odpowiednią ilość kremu. Konsystencja jest bardzo lekka, szybko się wchłania, nadaje się pod makijaż. Jak wspomniałam wyżej kremu używam przez ok. 10 miesiecy, więc jest on bardzo wydajny, co w porównaniu do ceny przemawia na jego korzyść (zapłaciłam za niego 20 zł na promocji w Super-pharm gdy na kosmetyki Iwostin obowiązywała promocja -50%).
Dostępność: apteki, Super-pharm, allegro
Cena: od 25 zł | 25 ml
KWC: klik
Kremu używam codziennie wieczorem i praktycznie każdego ranka. Muszę przyznać, że odkąd regularnie używam kremów pod oczy moja skóra wygląda o niebo lepiej. Powoli zbliżam się do 30-stki, więc wokół moich oczu pojawiały się już pierwsze drobne zmarszczki. Stawały się one już dość widoczne, dlatego poszukuję kremów, które optymalnie nawilżą okolice oczu oraz sprawią, że skóra stanie się napięta i wygładzona. I muszę przyznać, że lekki krem z Iwostinu spisuje się znakomicie. Nie podrażniał i nie uczulił mnie ani razu, a drobne zmarszczki stały się płytsze i zdecydowanie mniej widoczne. 

Nie jest to może krem dla osób posiadających już mocno widoczne kurze łapki, ale jeśli poszukujecie lekkiego kremu pod oczy, który nawilży i zapobiegnie pojawieniu się za wcześnie zmarszczek w okolicy oczu ten krem polecam wypróbować. Z zakupem oczywiście najlepiej się wstrzymać gdy w SP będzie kolejna promocja -50% na markę Iwostin :)


I na koniec mój mały apel: dziewczyny, używajcie nawilżających kremów pod oczy! Na prawdę przekonacie się, że regularne ich używanie sprawi, że okolica ta będzie się o wiele ładniej prezentować, a jeśli sięgniecie po nie odpowiednio wcześnie, możecie zapobiec pojawieniu się zmarszczek nawet o kilka lat :) 

czwartek, 30 października 2014

Annabelle Minerals | recenzja podkładów, korektora i pędzla

Od kiedy na blogach głośno zrobiło się o podkładach mineralnych miałam sporą ochotę na ich wypróbowanie. Wiele osób z cerą problematyczną pisało, że minerały stały się wybawieniem dla ich skóry. Bardzo chciałam aby i u mnie zadziałały, jednak przeżyłam małe rozczarowanie...
Podkłady Annabelle Minerals są chyba jednymi z najtańszych kosmetyków tego typu. Małe opakowanie podkładu (4 g) kosztuje 30,00 zł, a duże (10 g) 50,00 zł. Korektor dostępny jest w jednej wielkości (4 g) również w cenie 30,00 zł. Najtańszą opcją przetestowania jest zakup próbek, które kupimy za jedyne 7,50 zł. Podkłady dostępne są w trzech formułach: kryjącej, matującej i rozświetlającej, a każda z nich oferuje szeroką gamę odcieni.

Kosmetyk może być stosowany na wszystkie partie ciała dla uzyskania matowego wykończenia oraz średniego efektu krycia.
Właściwy, naturalnie wyglądający efekt uzyskasz po paru minutach od nałożenia podkładu, gdy minerały połączą się z Twoją skórą. Możesz też spryskać pędzelek wodą termalną lub hydrolatem, a następnie zanurzyć go w kosmetyku. Podkład uzyska wtedy kremową konsystencję.

Składniki: Mica, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, Iron Oxide, Ultramarines
Najjaśniejszy odcień korektora, wpadający delikatnie w odcień pistacjowy i pomagający ukryć zaczerwienienia. Korektor przeznaczony jest do maskowania wyprysków, zaczerwienień oraz przebarwień.
Składniki: Mica, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, Iron Oxide, Ultramarines
Pędzel do nakładanie podkładu mineralnego. Niezastąpiony przy użyciu produktów mineralnych. Pozwala precyzyjnie nakładać kosmetyki oraz zapewnia silne krycie. Pędzel jest gęsty, miękki i delikatny. Wykonany z syntetycznego włosia z bambusową rączką. Bezpieczny dla alergików. 

Kosmetyki mają bardzo wygodne, solidne opakowania z przekręcanym sitkiem. Podczas aplikacji niewielką ilość wysypuję na wieczko i za pomocą flat topu nabieram podkład, po czym otrzepuje nadmiar, stempluję skórę twarzy a następnie kolistymi ruchami wcieram podkład w skórę. Pędzel jest na prawdę bardzo przyjemny i mięciutki w użyciu. Niestety przy kosmetykach tego typu, musimy uważać na pylenie. 

Oba wybrane przeze mnie odcienie ładnie stapiają się ze skórą i nie odcinają się od niej, choć bardziej skłaniam się do odcienia Natural. Wpadają raczej w tony różowe. Skóra zaraz po aplikacji wygląda bardzo ładnie. Staje się aksamitna, choć ani wersja kryjąca ani matująca nie zapewniają jej matowego wyglądu, lecz bardziej satynowe. Dlatego zawsze na koniec sięgam po puder matujący. 
Zarówno podkład matujący jak i kryjący, ukrywają niewielkie zaczerwienienia oraz wypryski. Na większe problemy nakładam korektor, którego lekko zielony odcień pomaga zniwelować zaczerwienienia. 

Mimo iż pozytywnie podchodziłam do kosmetyków mineralnych, rzeczywistość okazała się bardzo brutalna... Niestety na mojej tłustej skórze podkłady szybko się ścierały i warzyły (a nakładam tylko jedną cienką warstwę). Już po 2 godzinach musiałam dokonywać poprawek. Podkład wchodził w zmarszczki na czole oraz w rozszerzone pory, jeszcze bardziej podkreślając te mankamenty w wyglądzie mojej skóry. Dotknięcie skóry twarzy palcami powodowało, że podkład zostawał na nich. Choć muszę tu zaznaczyć, że wersja matująca sprawdzała się ciut lepiej niż kryjąca. 

Co jakiś czas zmieniałam sposób aplikacji. Na krem, bez kremu, na wcześniej przypudrowaną twarz i niestety za każdym razem efekt był taki sam. Podkład szybko schodził z mojej twarzy, zmieniając mnie w "ciasteczkowego" potworka...

Na plus na pewno można zaliczyć krycie oraz to, że nie zapycha skóry. Tylko te dwa plusy przekonają mnie do zużycia tych podkładów, stosując je na krótkie wyjścia :)

Jeżeli chodzi o korektor to z jego działania jestem zadowolona, jeśli połączę go ze zwykłym podkładem drogeryjnym. Zielonkawy odcień, po użyciu podkładów mineralnych niestety dość szybko zaczyna przebijać, przez warzący się i schodzący ze skóry podkład, pozostawiając na naszej skórze widoczne jaśniejsze plamki w miejscach, w których próbowałyśmy zakryć zaczerwienienia. Jednak pod płynny podkład sprawdza się na prawdę znakomicie, a niedoskonałości są dłużej niewidoczne. 
Jak widzicie na zdjęciach, podkład po aplikacji na prawdę wygląda ładnie i naturalnie, żałuję tylko, że efekt ten nie utrzymuje się dłużej...

Wiem, że moja opinia może większość Was zaskoczyć, tym bardziej, że na wielu blogach podkłady te są masowo polecane i zachwalane. Jak widać, nie wszystko co sprawdza się u innych spisze się na naszej skórze, dlatego warto przed zakupem kupić próbki, które spokojnie starczą na kilkanaście aplikacji, co pozwoli dobrać Wam odpowiednią metodę i sposób nakładania oraz da możliwość sprawdzenia czy podkłady mineralne będą współpracować z Waszą skórą :D



INFORMACJA: Od 15.11.2014 ceny w sklepie Annabelle Minerals mają pójść w górę, ze względu na wzrost kosztów produkcji. Więc jeśli ktoś zastanawia się nad zakupem to ostatni dzwonek! 


Nivea | lekki mus do pielęgnacji ciała - dzika malina i biała herbata

Dzisiaj kolejna recenzja kosmetyków, które otrzymałam w ramach testowania w Klubie Przyjaciółek Nivea. Tym razem otrzymałam dwie wersje zap...