środa, 29 stycznia 2014

PROJEKT DENKO - styczeń

Powoli zbliża się koniec miesiąca więc pora na podsumowanie styczniowych zużyć :)
Pustych opakowań jest dość sporo - z czego oczywiście się niezmiernie cieszę.
Be Beauty płyn micelarny /recenzja/: kosmetyk, który dość często występował już w projekcie denko, więc nie będę się nad nim za wiele rozpisywać. Tani, szeroko dostępny i dobrze usuwa makijaż. Dla mnie rewelka!

Następca: Garnier płyn micelarny

Himalaya pianka oczyszczająca /recenzja/: nie ukrywał, że polubiłam się z tą pianką. Łagodnie ale skutecznie domywa twarz z resztek makijażu, nie wysusza jej za bardzo i do tego jest wydajna. Była dla mnie idealna do porannego odświeżenia twarzy. 

Następca: Cetaphil emulsja micelarna do mycia twarzy
Isana Med żel pod prysznic z mocznikiem /recenzja/:  tani i bardzo fajny żel dostępny w Rossmannie. Dobrze się pienił, nie wysuszał skóry. Niedawno była jego recenzja więc po więcej szczegółów odsyłam do niej :) 

Następca: Yves Rocher żel bawełna z Indii

Organix Cosmetix peeling solny /recenzja/: idealny peeling dla mnie: mocny, pozostawiający skórę nawilżoną dzięki olejkom i do tego świeży, cytrusowy zapach :) Jeśli nie będę miała pomysłu co kupić to pewnie zdecyduję się na ten. 

Następca: Perfecta peeling wanilia&pomarańcza

Decubal odżywczy i silnie nawilżający krem do ciała /recenzja/: balsam idealny na chłodniejsze miesiące lub gdy jesteście posiadaczkami suchej skóry. Krem nie pachnie intensywnie, nie podrażnia, pozostawia warstwę ochronną na skórze.

Następca: Isana Med balsam do ciała
Avon szampon przeciwłupieżowy drzewo herbaciane i mięta oraz szampon nawilżający awokado i orzechy makadamia: szampony z Avonu niestety nie były niczym specjalnym, ot zwykłe szampony, które dobrze myły, fajnie się pieniły, nie plątały mocno włosów no i nie są zbyt drogie. Na razie nie planuję zakupu innych szamponów z tej serii.

Alverde szampon z amarantusem /recenzja/: szampon z przyjaznym składem, bez SLSów. Niestety do szamponów tej marki mamy ograniczony dostęp co jest sporym minusem, ponieważ sprowadzanie ich z zagranicy jest mało opłacalne, tym bardziej, że w Rossmannie można dostać bardzo podobne kosmetyki w niższej cenie. Wracając do samego szamponu to dobrze oczyszczał, był wydajny, jednak po jego użyciu włosy były dość szorstkie więc mycie nie mogło obyć się bez użycia odżywki.

Następca: szampon Fructis i Selective Professional
Sulphur żel siarczkowy /recenzja/: żel stosowałam w nadziei na pozbycie się problemu "gęsiej skórki", no niestety żel sobie z tym problemem nie poradził, choć dobrze spisywał się smarowany na dekolcie gdy pojawiały się drobne wypryski - żel ma działanie również antyseptyczne. Bardzo szybko się wchłania w skórę i po jego użyciu bardzo szybko można nałożyć balsam czy też masło do ciała.

Eubos krem do rąk: prawdę mówiąc nawet nie wiem jak ten niemiecki kremik trafił w moje łapki, ale muszę powiedzieć, że świetnie nawilżał skórę. Może nie wchłaniał się bardzo szybko i w pracy musiałam dać mu chwilę nim zabrałam się za moją papierkową robotę... 

Himalaya maseczka do twarzy z miodlą indyjską /recenzja/: tak jak pisałam w recenzji - maseczka nie przypadła mi za bardzo do gustu. Efekt zwężenia porów, oczyszczenia i wygładzenia skóry był dość krótkotrwały a dodatkowo maseczka często mnie podrażniała...
Avon krem przeciw obrzękom: oj dawna to historia, chyba nie jest on już dostępny. Krem był podobny w konsystencji do gęstej wazeliny, miał mocno miętowo-odświeżający zapach, ale nie za bardzo pomagał w uniknięciu otarć. 

Oriflame woda perfumowana Fire: nie wiem czy u Was czasami na parkingach chadzają panowie z reklamówką pełną różnych dziwnych rzeczy i chcących Wam coś sprzedać - tak właśnie trafiła do mnie ta woda. TŻ nie odmówił, pomyślał o swojej dziewczynie i prawdę mówiąc troszkę unieszczęśliwił mnie nią, ponieważ zapach był mocno średni (delikatnie to ujmując). Wypsikałam ją w będąc w domu i męczyłam ją chyba ze 3 lata... 

ZSK peeling z łupiny orzechów laskowych: peeling po rozrobieniu był bardzo podobny do morelowej Sorayi. Właśnie teraz tak sobie myślę, dlaczego nie napisałam jeszcze recenzji tego produktu??? Jest to na prawdę bardzo dobry zdzierak, który warto kupić i wypróbować. 
Ziaja maseczka antystresowa: nie ukrywam, że bardzo lubię maseczki z Ziaji i co jakiś czas takową aplikuję sobie na twarz. Skóra jest po nich wygładzona i napięta, pory ściągnięte. A taka chwila przyjemności nie kosztuje zbyt wiele :)

Carea płatki kosmetyczne: nie wiem ile opakowań Wam jeszcze pokażę, ale w Biedronce najczęściej robię zakupy więc je najczęściej kupuję. Teraz w Biedronce są w 3-paku za niecałe 6 zł.

Babydream chusteczki nawilżane: kupuję je już od dłuższego czasu i najczęściej oczyszczam nimi dłonie po zrobieniu makijażu :)
L'Oreal Million Lashes Noir Excess /recenzja/: tusz dawał dość fajny efekt na rzęsach, jednak u mnie dość szybko się osypywał. Na początku dość mocno sklejał rzęsy więc trzeba było dać mu czas aby troszkę podsechł. Bardzo dobrze zastanowiłabym się kupując go w normalnej cenie - moim zdaniem nie jest to maskara warta ponad 50 zł...

Pierre Rene Luxurious Volume /recenzja/: byłam zadowolona z tego tuszu, choć dawał taki naturalny i delikatny efekt. Świetnie rozczesywał rzęsy, nie sklejał ich, dość długo się utrzymywał. 

Bourjois Healthy Mix /recenzja/:  mimo, że mam tłustą i problematyczną skórę podkład całkiem dobrze się u mnie sprawdził. Dawał średnie krycie, utrzymywał się ok. 5-7 godzin, nie zapychał skóry. Dawał bardzo naturalne wykończenie. Bardzo lubiłam jego nawilżającą formułę zwłaszcza zimą :)

Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca :) Oczywiście jeśli miałyście, któryś z powyższych kosmetyków piszcie koniecznie jak się one u Was sprawdzały - wiadomo ile osób tyle opinii, a te mogą być przydatne dla innych dziewczyn. 

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Styczniowe nowości kosmetyczne

Dziś po raz pierwszy od dość dawna mam do pokazania na prawdę małe (jak na mnie) zakupy kosmetyczne. 
Jest kilka powodów dlaczego zakupy są tak małe:
1) pogoda nie zachęca do wychodzenia na miasto
2) mało ciekawych promocji
3) powoli zdaję sobie sprawę, że mam mały problem z zakupoholizmem... :)
Z zakupu balsamu do ust z Nuxe jestem najbardziej zadowolona, ponieważ udało mi się go znaleźć na promocji w jednej ze szczecińskich aptek za niecałe 24 zł. Data ważności do koniec 2015 roku więc cieszę się, że nie była to wyprzedaż związana z kończącą się datą ważności. 
W Rossmannie w CND kupiłam duży szampon do włosów Syoss za 4,39 zł. W sam raz do domu rodzinnego, gdzie szampon idzie w większych ilościach, bo gdy jesteśmy z siostrą w domu to obie myjemy włosy codziennie :)
Na stronie użytkownika "Apteka z gór" na allegro wypatrzyłam maseczkę nawadniającą Dermedic za 9,99 zł (od razu wzięłam 2 sztuki, bo recenzje są dość obiecujące a ja potrzebuję teraz większego nawilżenia skóry) i maseczkę miętową Queen Helene za 7,70 zł, na którą miałam już od dość dawna ochotę. 
Skusiłam się też na kilka nowostek z Avonu
- peeling do stóp 3,99 zł
- masło do ciała Planet Spa 1 zł (oferta dla konsultantek za spełnienia warunków sprzedaży)
- nawilżający żel pod prysznic 5,99 zł
- bibułki matujące 5,99 zł
- pianka do mycia twarzy 7,99 zł
- woda toaletowa Love 19,99 zł
- woda toaletowa Ultra Sexy 1 zł (oferta dla konsultantek za spełnienia warunków sprzedaży - powędrowała już do siostry)

Prawdę mówiąc cieszę się, że udało mi się kupić tak mało i liczę na to, że w przyszłości haule zakupowe będę tak wyglądać :) Mam nadzieję, że uda mi się pozbyć nawyku chomikowania, co tyczy się (w moim przypadku) nie tylko kosmetyków :)

Z tego miejsca pozdrawiam wszystkie zakupoholiczki (również te anonimowe) - nie jesteście same :D

sobota, 25 stycznia 2014

Isana krem do ciała granat&figa

Nawilżanie skóry ciała jest jednym z ważniejszych czynników wpływających na jej zdrowy wygląd. Ja staram się smarować ciało balsamem codziennie, choć wiadomo, że od reguły są wyjątki np. gdy kładę się późno spać, jednak staram się być w tym systematyczna :) I dziś będzie o lekkim i przyjemnym kremie do ciała właśnie. 

Isana krem do ciała. Owoc granatu i figa do skóry suchej

Od producenta: Z pantenolem i masłem shea. Komfortowa pielęgnacja skóry suchej. 
Działanie pielęgnacyjne: Isana krem do ciała Owoc Granatu i Figa został specjalnie opracowany do pielęgnacji skóry suchej. Bardzo skutecznie działający pantenol pomaga utrzymać równowagę wilgotności skóry i w ten sposób chroni ją przed wysuszeniem. Ekstrakt z owocu granatu wzmacnia to działanie i zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry. Specjalna formuła pielęgnacyjna zawierający pełny witamin ekstrakt z figi i bogate w składniki masło shea rozpieszcza skórę, a łagodny zapach kremu uwodzi zmysły. Krem do ciała dobrze się rozprowadza i szybko się wchłania, nie pozostawiając klejącej warstwy na skórze. Bez olejów mineralnych, silikonów i parabenów. 

Skład: Aqua, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Ethylehexyl Stearate, Xanthan Gum, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, Butylene Glycol, Punica Granatum Fruit Extract, Ficus Carica ( Fig) Fruit Extract, Panthenol, Cococ Nucifera Oil, Phenoxyethanol, Acrylates C/10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Parfum, Sodium Ceteryl Sulfate, Sodium Benzoate, Ethylhexylglycerin, Sodium Hydroxide, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Hexyl Cinnamal, Linalool, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Alpha-Isomethyl Ionone.
Opakowanie to duży słój, szeroki z którego wygodnie wydobywa się krem. Niestety plastik jest dość lichy więc trzeba uważać gdybyśmy chciały go gdzieś przewozić. Krem na przecudowny, owocowo-kwaskowy zapach - jak dla mnie idealny na cieplejsze miesiące, całkiem długo utrzymuje się na skórze.

Konsystencja kremu, podobnie jak w wersji kakaowej, jest bardzo lekka. Krem szybko się rozprowadza na skórze i dobrze wchłania. Niestety Isana z granatem nie jest balsamem, który zapewni nam odpowiednie nawilżenie zimową porą. Osoby z bardzo suchą skórą też nie będą z niej zadowolone. 

Dostępność: Rossmann
Cena: 8-10 zł / 500 ml
KWC: klik

Muszę dodać, że krem jest bardzo wydajny, niewielka jego ilość była mi potrzebna na wysmarowanie całego ciała. Ze słoika niewiele mi ubyło po miesięcznym używaniu więc reszta poczeka do wiosny - wtedy sprawdzi się idealnie :)

czwartek, 23 stycznia 2014

Obecna pielęgnacja twarzy - skóra tłusta i problematyczna

Chciałabym pokazać Wam jak wygląda moja aktualne pielęgnacja twarzy. Przedstawione kosmetyki stosuję razem od jakiś 2 tygodni i na pewno przez najbliższe 2 miesiące niewiele się w tej kwestii zmieni.
Ostatnio moja pielęgnacja troszkę się zmieniła. Postanowiłam doprowadzić moją kapryśną cerę troszkę do porządku - wprowadziłam tonik z kwasami dlatego musiałam przestawić się z matowienia skóry na jej większe nawilżanie.
Zarówno wieczorny jak i poranny rytuał zaczynam od mycia twarzy. Stosuję do tego emulsję micelarną Cetaphil, która delikatnie ale skutecznie usuwa resztki makijażu i nie przesusza dodatkowo skóry. Wieczorny demakijaż zaczynam od płynów micelarnych (używam ich zarówno do oczu jak i do twarzy). Dodatkowo płyn z Biodermy przeznaczony do cery tłustej i mieszanej stosuję jako tonik.
Jedynym kremem ze "starej gwardii" jaki używałam do ujarzmienia tłustej cery to Barwa Siarkowa Moc. Używam go wtedy, gdy zostaję w domu i nie nakładam makijażu - skóra po nim na prawdę pozostaje długo zmatowiona. Resztę kremów musiałam na chwilę obecną zmienić i częściej używać tych nawilżających. Rano, pod makijaż najczęściej używam duetu z Yves Rocher: serum Elixir 7.9 oraz kremu-żelu z serii Hydra Vegetal. Po powrocie z pracy zmywam cały makijaż i nakładam Dermoprotektor z Cetaphil, który stosuję również na noc. 
Oczywiście nie zapominam o okolicach oczu. Codziennie rano i wieczorem używam kremu z Iwostin z lipidami, a dodatkowo co 2-3 dni nakładam na okolice pod oczami masło shea.
Prowodyrem tych wszystkich zmian w mojej pielęgnacji twarzy jest tonik z Biochemii Urody z kwasami AHA/BHA 10%, który ma za zadanie złuszczyć skórę. Na początku stosowałam go 2 razy w tygodniu, aby powoli przyzwyczaić skórę, a od 3 dni stosuję go codziennie. Już po pierwszym użyciu skóra zaczęła szybko się łuszczyć, dlatego zmiany te były potrzebne, aby skóra wyglądała zdrowo i estetycznie z makijażem. Aby bardziej nawilżyć skórę  na noc rybki z Dermogala stosuję częściej.
Wspominałam kiedyś o żelu z Iwostin przeznaczony do cery ze zmianami potrądzikowymi, który w swoim składzie posiada kwas laktobionowy. Nadal go stosuję, ale efekty mnie zadowalały dlatego też zdecydowałam się na tonik z kwasami. 
Również częstotliwość używania peelingów wzrosła. Wcześniej używałam ich przeważnie raz w tygodniu. Obecnie 2-3 razy. Najczęściej sięgam po Himalayę, ponieważ jest bardzo delikatny. Mocniejsze zdzieranie zapewnia mi korun i peeling morelowy z Sorayi. Co jakiś czas robię peeling enzymatyczny, choć jego przygotowanie zajmuje troszkę więcej czasu... 
Przynajmniej 2 razy w tygodniu staram się stosować maseczki. Pod ręką mam zawsze gotowe maseczki w saszetkach, ale najczęściej ostatnio sięgam po glinki naturalne i algi morskie. 

Oczywiście za jakiś czas w recenzjach produktów, które teraz używam dam Wam na pewno znać jak się one spisały :)

PS. Zapomniałam jeszcze o jednym kremie na noc - przeciwzmarszczkowym z L'Oreala. Niestety mam już swoje lata i czasu nie oszukam :D

wtorek, 21 stycznia 2014

Garnier płyn micelarny - godzien on :)

W grudniu udało mi się kupić na jednej z promocji w SP płyn z Garniera za 12 zł. Butelka duża, bo o pojemności 400 ml więc ja (pochłaniacz tego typu kosmetyków) nie mogłam przejść obok tej nowości obojętnie :)
Płyny micelarne są dla mnie teraz podstawowym kosmetykiem do demakijażu oczu, które są wrażliwe. I pewnie tak pozostanie do końca moich  dni. Amen. :) 

Sporym plusem płynu micelarnego z Garniera jest dość niska cena za tak dużą pojemność. Opakowanie co prawda nie nadaję się do zabierania w podróż, ale do używania w domu jest idealna. Nie trzeba co miesiąc lecieć po kolejną buteleczkę... Otwór nie jest wielki więc ilość nalewanego płynu na wacik bardzo łatwo kontrolować. 
Jeśli chodzi o obietnice producenta to ja muszę się ze wszystkim zgodzić. Płyn nie podrażnia oczu, nadaje się również do pielęgnacji skóry wrażliwej. Makijażu co prawda nie zmyjemy "jednym gestem", wacik przy oku musimy chwilę potrzymać, aby płyn mógł rozpuścić tusz, ale z moimi maskarami radzi sobie wyśmienicie. Płyn dobrze radzi sobie ze zmywaniem wszystkich kosmetyków kolorowych do twarzy.

Dostępność: drogerie, markety (na pewno Superpharm, Real, ale pewnie niedługo będzie można go kupić wszędzie, produkt dopiero jest wprowadzany na nasz rynek kosmetyczny)
Cena: 15-20 zł / 400 ml

Nie ukrywam, że płyn przypadł mi bardzo do gustu. Dobrze zmywa, nie podrażnia - i tego zawsze oczekuję od dobrego płynu micelarnego. Wszystkim tym, które używały i polubiły płyn z L'Oreala z czystym sumieniem polecam wypróbować nowość od Garniera - na pewno się nie zawiedziecie :) a dodatkowo zaoszczędzicie kilka złotych, bo cenowo - bardziej opłaca się kupić płyn z Garniera i gdy będzie na jakieś promocji, ja na pewno skuszę się na kolejną butlę. 

P.S. 
Używając tego płynu nasuwa mi się myśli (i chyba nie tylko mi), że płyn jest identyczny jak płyn L'Oreal Ideal Soft. Skład jest prawie identyczny (różnią się tylko kolejnością jednego składnika). No i oczywiście produkowanie są przez jeden koncern kosmetyczny... Jeśli używałyście obu tych płynów napiszcie co myślicie o nich? Są to podobne czy całkiem inne płyny???

niedziela, 19 stycznia 2014

Isana Med - delikatny żel pod prysznic 5% UREA

Rossmann w swoim asortymencie posiada linię Isana Med, która przeznaczona jest do wrażliwej i skłonnej na podrażnienia skóry. Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić żel pod prysznic z mocznikiem, z którym muszę przyznać bardzo się polubiłam :)
Opakowanie jest proste w swej prostocie a do tego wygodne w użytkowaniu, żel z łatwością się z niego aplikuje. Zamknięcie jest płaskie, więc pod koniec możemy w prosty sposób postawić opakowanie dnem do góry co ułatwia zużycie kosmetyku, co do ostatniej kropelki.
Na początku myślałam, że żel będzie praktycznie bezzapachowy skoro kierowany jest do wrażliwej skóry, jednak jest on dość intensywny - delikatny i przyjemny. Żel jest bezbarwny, dość gęsty i całkiem dobrze się pieni. Pozbawiony jest silikonów i parabenów. 
Żel spełnia swoje podstawowe zadanie jakim jest oczyszczenia ciała. Jednak dodatkową zaletą jest to, że nie przesusza skóry. Jest ona wygładzona i odżywiona. Oczywiście żel sam w sobie nie nawilży w 100% skóry tak, że będziemy mogły całkowicie zapomnieć o balsamach, ale będzie na pewno w tym bardzo pomocny. 

Dostępność: Rossmann
Cena: 4,49 zł / 250 ml
KWC: klik

Patrząc na ilość opinii na wizażu na temat tego żelu nasuwa się myśl, że kolejny dobry i tani kosmetyk nie jest zbyt popularny. Moim zdaniem warto mieć na niego uwagę przy następnej wizycie w drogerii i przyjrzeć mu się nieco bliżej :) Koniecznie dajcie znać jak się u Was sprawdził :)

piątek, 17 stycznia 2014

Alverde szampon i odżywka z amarantusem do włosów wymagających

Jakiś czas temu blogsfera oszalała na punkcie kosmetyków dostępnych u naszych zachodnich sąsiadów, a chodzi tu oczywiście o kosmetyki z drogerii DM. Sama też nie mogłam się powstrzymać i tak miałam przyjemność poużywania szamponu i odżywki z amarantusem (amarantem??? - sama nie wiem, która wersja jest poprawna... w sieci krążą te dwie...). 
Na początku muszę wspomnieć, że kosmetyki Alverde czy Balea nie są u nas powszechnie dostępne, a na allegro przebitka cenowa jest konkretna (2-3 razy więcej niż ich cena w DM), dlatego to na pewno jeden z podstawowych minusów tych kosmetyków. 
Opakowania są proste, szata graficzna nie przekombinowana. Szampon bardzo wygodnie wylewa się na dłoń, jednak odżywka jest gęsta i przez tą małą dziurkę trudno było mi ją wydostać (muszę opierać butelkę na wannie i ją dociskać). Zapach obu produktów jest przyjemny i nie męczący. Niestety nie mogę go do niczego przyrównać.
SZAMPON: Szampon Alverde zapewnia suchym włosom niezbędną porcję pielęgnacji. Formuła z koenzymem Q10, kwas hialuronowy oraz ceramidy pielęgnują, wzmacniają i naprawiają włosy.
Amarant z kontrolowanej ekologicznej uprawy chroni przed szkodliwym wpływem środowiska. Pomaga w rozczesywaniu, wzmacnia włosy i nadaje im połysk. 

Cena: 1,95 € / 200 ml

Szampon jest dość leisty, ale bardzo dobrze się pieni. Niewielka jego ilość wystarczyła mi na umycie włosów, i ta mała buteleczka (200 ml) wystarczyła mi na miesiąc używania (praktycznie codziennego). Szampon dobrze oczyszczał włosy, jednak w przypadku włosów mających skłonność do mocnego plątania się może być problem z rozczesaniem, ponieważ włosy po jego spłukaniu stają się szorstkie i tępe. Dlatego wskazane jest użycie odżywki :)
ODŻYWKA: Odżywka Alverde zapewnia suchym włosom niezbędną porcję pielęgnacji. Formuła z koenzymem Q10, kwas hialuronowy oraz ceramidy, pielęgnują, wzmacniają i naprawiają włosy.
Amarant i olej sojowy z kontrolowanej ekologicznej uprawy chroni przed szkodliwym wpływem środowiska. Pomaga w rozczesywaniu, wzmacnia włosy i nadaje im połysk. 

Cena: 2,25 € / 200 ml

Odżywka jest bardzo gęsta, nie spływa z włosów. Po skończeniu szamponu pozostało mi jej jeszcze 1/3 opakowania. Odżywka sprawia, że włosy są wygładzone i lepiej się rozczesują. 

Dużym plusem na pewno jest przyjazny skład i brak silikonów. Włosy po zastosowaniu tego duetu były miękkie, nie puszyły się i były na prawdę błyszczące, jednak o jakiejkolwiek regeneracji nie ma mowy. Z działania duetu byłam zadowolona, włosy pozostawały dłużej świeże, choć czasami zdarzało się, że odżywka trochę je obciążała. 

Cieszę się, że udało mi się przetestować ten zestaw (który chyba był jednym z bardziej zachwalanych), jednak nie sprawdził się on u mnie na tyle dobrze, abym miała ochotę go ponownie sprowadzać z zagranicy. Podobnie, jak nie lepiej sprawdzały się u mnie szampon i odżywka z Alterry (myślę tu o wersji z morelą i pszenicą). Oczywiście gdyby były u nas dostępne, możliwe, że ponownie skusiłabym się na zakup tych kosmetyków.

Jestem ciekawa czy i Wy uległyście pogoni za kosmetykami z DM. Swoją drogą jeśli polecacie coś co się u Was sprawdziło to piszcie, ponieważ w kwietniu wybieram się do Berlina, więc może coś bym kupiła (???)  przy okazji :)

środa, 15 stycznia 2014

Ulubieńcy roku 2013

Dzisiaj chciałabym pokazać Wam jakie kosmetyki szczególnie skradły moje serce w ubiegłym roku i bardzo chętnie wróciłabym do nich ponownie :)
Mam nadzieję, że obrazkowa forma przypadnie Wam do gustu :) Będzie szybko i konkretnie :D

Są tu jacyś Wasi ulubieńcy??? Jeśli nie to koniecznie dajcie znać co nowego odkryłyście w minionym roku :D

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Bourjois Healthy Mix - owocowy podkład rozświetlający

Właśnie wykończyłam podkład HM więc to idealny (i ostateczny) moment aby napisać co o nim myślę :) Posiadałam jeden z jaśniejszych odcieni 52 Vanillie. Z tego co się orientuję to posiadałam starą wersję, bo na rynku obecnie jest już dostępna nowsza wersja tego podkładu. 

Od producenta:
Bourjois rozświetlający, owocowy podkład Healthy mix zapewnia promienny wygląd i wspaniały blask, który będzie utrzymywał się na skórze przez 16 godzin.
Delikatna i kremowa formuła podkładu subtelnie integruje się ze skórą, dzięki temu efekt makijażu jest bardzo naturalny.
Podkład nadaje się do każdego typu skóry. Oferuje jednorodny makijaż i pół-matowe wykończenie, które zapewnia cerze świeży, naturalny wygląd.
Podkład zawiera wyciąg z moreli, imbiru, jabłek i melonów.
- Morela - dodaje blasku
- Melon - działanie nawilżające 
- Jabłko - antyutleniacz
- Imbir - działanie odświeżające
Owocowy, wspaniały zapach podkładu stanowi koktajl z owoców, następnie bukiet kwiatów i na końcu białe piżmo i szlachetne drzewa. Kompozycja ta tworzy delikatną aurę, która pozostawia na skórze trwały, piękny zapach.

Skład: Aqua, Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Butylene Glycol, PEG-10 Dimethicone, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Phenoxyethanol, Sodium Chloride, Disteardimonium Hectorite, Disodium Stearoyl GLutamate, Dimethicone Crosspolymer, Tocopheryl Acetate, Alcohol Denat, Parfum (Fragrance), Panthenol, Alcohol, Aluminum Hydroxide, Silica, Propylene Glycol, Sodium Hyaluronate, Glycerin, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Cucumis Melo (Melon) Fruit Extract, Zingiber Officinale (Ginger) Root Extract, Prunus Armeniaca (Apricot) Fruit Extract, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Mica, Iron Oxides, Ultramarines, Titanium Dioxide (17.02.2010)

Podkład znajduje się w butelce typu air-less, która wydobywa produkt co do ostatniej kropli. Jedna pompka wystarczała mi w zupełności na całą twarz, dlatego też jest on bardzo wydajny. Podkład bardzo dobrze się rozprowadza, zarówno nakładany za pomocą palców czy pędzla. Dobrze współgrał ze wszystkimi kremami jakie używałam, nie rolował się. Podkład jest lekki, ale daje średnie krycie, które możemy stopniować dokładając kolejną cienką warstwę. Z małymi niespodziankami czy śladami po nieprzyjaciołach radził sobie dobrze, a do zakrycia większych problemów korektor był niezbędny.
Mimo, że mam tłustą cerę byłam z niego zadowolona. Dawał satynowe, takie "mokre" wykończenie, więc puder był u mnie niezbędny. Skóra po jego nałożeniu wyglądała na zdrową i pełną blasku (w dobrym tego słowa znaczeniu). Nie zapychał i nie wchodził w rozszerzone pory. Na mojej skórze utrzymywał się około 5-7 godzin, później zaczynał delikatnie z niej schodzić, na szczęście równomiernie, niestety przy dotknięciu skóry ściera się (np. przy wycieraniu nosa). Sprawdzał się zarówno latem jak i zimą, choć latem szybciej znikał z twarzy. Nie jest to podkład matujący więc co kilka godzin musiałam wspomagać się pudrem. Podkład sam w sobie nie podkreśla suchych skórek, ale z połączeniem z pudrem matującym po kilku godzinach są one widoczne. 

Dostępność: drogerie
Cena: ok. 60 zł / 30 ml
KWC: klik

Mimo, że nie jest to podkład przeznaczony do mojego typu skóry byłam z niego zadowolona i nie żałuję jego zakupu, choć podkładem mojego życia na pewno nie pozostanie. Podkład świetnie stapia się ze skórą i nie daje efektu maski, a z błyszczeniem radzę sobie innymi sposobami. A Wy co o nim sądzicie??? 

sobota, 11 stycznia 2014

ALTERRA nawilżająca maska do włosów suchych i zniszczonych - GRANAT I ALOES -

O masce Alterry dowiedziałam się oczywiście z blogów, wiele dziewczyn ją bardzo zachwalało, dlatego postanowiłam i ja ją wypróbować. Kupiłam ją na promocji jakiś czas temu za 6 zł. 
Jak widzicie posiadam opakowanie jeszcze w starej wersji, teraz jest bardziej zaokrąglone u góry. Z wydobyciem maski nie ma problemu, ponieważ tubka jest miękka, jednak kończąc ją warto rozciąć opakowanie - mi tych "resztek" wystarczyło jeszcze na dwie aplikacje. 
Maska ma gęstą konsystencję, nie jest zbyt wydajna, dobrze się rozprowadza i nie spływa z włosów. Zapach jest dziwny (nie wiem jak inaczej go nazwać), przy dłuższym używaniu był dla mnie męczący. 
Działanie maski sama nie wiem jak określić. Nie dawała efektu, jakiego by mi brakowało przy innych maskach czy odżywkach. Włosy dobrze się rozczesywały, były miękkie, wygładzone i takie mięsiste, jednak czasami zdawały się być obciążone. Zauważyłam, że maska dawała u mnie lepsze efekty, gdy stosowałam szampony bez sls-ów i silikonów. 

Niestety nie zauważyłam aby maska bardziej nawilżała włosy niż odżywki i dawała długoterminowe działanie, dlatego na razie nie planuję powrotu do niej, ponieważ od masek oczekuję czegoś więcej.

Dostępność: Rossmann
Cena: 9 zł / 150 ml
KWC: klik

Wiem, że maska Alterry ma rzeszę swoich zwolenniczek, jednak mojego serca nie skradła. Dajcie mi znać jak się u Was sprawowała - bo pewnie większość z Was sama już ją wypróbowała (chyba, że nie uległyście pozytywnym recenzjom na blogach i YT).

czwartek, 9 stycznia 2014

(spóźniony) PROJEKT DENKO grudzień 2013

W końcu udało mi się zebrać do napisania notki z zużyciami z ostatniego miesiąca roku 2013. Plan był ambitny: by w ostatni długi weekend, zrobić sesję zdjęciową większości kosmetyków, które chciałabym dla Was zrecenzować i właśnie zużyć, ale pakując się do domu (rodzinnego) zapomniałam zabrać baterię do aparatu... Szkoda gadać... Dlatego zdjęcia poniżej nie są najlepszej jakości, ponieważ zrobiłam je telefonem. Mam nadzieję, że Wasze poczucie estetyki nie ucierpi na ich oglądaniu za bardzo :D
Zużytych kosmetyków nie jest wiele więc przechodzimy do konkretów.
L'Oreal Elseve szampon wzmacniający (ok. 10-15 zł / 400 ml): szamponu używałam jedynie w czasie gdy przebywałam w domu rodzinnym, więc jako takich efektów wzmacniających nie zauważyłam. Szampon był perłowy ale nie obciążał włosów, nie plątał ich ani nie sprawiał, że włosy szybciej by się przetłuszczały. Jednym słowem przyzwoity szampon.
Następca: Avon szampon nawilżający z awokado

Isana suchy szampon (6 zł - na promocji) /recenzja/: jestem zadowolona z jego działania, choć efekt odświeżenia nie utrzymuje się przez cały dzień. Troszkę bieli włosy, ale łatwo pozbyć się tego naloty pocierając włosy ręcznikiem.
Następca: Radical suchy szampon

Alterra maska nawilżająca granat i aloes (ok. 6 zł na promocji / 150 ml): planuję napisać recenzję tej maski, ale powiem, że maska ani mnie nie zachwyciła ani nie rozczarowała. Zdarzało się, że użyta w zbyt dużej ilości obciążała mi włosy.
Następca: Biovax maska regenerująca z trzema olejkami
L'Oreal tonik oczyszczający (10-14 zł / 200 ml) /recenzja/: nie polubiłam się z tym tonikiem, ponieważ zawiera w swoim składzie alkohol co jest bardzo mocno wyczuwalne... 

Soraya płyn micelarny (6-8 zł / 200 ml) /recenzja/: płyn całkiem dobrze się sprawdził jeśli chodzi o demakijaż twarzy, jednak podrażniał i szczypał mnie w oczy... Na pewno więcej go nie kupię.
Następca: Garnier płyn micelarny

Be Beauty płyn micelarny (4,49 zł / 200 ml): hit za grosze! Dobrze zmywa makijaż, nie szczypie i nie podrażnia oczu. Uwielbiam go i mam jeszcze w zapasie kilka butelek :)
Vichy Dermablend podkład kryjący (60-90 zł / 30 ml) /recenzja/: podkład dobry na chłodniejsze miesiące, ponieważ latem po prostu spływa z twarzy. Bardzo dobrze kryje, wchodzi troszkę w pory i trudno go rozprowadzić, jednak przy problematycznej i trądzikowej skórze, może pomóc w zakryciu niedoskonałości. Jest bardzo wydajny, pokazane opakowanie nie jest całkowicie puste, ale niestety miałam go już dość długo i czas jego przydatności minął...
Następca: Revlon Colorstay 

Aleksandra krem do cery trądzikowej (6-7 zł / 30 ml) /recenzja/: w moim przypadku krem zamiast pomóc bardziej zaszkodził... 

Organix Cosmetix krem odżywczy na noc (próbka): bardzo fajny, treściwy krem na noc. Skóra była odżywiona i nawilżona po nocy. Próbka starczyła mi na dość długo więc krem jest wydajny.
Avon Winter Cocoon żel pod prysznic (5-6 zł / 200 ml) /recenzja/: bardzo sympatyczny, kremowy żel w przystępnej cenie. Dobrze mył i pięknie pachniał.
Następca: Isana żel z mocznikiem

Balsam do ciała (ok. 6-8 zł / 200 ml): balsam do kupienia w Kauflandzie. Niestety nie zużyłam go zbyt wiele, ale nie jestem w stanie go zmordować. Nie nawilża jakoś specjalnie dobrze, a do tego strasznie się marze na skórze i trudno go w nią wetrzeć.
Następca: Isana krem do ciała z granatem i figą

Ziaja bloker (ok. 8 zł / 60 ml) /recenzja/: antyperspirant faktycznie działa, hamując nadmierne pocenie się, jednak podrażniał i pachy mnie strasznie po nim swędziały...
Gal olejek do kąpieli i po kąpieli (ok. 6-8 zł / opakowanie) /recenzja/: z olejku do kąpieli nie byłam tak zadowolona jak z tego, który stosowało się bezpośrednio na ciało - świetnie nawilżał, a skóra po nim  bardzo fajnie się prezentowała.

Luksja Care Pro żel pod prysznic (próbka): żel niesamowicie nawilżał skórę, wypatruję jakiejś promocji i na pewno zakupię go w pełnowymiarowym opakowaniu, ale zdecyduję się na inny wariant zapachowy, bo ten niestety mi nie podpasował za bardzo. 
Carea płatki kosmetyczne (ok. 3 zł / 120 szt): najczęściej sięgam po płatki z Biedronki. Tanie, nie rozwarstwiają się.

Lilibe duże płatki kosmetyczne (4-5 zł / 40 szt): ostatnio bardzo polubiłam zmywanie twarzy właśnie tymi dużymi płatkami.

Aluette ręczniki kuchenne (ok. 6 zł / 4 rolki): służą mi do osuszania twarzy. Ostatnio zużywam ich troszkę mniej, ponieważ zaopatrzyłam się w małe ręczniczki to twarzy, ale mam je zawsze w pogotowiu np. gdybym nie zdążyła z praniem :)

I to cały mój projekt denko. Oczywiście jeśli używałyście, któryś z tych kosmetyków, chętnie się dowiem jak one sprawdziły się u Was :)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Kultowe rybki - Dermogal A + E

Wszystkim już chyba dobrze są znane rybki "śmierdziuszki", które dość często pokazuje u siebie Nissiax83 w swoich filmikach. Właśnie z jej rekomendacji sięgnęłam po nie już jakiś czas temu. 
Olejek zamknięty jest w kapsułkach przypominających swoim kształtem rybkę, której urywamy ogonek, aby wydobyć zawartość. Jedna rybcia wystarcza mi na posmarowanie twarzy, szyi i dekoltu. Olejek jest dość gęsty ale pod wpływem ciepła naszych rąk ładnie rozprowadza się na skórze. 

Oczywiście potoczna nazwa rybek "śmierdziuszki" nie wzięła się z nieba. Dla wyczulonego nosa zapach może być nie do zniesienia na początku, ale z czasem zapach staje się znośniejszy. Jednak wydaje mi się, że firma troszkę zniwelowała ten nieprzyjemny zapach, bo teraz wydaje mi się, że zapach opakowania, które miałam poprzednio, był intensywniejszy. 

Producent twierdzi, że olejek świetnie nadaje się nawet do skóry tłustej i problematycznej, nawet w codziennej pielęgnacji. Niestety ja bałam się, że olejek może być troszkę za ciężki, dlatego stosuję go, gdy skóra potrzebuje większego nawilżenia i odżywienia. Staram się je używać 2-3 razy w tygodniu na noc. Rybki nakładam też czasami pod maseczkę z naturalnej glinki zielonej. 

Co dają rybki??? Na pewno nawilżają skórę. Po nocy z olejkiem jest ona widocznie bardziej odżywiona i elastyczna. Mam wrażenia, że przebarwienia po nieprzyjaciołach szybciej się goją.

Minusem na pewno jest to, że zostawiają tłustą warstwę i wg mnie nie nadają się pod makijaż. 
Dostępność: apteki
Cena: 12-15 zł / opakowanie 48 szt. kapsułek
KWC: klik

Ja na chwilę obecną na pewno z nich nie zrezygnuję, bo skóra jest po nich wygładzona, mięciutka i nawilżona. Do tego stosunek ceny do wydajności jest dla mnie na plus. 

Jestem ciekawa czy już miałyście do czynienia z rybkami i czy też jesteście zadowolone z ich działania? 

Nivea | lekki mus do pielęgnacji ciała - dzika malina i biała herbata

Dzisiaj kolejna recenzja kosmetyków, które otrzymałam w ramach testowania w Klubie Przyjaciółek Nivea. Tym razem otrzymałam dwie wersje zap...