poniedziałek, 25 lutego 2013

Ultratrwała pomadka w płynie od Eveline

Pomadka, która znalazła się w przesyłce miała zbyt intensywny kolor (jak dla mnie), dlatego moje testy ograniczyły się do malowania ust w domu :) Niestety ja lubię bardziej neutralne kolory. Ale chodzi o działanie, więc poniżej znajdziecie zdjęciach, na których godzina po godzinie pokazuję jak pomadka zachowuje się na ustach.


Opis ze strony producenta: 
Wyjątkowe połączenie intensywnego koloru i długotrwałego blasku!
Intensywny wielowymiarowy kolor przez długi czas!
Wibrujący ultra trwały blask bez wysuszania!
Już nie musisz wybierać pomiędzy lustrzanym połyskiem błyszczyka a głębokim i trwałym kolorem pomadki do ust!
Pomadka w płynie 16H Super Long Lasting Shine liquid lip laquer stworzona w oparciu o innowacyjny kompleks Lipocire™, zawiera w 100% naturalne składniki, które intensywnie nawilżają i wygładzają skórę ust!
Receptura wzbogacona o olej palmowy i kompleks witamin (A, E, F) gwarantuje potrójny efektu makijażu ust: idealnie wygładza, doskonale nawilża i chroni, gwarantuje intensywny kolor oraz głęboki połysk przez cały dzień.
Pomadka posiada wygodny aplikator. Kolor jest dość intensywny więc przy nakładaniu bez lusterka się nie obędzie.

Pomadka nie utrzymuje się na ustach 16h jak zapewnia producent. U mnie była na ustach ok. 4 godzin. W tym czasie jadłam, piłam i gadałam :) 
Pomadka po nałożeniu ma naprawdę intensywny kolor (na zdjęciach nie widać tego) i błysk, który dość szybko znika. Gdy pomadka zmatowiała i straciła na intensywności bardziej mi się podobała :) Na szczęście schodzi ona równomiernie, nie zbiera się w kącikach, nie osiada na zębach. 
Na stronie producenta jest pokazanych 6 kolorów do wyboru. Ja testowałam nr 116 (obok macie zdjęcie, które pokazuje jak ma wyglądać ten kolor na ustach). Porównując do koloru, który ja otrzymałam widać, że zdjęcia są troszkę przekłamane.
Źródło: http://eveline.eu/

Jak podoba się efekt na ustach? Chciałam zapytać Was jakie kosmetyki  lubicie i możecie polecić z Eveline? 

sobota, 23 lutego 2013

Eveline - delikatna emulsja do demakijażu

Nie jestem fanką mleczek do demakijażu, jednak muszę przyznać, że emulsja z Eveline bardzo fajnie się sprawdzała.
Opis producenta: 

- do każdego typu cery, również wrażliwej
- doskonale usuwa nawet wodoodporny makijaż
Delikatna emulsja do demakijażu 3w1 bioHyaluron 4D to innowacyjna formuła bogata w substancje bioaktywne, która łączy właściwości mleczka, toniku oraz płynu do demakijażu oczu. Niezwykle delikatnie i skutecznie oczyszcza skórę twarzy i oczu, doskonale usuwa nawet wodoodporny makijaż.
SUPER EFEKT 4D – odmłodzenie w czasie

Spektakularna redukcja ilości, długości, szerokości i głębokości zmarszczek.

ZAAWANSOWANE SKŁADNIKI NAJNOWSZEJ GENERACJI:

biokwas hialuronowy, roślinne komórki macierzyste, witamina E, alantoina, olej z avocado

bioKWAS HIALURONOWY

Potrójna dawka kwasu hialuronowego w wyjątkowym połączeniu 3 rozmiarów cząsteczek, zapewnia nowatorskie efekty odmładzające oraz działanie na powierzchni i w głębi skóry.

ROŚLINNE KOMÓRKI MACIERZYSTE - przywracają skórze biologiczną młodość 

Roślinne komórki macierzyste, naturalnie pozyskiwane z odmiany jabłoni szwajcarskiej, są szeroko stosowane w kosmetologii w celu poprawy witalności i żywotności komórek macierzystych skóry. Pobudzają naturalne procesy regeneracji, dostarczają niezbędnej energii.

Emulsja ma lekką konsystencję. Przyjemny i delikatny zapach. Sporym plusem jest także pompka, dzięki której kosmetyk wydobywa się łatwo i przyjemnie.


Przechodząc do działania: dobrze radzi sobie z demakijażem zarówno twarzy jak i oczu. Emulsja pozytywnie zaskoczyła mnie usuwając także kosmetyki wodoodporne. Wiadomo, że należy poświęcić temu troszkę więcej czasu, ale faktycznie wszystko usuwa.
Osobiście nie lubię uczucia jakie pozostaje na twarzy po mleczku, ale ja po demakijażu zawsze myję jeszcze twarz, więc dla mnie nie było to większym problemem. 
Emulsja nie podrażnia, nie zostawia zamglonych oczu. Z reguły nie szczypie w oczy, chyba że, dostanie się do oczu. 

Ja jednak pozostanę wierna płynom micelarnym. A wy co wybieracie do usuwania makijażu?

czwartek, 21 lutego 2013

Choco-mania od Luksji

Temat czekoladowo-pomarańczowego płynu do kąpieli był jakiś czas temu bardzo popularny. Ja swój płyn kupiłam dość dawno temu, ale dopiero zimową porą doceniłam jego walory zapachowe :)




Płyn znajduję się w dużej (1 litr) plastikowej butli, którą na promocji można kupić już za 6-7 zł. Sam płyn ma brązowy kolor, jednak nie barwi on wody. Piana utrzymuje się ok. 20 min. 


Płyn nie ma żadnych zbawiennych właściwości. Ale wisienką na torcie jest ZAPACH - czekoladowe delicje... Cudowny, otulający zapach, który utrzymuje się w łazience nawet po kąpieli. Na pewno będę wracać do tego płynu :)

Dostępność: większość drogerii i supermarketów
Cena: ok. 10 zł

Wiem, że teraz są nowe "jedzeniowe" zapachy płynów Luksja. Mam chęć jakiś wypróbować, więc jeśli możecie któryś polecić to piszcie :) Czekam tylko na jakąś promocję :D



wtorek, 19 lutego 2013

Eveline - peeling enzymatyczny

Do tej pory nie miałam do czynienia z peelingiem enzymatycznym. Zawsze wydawało mi się, że może sobie radzić gorzej jeśli chodzi o oczyszczenie skóry niż peelingi mechaniczne. Jednak po użyciu peelingu enzymatycznego z Eveline chyba pomału zmieniam zdanie. 





Saszetka zawiera 7 ml peelingu i pojemność ta pozwoliła mi na dwukrotną jego aplikację. Zapach jest bardzo przyjemy. Peeling ma lekką konsystencję co ułatwia aplikację.
Po nałożeniu peeling troszkę szczypał mnie jednak uczucie to po chwili mija, a po zmyciu nie ma żadnego podrażnienia czy zaczerwienienia. W miarę upływu czasu peeling troszkę wchłania się w skórę.

Jak dla mnie peeling ma same plusu: wygładza i nawilża skórę, usuwa suche skórki. Redukcji przebarwień i zmarszczek nie zaobserwowałam - może stało by się to przy dłuższym jego stosowaniu. 

Nie wiem jak jest z dostępnością i ceną, bo prawdę mówiąc nie rzucił mi się nigdzie on w oczy, a ostatnio staram się jak najmniej zaglądać do drogerii, więc jeśli go gdzieś widziałyście i znacie cenę - piszcie. 

niedziela, 17 lutego 2013

OCM - oczyszczanie skóry olejami

Dzisiaj chciałam opisać Wam (w końcu) moją przygodę z OCM, czyli metoda oczyszczania olejami (nazwa pochodzi od Oil Cleansin Method).
Czym jest OCM?
Metoda ta opiera się na oczyszczaniu skóry za pomocą olejów (wg zasady tłuszcz rozpuszcza tłuszcz). Oleje dobierane są indywidualnie, ale podstawą każdej mieszanki jest olej rycynowy, który ma właściwości podobne do ludzkiego sebum. 

Czego się spodziewać po OCM?
OCM powoduje oczyszczenie porów, polepszenie krążenia podskórnego, reguluję produkcję sebum. W czasie stosowania tej metody skóra staje się promienna i miękka w dotyku.

Jaki wybrać olej?
Wybierając olej bazowy do naszej mieszanki, powinniśmy kierować się rodzajem naszej skóry. Napiszę kilka olei do wyboru dla każdego rodzaju skóry. 
skóra sucha, wrażliwa: oliwa z oliwek, olej migdałowy, olej z pestek winogron, olej ze słodkich migdałów
skóra normalna: olej z avocado, olej jojoba, olej z pestek moreli, olej ze słodkich migdałów
skóra tłusta: olej z orzechów włoskich, olej lniany, olej sezamowy, olej z pestek dyni
skóra z trądzikiem: olej tamanu, olej lniany, olej sezamowy
skóra naczynkowa: olej z ogórecznika, olej jojoba, olej z pestek winogron
Jeśli chciałybyście znaleźć więcej olejów odsyłam do tego posta na blogu "Cudowne diety" oraz do forum na wizażu, gdzie dziewczyny dzielą się swoimi doświadczeniami. 

Podział ten jest raczej umowny i należy na własnej skórze próbować i obserwować jaki olej czy też mieszanka olejów nam służy. Do pierwszej mieszanki zaleca się wybór jednego oleju bazowego, po to, żeby obserwować czy będzie on nam służyć czy może będzie powodować zapychanie skóry.

Czego potrzebujemy?

Podstawą każdej mieszanki jest olej rycynowy, który mieszamy w podanych poniżej proporcjach:

skóra sucha - 10% oleju rycynowego + 90% oleju bazowego
skóra normalna - 20% oleju rycynowego + 80% oleju bazowego
skóra tłusta - 30% oleju rycynowego + 70% oleju bazowego

Do zmywania mieszanki z twarzy potrzebna jest ściereczka muślinowa lub miękki ręcznik.

Jak zmywać twarz?
Przystępują do mycia twarzy nie musimy wcześniej usuwać naszego makijażu z twarzy, ponieważ mieszanka zmywa nawet kosmetyki wodoodporne. 
Niewielką ilość mieszanki nakładamy na twarz i zaczynamy delikatny masaż. Na koniec zmywamy oczy (tak aby tusz nie był roznoszony po całej twarzy). Następnie moczymy ręcznik/szmatkę w ciepłej wodzie, wyciskamy go i nakładamy na twarz do momentu aż ostygnie. 
Jeśli nasza skóra wymaga jeszcze oczyszczenia możemy dołożyć trochę oleju i powtórzyć masaż. Jednak jeśli twarz jest już czysta wystarczy, że etap nakładania ciepłego ręcznika na twarz powtórzymy 2-3 razy. Ciepło pozwoli na to aby olej wnikał w pory i je dogłębnie oczyszczał. Cały zabieg kończymy nałożeniem ręcznika zmoczonego w zimnej wodzie. Pozwoli to na domknięcie naszych porów.

Jak OCM sprawdziło się u mnie? 
W tym poście pokazywałam Wam co użyłam do mojej pierwszej mieszanki OCM. Jak widzicie wybrałam oliwkę z Babydream dla mam, która jest mieszanką różnych olei. Dlatego napisałam, że podział olei jest wg mnie bardziej orientacyjny i należy po prostu próbować. Mimo tłustej skóry mieszanka ta mnie nie zapchała. 
Przechodząc do najważniejszego, czyli działania OCM na moją skórę. Na szczęście nie doświadczyłam mocnego oczyszczania skóry, wyskoczyły mi tylko dwie większe podskórne gule. Jedną próbowałam niestety wycisnąć co nie udało mi się do końca, jednak w czasie mycia zauważyłam, że mieszanka olejów wyciągnęła całą pozostałą zawartość pryszcza na zewnątrz. Wypryski szybciej się goiły. 
W czasie pierwszych dwóch tygodni zauważyłam ograniczenie wydzielania sebum, jednak później skóra wróciła do normy. W czasie stosowania OCM (100 ml mieszanki starczyło mi na 1,5 miesiąca stosowania) zauważyłam poprawę wyglądu skóry. Stała się ona miękka w dotyku, nawilżona i wyskakiwało mi znacznie mniej wyprysków. Jednak uporczywe zaskórniki nadal pozostały na miejscu. Pod koniec mojej buteleczki zauważyłam, że mieszanka z zawartością 30% olejku rycynowego zaczęła mnie przesuszać, więc jeśli zauważycie to u siebie należy zmienić proporcje mieszanych przez nas olei. 
Planuję powrócić do OCM na wiosnę, bo mimo już miesięcznej przerwy w jej stosowaniu na mojej skórze nie pojawiają się już podskórne pryszcze, a wcześniej miałam z tym problem. 

Wiem, że u wielu dziewczyn metoda ta się nie sprawdziła, inne ją pokochały. Więc jeśli nie spróbujecie to się nie przekonacie :)

piątek, 15 lutego 2013

Eveline - matujący krem BB 8w1

Widząc w przesyłce krem matujący BB byłam pełna nadziei, że może ten produkt w końcu sprawdzi się i ułatwi życie posiadaczkom cer mieszanych i tłustych. Jeśli chcecie wiedzieć czy krem sprawdził się u mnie zapraszam na dalszą część recenzji.






Moja opinia:
Krem posiada bardzo lekką konsystencję, przez co jego aplikacja jest bardzo łatwa, krem nie pozostawia smug i dobrze stapia się ze skórą. Zapach jest delikatny i przyjemny. 


Jak widzicie producent obiecuje bardzo wiele. Choć jeśli chodzi o jego najważniejsze zadanie czyli zmatowienie - bardzo rozczarował mnie ten krem BB. Po nałożeniu na twarzy dale półmatowe wykończenie, jednak już po godzinie zaczynam się po nim świecić (po przypudrowaniu po ok. 2 godzinach). 
Na zdjęciu widać, że krem ma bardzo małe krycie, delikatnie przykrył tylko zaczerwienie skóry. Pory są chwilowo mniej widoczne. Krem wyrównuje jedynie kolor skóry, a przez to że nie daje całkowitego matu, cera wygląda na świeżą i promienną. 
Gdy doprowadziłam skórę do małego przesuszenia krem podkreślał suche skórki (troszkę widać to na drugim zdjęciu).
Krem w ciągu dnia oczywiście się ściera, na szczęście schodzi równomiernie.
Plusem na pewno jest SPF15 oraz to, że nie zapycha skóry (używałam go ponad 3 tygodnie).
Przepraszam Was za stan mojej skóry, mogłam poczekać do jej poprawy i wtedy się fotografować, ale zależało mi aby pokazać faktyczną "moc" krycia tego kremu, tak aby osoby z problemami mogły zdecydować czy taki krem będzie im przydatny.

Niestety krem BB z Eveline nie sprawdził się u mnie. Wydaję mi się, że drogeryjne kremy BB dostępne na naszym rynku lepiej sprawdzają się u osób posiadających skórę suchą i mieszaną, która wymaga jedynie ujednolicenia kolorytu skóry.  

Co sądzicie o kremach BB - lubicie, używacie?

środa, 13 lutego 2013

Eveline - Big Volume Lash Professional Mascara 5D False Definition

Dziś pierwsza recenzja dotycząca przesłanych kosmetyków od firmy Eveline Cosmetics. 


Opis producenta: EFEKT SZTUCZNYCH RZĘS W MGNIENIU OKA
Maskara Big Volume Lash 5D False Definition to przełom w makijażu oczu.

Już jedno pociągnięcie szczoteczki zapewnia zniewalający efekt sztucznych rzęs bez obciążenia. Twoje spojrzenie, jak nigdy wcześniej, nabiera wyraźnego i głębokiego charakteru, a Ty zachwycasz wszystkich spektakularnym efektem ekstremalnie wydłużonych, idealnie rozdzielonych i niebotycznie gęstych rzęs.

Sekret tuszu to kompleks potrójnie pokrywający rzęsy – warstwa pogrubiająca i dodająca objętości, warstwa odżywiająca, która jednocześnie podkręca rzęsy, i warstwa utrwalająca. Źródło sukcesu, obok idealnej kompozycji składników fenomenalnie podkreślających rzęsy, leży w zastosowaniu najnowszej generacji szczoteczki BIG BALL BRUSH TM o finezyjnym kształcie bombki.
Niestety nie udało mi się "rozgryźć"  szczoteczki. Jak widzicie jest ona silikonowa i zakończona kulką. Tusz nakładany za pomocą węższej części szczoteczki nakłada zbyt wiele tuszu i je skleja, więc ja nakładała go tylko tą "finezyjną bombką". Jednak trzeba napracować się aby tusz ładnie nałożyć na rzęsach.
Maskara utrzymywała się ok. 8 godzin, później zaczynała się osypywać i zbierać pod okiem. Niestety jeśli nałożyłam jej więcej już po 2-3 godzinach musiałam dokonywać małych poprawek. Tusz nie odbijał się na górnej powiece.
Na zdjęciach prezentuję oczywiście efekt, który mnie zadowolił. Rzęsy są rozdzielone i wydłużone. Maskara ładnie otwiera oko, dając naturalny efekt.
Niestety największym minusem dla mnie nadal pozostaje szczoteczka - czasami uda się ładnie nanieść maskarę a innym razem rzęsy zostają posklejane niczym pajęcze nóżki. Sięgając po tusz wolałabym mieć pewność, że zostanie on dobrze nałożony a nie mieć tylko na to nadzieję :) 
Po tych w miarę udanych testach mam zamiar przetestować inne tusze z Eveline - ale wyłącznie z tradycyjnymi szczoteczkami, bo do samego tuszu i jego konsystencji nie mam żadnych zastrzeżeń . Jeśli możecie coś polecić to oczywiście chętnie zapoznam się z Waszymi typami. 

Rossmann i Super-pharm - gazetki promocyjne od 14.02.

Kolejna porcja rossmannowych promocji. OBEJRZYJ



Na facebooku pojawiła się także gazetka z Super-pharm. OBEJRZYJ


Obie gazetki obowiązują od 14 lutego.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Nowe współprace, nowe testowanie

W ostatnim czasie udało mi się nawiązać dwie kolejne (i jakże ciekawe współprace). 

Pierwsza z nich dotyczy dermokosmetyków duńskiej firmy Decubal, które przeznaczone są do suchej i atopowej skóry. Do testów zabieram się razem z moich TŻ - w okresie zimy oboje mamy problem z przesuszoną skórą ciała. 

W skład powyższego zestawu wchodzi 11 kosmetyków:
1. Łagodzący i kojący żel przeznaczony do skóry podrażnionej
2. Balsam do ust i miejscowo zmienionej, popękanej i suchej skóry
3. Intensywnie odżywczy i regenerujący krem do skóry suchej i atopowej
4. Nawilżający, zmiękczający i ochronny krem do rąk
5. Odżywczy i intensywnie nawilżający krem do twarzy
6. Olejek pod prysznic i do kąpieli
7. Ujędrniający i regenerujący krem pod oczy
8. Nawilżająca pianka do mycia twarzy
9. Odżywczy i silnie nawilżający krem do ciała
10. Odżywczy i nawilżający krem do skóry suchej i atopowej
11. Wypełniający i rewitalizujący krem do twarzy


Druga współpraca została nawiązana dokładnie kilka dni temu. Do testów otrzymałam 2 opakowania wyciągu ze skrzypu z drożdżami z firmy Vitamex-Farm. Po suplementy wzmacniające sięgam głównie w okresie przejściowym (czyli wiosną i jesienią), więc powiedzmy, że dobrze się złożyło :)
Do tego uroczo zapakowane pudełeczko (niby nic a cieszy oko).


Tak więc wiecie o czym będziecie czytać w najbliższym czasie (no może nie aż tak bliskim...) 

niedziela, 10 lutego 2013

Flos-lek maseczka oczyszczająca z krzemionką

Szybciutka i krótka recenzja maseczki oczyszczającej z Flos-lek. 




Odnosząc się do obietnic zamieszczonych na opakowaniu:

  • sebum faktycznie zostało usunięte ze skóry, która była zmatowiona, choć mat nie utrzymywał się zbyt długo
  • pory minimalnie zwężone, ale efekt oczyszczenia był niewielki
  • saszetka starczyła na wykonanie dwóch maseczek więc co do powstawania nowych zmian trądzikowych nie jestem w stanie zbyt wiele powiedzieć
  • skóra faktycznie była wygładzona

Maseczka miała postać żelu, która nałożona na zwilżoną twarz w miarę upływu czasu wysychała na biało. Maseczka wygodnie się rozprowadzała i nie było żadnego problemu z jej zmyciem.

Dostępność: apteki
Cena: ok. 3 zł / 10 g

Jeśli chodzi o mnie to do niej nie wrócę. Mojej skórze o wiele lepiej służą maseczki oparte na glinkach. Oczyszczenie i zmatowienie skóry jest o wiele bardziej zauważalne.


sobota, 9 lutego 2013

Spotkajmy się w Szczecinie

Jedna ze "szczecińskich" bloggerek - Agata - wyszła z propozycją zorganizowana spotkania dla bloggerek w Szczecinie :) W końcu i my się doczekamy tego aby się bliżej spotkać i poznać w realu...
Po więcej informacji odsyłam do tej notki. Mam nadzieję, że spotkanie się odbędzie i to w niemałym gronie :)

środa, 6 lutego 2013

Peeling Wellness&Beauty - algi i minerały morskie

Dziś recenzja ostatniego już produktu otrzymanego w ramach współpracy od Rossmanna. Muszę powiedzieć, że paczka ta zawierała bardzo fajne kosmetyki, na pewno warte wypróbowania - przynajmniej żel żurawinowy z Isany oraz ten peeling.


Wellness&Beauty peeling Algi i Minerały Morskie: dzięki wyjątkowo drobnym kryształkom soli peeling skutecznie oczyszcza skórę, usuwając wszelkie zanieczyszczenia i martwy naskórek. Zawarty w produkcie olejek z migdałów odżywia skórę sprawiając, że staje się aksamitnie gładka. Peeling może się przydać do wykonania odprężającego masażu całego ciała, który jednocześnie poprawi krążenie i wygładzi skórę. Doskonale nadaje się na zimowy czas, kiedy to możemy pozwolić sobie na nieco mocniejsze złuszczanie naskórka, niż w lecie, gdy jest to równoznaczne z usuwaniem nawet nieznacznej opalenizny. 

Skład: Maris Sal, Ethylhexyl Stearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum, Porphyra Umbilicalis Powder, Tocopherol, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Aqua, CI 42051, CI 19140


Peeling znajduje się w przeuroczym słoiczku (które na szczęście wykonane jest z plastiku). Niestety mechanizm otwierający wymaga użycia troszkę więcej siły. Zapach - odświeżający, morski. 
Jeśli chodzi o wydajność - nie jest najgorzej. Mi wystarczy jeszcze tylko na dwa zabiegi, a całe opakowanie na ok. 6-7 peelingów całego ciała.
Drobiny soli zanurzone są w olejku, są one dość mocno ścierające więc należy zachować umiar przy pocieraniu skóry. Niestety troszkę szybko się ścierają - ja lubię dłuższe masaże :) 
Skóra po zabiegu zostaje wygładzona, nabiera koloru a do tego, dzięki wspomnianemu już olejku, jest niesamowicie nawilżona. Ja nie odczuwałam już potrzeby nakładania balsamu czy masła. 



Dostępność: Rossmann
Cena: 13,99 zł / 300 g

Uważam, że jest to jeden z lepszych kosmetyków, które możemy dostać w Rossmannie. Wcześniej przymierzałam się do jego zakupu, więc cieszę się, że miałam możliwość jego przetestowania. I coś mi się wydaje, że co jakiś czas będę do niego wracać :)

wtorek, 5 lutego 2013

TAG: The Versatile Blogger

Do zabawy zostałam zaproszona przez Paulę oraz Elizę. Jeszcze raz dziękuję :)

Zasady:
1. Podziękować nominującemu bloggerowi u niego na blogu. 
2. Pokazać nagrodę  Versatile Blogger Award u siebie na blogu.
3. Ujawnić 7 faktów o sobie.
4. Nominować do nagrody 15 blogów.
5. Poinformować o tym fakcie ich autorów. 


Fakty o mnie:
1. Jestem typem człowieka, który ożywa na noc. Potrafię siedzieć do późnych godzin nocnych, a w dzień odsypiać. Jednak ze względu na pracę musiałam porzucić mój nocny tryb życia.
2. Seriale, które obecnie oglądam Chirurgów i W garniturach.
3. Nie mam silnej woli - dlatego moje postanowienia o podjęciu diety i uprawianiu sportu kończą się na postanowieniach i na słowach: Już od jutra!
4. Uwielbiam psy i koty. U mnie w rodzinnym domu były zawsze (obecnie dwa psy i jeden kot) i pragnę aby w moim domu też tak było.
5. Zdałam prawo jazdy za pierwszym razem <jupi>
6. Ostatnio zauważyłam, że staję się typową domatorką :)
7. Mimo, że mam już swoje lata często panie w sklepie sprawdzają mi dowód  osobisty:D

Do zabawy zapraszam: 

poniedziałek, 4 lutego 2013

Ombre wg L'Oreal

W tamtym miesiącu zakupiłam farbę L'Oreal Preference Wild Ombre a dziś chciałam Wam pokazać jaki efekt uzyskałam. 


Wybrałam farbę w odcieniu nr 2, która przeznaczona jest do włosów od ciemnego blondu po brąz. 


Ja nigdy nie farbowałam jeszcze włosów, nie licząc szamponetek :) ponieważ, po pierwsze nie chcę niszczyć włosów stałym farbowaniem, a po drugie - trzeba "pilnować" odrostów. Dlatego świetnym wyjściem dla mnie jest właśnie ombre :)






W środku znajdowała się farba do zmieszania z rozjaśniaczem, szampon, rękawiczki i szczotka, która ma ułatwić nakładanie farby. 
Do pomocy udało mi się zatrudnić siostrę, ponieważ nie wiedziałam czy uda mi się równo nałożyć farbę. 
Farba ładnie rozjaśniła końce moich włosów (które nie ukrywam - są bez wyrazu). Zaraz po farbowaniu kolor wydawał się wpadać w rudy, ale po kilku myciach efekt ten znikł (co możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach). 
Niestety nie udało mi się uzyskać efektu przejścia z mojego naturalnego koloru w jaśniejszy i cieszę się, że w tym okresie nie chodzę w rozpuszczonych włosach :) Efekt końcowy, czyli jak włosy prezentują się w kucyku bardzo mi się podoba. Wydaję mi się, że taka fryzura prezentuje się lepiej. 

Przepraszam za jakość zdjęć ale obecna pogoda nie pomaga w robieniu ładnych zdjęć :)

Co sądzicie o uzyskanym efekcie? Mi na szczęście się podoba :)

Nivea | lekki mus do pielęgnacji ciała - dzika malina i biała herbata

Dzisiaj kolejna recenzja kosmetyków, które otrzymałam w ramach testowania w Klubie Przyjaciółek Nivea. Tym razem otrzymałam dwie wersje zap...