środa, 30 września 2015

Ulubieńcy | lato '15

Jako, że jesień zadomowiła się na dobre, dziś pora na przedstawienie kosmetyków, które szczególnie przypadły mi do gustu latem.
Lirene żel pod prysznic oliwka z bawełny: żel może nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród innych kosmetyków tego typu, jednak zapach skradł moje serce ♥ 

Batiste suchy szampon Floral Essence: szampony z Batiste sprawdzają się u mnie najlepiej, a kwiatowy zapach jest chyba moim ulubionym (jak narazie).

Kiehl's krem pod oczy z awokado: oj bardzo się z nim polubiłam. Świetnie nawilża skórę w wokół oczu. Jak mogłyście zobaczyć na moim INSTARGRAMIE kupiłam nowy słoiczek dla mojej siostry, której wcześniej dałam większą próbkę i również jej krem się spodobał. 

Vichy Capital Soleil emulsja matująca: skuteczny filtr, który jako jedyny sprawdza się przy mojej tłustej skórze. Po aplikacji twarz jest zmatowiona, nie zaczyna szybciej się błyszczeć. 

The Body Shop masło do demakijażu: idealny kosmetyk do usuwania maskar wodoodpornych. Wystarczy rozgrzać masło w palcach, przetrzeć rzęsy i po krótkim masażu maskara zostaje rozpuszczona. Niestety w lustrze zobaczymy widok rozmazanej pandy, ale wystarczy płatek nasączony płynem micelarnym i oczy pozostają całkowicie czyste. 

Yves Rocher maskara do rzęs Volume Vertige: uwielbiam silikonowe szczoteczki a ta pozostawiała rzęsy rozdzielone i gęste. Nie wydłużała ich jakoś spektakularne, ale oko było wyraźnie zaznaczone.


Koniecznie dajcie znać czy miałyście, któryś z tych kosmetyków, czy i Wam się one podobały, a może wręcz przeciwnie, wspomnienia z nimi związane nie są zbyt radosne... :)


niedziela, 27 września 2015

Oriflame | żel oczyszczający z olejkiem z drzewa herbacianego i rozmarynem

Żel otrzymałam w spadku od koleżanki, u której nie sprawdził się on kompletnie. Jest ona posiadaczką suchej skóry, więc kosmetyk przeznaczony do tłustej skóry sprawiał, że skóra była ściągnięta i napięta. A jak żel sprawdził się u mnie? 
Opis producenta: Skutecznie oczyszcza tłustą skórę dzięki zawartości silnie działającego olejku eterycznego z drzewa herbacianego. Usuwa zanieczyszczenia, pozostałości makijażu i nadmiar sebum, a także zapobiega powstawaniu wyprysków nie powodując przesuszania się cery.

Skład: AQUA, SODIUM LAURETH SULFATE, GLYCERIN, COCAMIDOPROPYL BETAINE, SODIUM CHLORIDE, COCO-GLUCOSIDE, DISODIUM COCOAMPHODIACETATE, PEG-7 GLYCERYL COCOATE, SODIUM COCOAMPHOACETATE, PHENOXYETHANOL, GLYCERYL OLEATE, SODIUM LAUROYL SARCOSINATE, PEG-18 GLYCERYL OLEATE/COCOATE, PARFUM, DMDM HYDANTOIN, DISODIUM EDTA, MELALEUCA ALTERNIFOLIA (TEE TREE) LEAF OIL, CITRIC ACID, SODIUM CITRATE, CI 42090, CI 19140, CI 17200
Dostępność: Oriflame
Cena: 25,90 zł | 150 ml (promocja ok. 15 zł)
KWC: klik

Żel znajduje się w niewielkiej, smukłej butelce. Niestety opakowanie jest dla mnie ciężkie w używaniu, ponieważ nie zawiera pompki a zwykłą nakrętkę. Dlatego dla własnej wygody przelałam go do innego pojemnika. Żel jest gęsty i jego niewielka ilość wystarczy na umycie twarzy. Muszę jeszcze tu wspomnieć, iż żel ma bardzo mocny i dość specyficzny zapach, do którego nie mogłam się przyzwyczaić w trakcie jego używania. 

Jak tylko dostałam żel, po "rekomendacjach" koleżanki postanowiłam, iż żebym i ja nie przesuszyła sobie nim twarzy będę używać tylko w weekendy, gdy będę w domu rodzinnym. I tak używałam go większość czasu, jednak pod koniec postanowiłam, że zacznę go stosować codziennie, by napisać rzetelną recenzję. Muszę przyznać, że moje najgorsze obawy się nie sprawdziły. Po ponad 3 tygodniach codziennego używania nie mam wysuszonej skóry na wiór. Po każdym umyciu jest ona delikatnie ściągnięta, ale u mnie po kilku minutach uczucie to znika. Więc dla posiadaczek tłustej cery nie powinien on być zbyt mocny. Jednak osoby z suchą skórą powinny trzymać się od niego z daleka :)

Żel okazał się przyzwoitym domywaczem skóry, jednak zapach serii z olejkiem herbacianym całkowicie mi nie odpowiada. Jeżeli miałyście z nim przygody, dobre czy złe, to podzielcie się opinią.

wtorek, 22 września 2015

Tołpa | dermo face, sebio | maska-peeling-żel 4w1 korygująca niedoskonałości

Dziś szybciutka i krótka recenzja maseczki korygującej niedoskonałości z Tołpy :)
Opis: źródło: tolpa.pl
Dostępność: drogerie, sklep internetowy producenta
Cena: ok. 8 zł | 2 x 6 ml
KWC: klik

Opakowanie maseczki podzielone jest na dwie części. Ja sobie nie żałuję i całość jednej połówki nakładam na jeden raz. Maska jest kremowa, łatwo rozprowadza się na twarzy. Zawiera ona w składzie glinkę więc po kilku minutach zaczyna zastygać. 

Producent pokazuje cztery możliwości użycia maski - tradycyjnie jako maskę, jako peeling mechaniczny lub enzymatyczny oraz jako żel do mycia twarzy. Ja nakładałam ją jako maskę, czekałam 15-20 minut i zmywałam, a robiąc to namaczałam dłonie i delikatnymi, okrężnymi ruchami zmywałam ją, robiąc przy tym delikatny peeling. 

Kilka minut po nałożeniu maseczka wywoływała u mnie delikatne pieczenie, jednak uczucie to po chwili znikło. Po zmyciu byłam pewna, że zobaczę rozpaloną i zaczerwienioną skórę, jednak widok był zaskakujący. Skóra była rozjaśniona, kolor ujednolicony. Rozszerzone pory i czarne zaskórniki znacznie mniej widoczne. Jak dla mnie łał! Z tego miejsca apeluję do producenta o maskę w dużym opakowaniu!!! :) 

Jeśli tylko maska będzie na promocji, a szukacie porządnie oczyszczającej - warto zwrócić na nią uwagę. Oczywiście pod postem zostawcie swoje typy masek oczyszczających :D 

sobota, 19 września 2015

INSPIRACJE | #5

Dziś lekki i przyjemny post, czyli INSPIRACJE. Będzie głównie o książkach i troszkę o filmach. Może macie teraz troszkę mniej wolnego czasu, jednak może jedną dłuższą chwilę znajdziecie, choćby przed snem, warto przeczytać choć z dwa rozdziały książki... :)

TRYLOGIA: IGRZYSKA ŚMIERCI |zarówno książka jak i film| przyznam, że do Igrzysk podchodziłam dość sceptycznie. Filmu, to prawdę mówiąc, bałam się obejrzeć, ponieważ myślałam, że to typowa "zabijanka", przy której musiałabym ciągle siedzieć z zakrytą twarzą poduszką... Jednak tego zabijania nie jest tak dużo. Moją przygodę z Igrzyskami zaczęłam troszkę od tyłu, ponieważ najpierw obejrzałam wszystkie części na dużym ekranie. Może się zdziwicie ale to właśnie film (dobry!) przekonał mnie do sięgnięcia po papierową wersję. Książki po prostu pochłonęłam. I o dziwo film jest dość wierną ekranizacją powieści. Nie będę tu opisywać historii, ponieważ większość z Was, jak nie wszyscy już o Igrzyskach słyszeli, ale na prawdę warto do nich wrócić, jeśli jeszcze nie czytałyście albo nie widziałyście.


TRYLOGIA: NIEZGODNA - tak, tak kolejna trylogia. Niestety świat, który ma być w przyszłości całkowicie mnie pochłonął. Książki czytałam równie szybko, ponieważ jak wiecie z poprzednich INSPIRACJI jestem już po dwóch częściach filmu i byłam bardzo ciekawa, jak cała historia się zakończy... Ale nic Wam nie powiem :) Mimo, iż pomiędzy książką a filmem jest sporo rozbieżności, i wersja filmowa bardziej mi się podoba, to uważam, że po książkę też warto sięgnąć. Styl pisania autorki jest bardzo prosty i przyjemny, nim się obejrzymy a 100 stron już za nami :)



CZYTNIK KSIĄŻEK: czytnik już pojawił się w jakiś moich ulubieńcach, ale chciałabym wspomnieć jeszcze tu o nim. Wcześniej byłam zagorzałą fanką papierowych wersji książek, jednak po bardo długich przemyśleniach postanowiłam kupić Kindla 5. I ani razu nie żałowałam jego zakupu. Jest to idealna opcja, jeśli dużo podróżujecie, dojeżdżacie do szkoły itp. Nawet czekając na spóźniających się znajomych możecie przeczytać kilka stron. W odróżnieniu do książek, zwłaszcza tych opasłych tomów, czytnik nie zajmuje dużo miejsca w torebce i nie dociąża i tak wypchanej po brzegi torby. Oczywiście nie przekonuje Was, że musi być do Kindle, bo na rynku jest dość spory wybór i każdy znajdzie dla siebie coś odpowiedniego :) Dzięki niemu czytam o wiele, wiele więcej...





STILL ALICE: wzruszający i przejmujący film. Tytułowa Alice to miłośniczka języka, zajmuje się nim na co dzień, wykładając i ucząc o nim na uniwersytecie. Jednak pewnego dnia zauważa, że słowa uciekają jej, nie może sobie o nich przypomnieć... Okazuje się, że są to początki choroby Alzheimera. Film daje sporo do myślenia... O tym czym są nasze wspomnienia, jak nas kształtują. Po za tym film, pokazuje, że bez pamięci jesteśmy bezradni, że bez pomocy najbliższych ciężko byłoby przetrwać. Możemy też zobaczyć jak choroba Alzheimera wpływa nie tylko na Alice, ale również na całą rodzinę, z czym ona musi się zmagać... Gorąco polecam - film na prawdę wart zobaczenia.



SUITS: na koniec, coś lekkiego. Serial Suits oglądam od początku, obecnie jestem na 5 sezonie. Pokrótce jest on o prawnikach, którzy muszą rozwiązywać sprawy swoich klientów. Jest tu również walka o władze, miłość i pieniądze.






Jeżeli jesteście po lekturze książki, która Was pochłonęła bez reszty, po filmie, o którym myślicie do tej pory, lub na zabicie czasu oglądacie fajny serial, koniecznie się tym ze mną podzielcie :) Wszak nie samymi kosmetykami żyje kobieta :D




środa, 16 września 2015

Organique | Savon Noir - naturalne mydło z czarnych oliwek i oleju oliwnego

Dość dawno temu recenzowałam naturalne mydło Aleppo w kostce z dużą zawartością oleju oliwnego w składzie. Jego właściwości doczyszczające były niesamowite. Skóra po prostu piszczy z czystości. Wtedy też wyczytałam, że firma Organique posiada w swoim asortymencie podobnie działające mydło. Oczywiście nie mogło to skończyć się inaczej niż jego zakupem :)
Dostępność: Organique
Cena: ok. 40 zł | 200 ml
KWC: klik
Zapach kosmetyku nie należy może do najbardziej urzekających, jednak można do niego przywyknąć. Mydło ma konsystencję gęstej, żelowej galaretki, którą dość trudno jest spienić w dłoniach. Trzeba chwilę masować mydło, aby się ono rozpuściło i stworzyło piankę. Używane na gąbce do mycia ciała, pieni się znacznie lepiej. 

Mydła nie używam codziennie do mycia twarzy, ponieważ jest ono na prawdę bardzo mocno oczyszczające. Skóra jest po nim wygładzona, napięta, oczyszczona nawet w najmniejszym porze z sebum. Mocno oczyszczenie skóry na szczęście nie idzie z jej wysuszeniem. Oczywiście jest ona troszkę napięta i ściągnięta, ale nałożenie kremu usuwa to niemiłe uczucie. Przy myciu twarzy radzę omijać okolice oczu, ponieważ jak się do nich dostanie niemiłosiernie piecze.

Naturalne mydło można również używać do mycia całego ciała i tu też czujemy mega oczyszczenie. Po żadnym żelu czy nawet peelingu nie czułam takiej czystości. Nie wiem jak to wytłumaczyć... Same musicie wypróbować. W sklepach stacjonarnych można kupić gotowe opakowanie zawierające 200 ml tego mydełka lub mniejszą porcję, na wagę - idealna opcja aby przetestować kosmetyk. Na koniec dodam jeszcze, że mydło jest  wydajne. 

Koniecznie dajcie znać jak u Was sprawdza się Savon Noir - może używałyście z jakiejś innej firmy? A jeśli używałyście mydła do mycia ciała, które można kupić na stronkach z rosyjskimi kosmetykami, napiszcie czy warto się na nie skusić??? 

środa, 9 września 2015

Tołpa Botanic | białe kwiaty - delikatny żel pod prysznic

Dość niedawno zamieszałam recenzję mgiełki z Tołpy o zapachu białych kwiatów. Wspomniałam w niej, że bardzo spodobał mi się jej zapach, więc chyba nie zdziwi nikogo, że sięgnęłam po inny kosmetyk z tej serii. Dziś będzie mowa o żelu pod prysznic.


Opis producenta: źródło tolpa.pl

Dostępność: Rossmann, Superpharm, tolpa.pl
Cena: 14,99 zł | 200 ml
KWC: klik

Opakowanie żelu nie jest zbyt duże i kosmetyk też nie jest zbyt wydajny, troszkę trzeba go wylać, żeby się dobrze spienił. Jednak jego zapach unosi się podczas kąpieli, zostaje na długo w łazience i na naszej skórze. Mi osobiście zapach bardzo przypadł do gustu. 

Jeśli chodzi o działanie żelu, to w swojej roli spisywał się bardzo dobrze. Mył i pozostawiał pachnącą skórę. Nie zauważyłam nawilżenie, jednak nie sprawiał, że skóra po kąpieli była napięta i wysuszona.

Bardzo miło mi się go używało i nie wykluczam, że wrócę do tego zapachu, ale jeszcze przedtem zobaczymy, jak spisze się różana wersja tego żelu.


niedziela, 6 września 2015

Vichy Capital Soleil | matująca emulsja do twarzy SPF30 oraz SPF50

Pisząc tą recenzję pada właśnie u mnie deszcze i chyba jesień już na dobre zagości, jednak stosowanie filtrów nie powinno być przypisane tylko do lata i powinnyśmy sięgać po nie codziennie, niezależnie od pory roku. Nasza skóra będzie za kilkanaście lat na pewno nam za to wdzięczna :)
Opis producenta: Krem przeznaczony do ochrony przeciwsłonecznej skóry twarzy. Odpowiedni do skóry mieszanej i tłustej. Zapewnia optymalną ochronę dzięki formule wzbogaconej w Meroxyl oraz minerały. Pomaga chronić skórę przed uszkodzeniami słonecznymi, przebarwieniami i jej przedwczesnym starzeniem się. Lekka konsystencja zapobiegająca błyszczeniu się skóry. Fotostabilny. Wodoodporny. Bez parabenu. Zawiera wzmacniającą i kojącą Wodę Termalną z Vichy. Odpowiedni do skóry wrażliwej.
Testowany na skórze wrażliwej pod kontrolą dermatologiczną. Produkt hipoalergiczny. Nie zawiera parabenów. Wyjątkowa, lekko pachnąca, wodoodporna, mleczna konsystencja. Szybko się wchłania, nie klei i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. 

Skład: Aqua/Water, Alcohol denat., Diisopropyl Sebacate, Silica, Butylmethoxydibenzoylmethane, CI77891/Titanium Dioxide, C12-15 Alkyl Benzoate, Octocrylene, Isopropyl Laurolyl Sarcosinate, Zea Mays Starch/Corn Starch, Ethylhexyl Triazone, Poly C10-30Alkyl Acrylate, Glyceryl Stearate, Behenyl Alcohol, Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol [Nano]/Methylene Bis-benzotriazolyl tetramethylbutylphenol, Ammonium Polyacryldimethyltauramide/Ammonium Polyacryloyldimethyl Taurate, Caprylyl Glycol, Cetyl Alcohol, Decyl Glucoside, Disodium EDTA, Disodium Ethylene Dicocamide PEG-15 Disulfate, Drometrizole Trisiloxane, Glyceryl Stearate Citrate, Phenoxyethanol, Sodium Hyaluronate, Terephthalylidene Dicamphor Sulfonic Acid, Triethanolamine, Xanthan Gum, Parfum/Fragnance.

Dostępność: apteki, Hebe, Superpharm
Cena: ok. 40 zł | 50 ml
Kosmetyk znajduje się w miękkich plastikowych tubkach, z których łatwo się go wydobywa. Ma lekką kremową konsystencję, z łatwością rozprowadza się na skórze nie bieląc jej. Kilka chwil po aplikacji wchłania się pozostawiając satynową skórę. Na mojej tłustej skórze nie pozostawia pełnego matu. 

Posiadam obie wersje, SPF30 i SPF50, jednak czytałam, że pomiędzy 30 a 50 nie ma zbyt dużej różnicy jeśli chodzi o ochronę przeciw promieniowaniem słonecznym. Jest ona na bardzo zbliżonym poziomie. Jednak będąc na urlopie oraz gdy panowały u nas tropikalne upały sięgałam po 50. Ani razu nie zdarzyło mi się, abym miałam spaloną twarz. Oczywiście jest opalona, bo chcę żeby taka była, jednak przebywając nawet kilka godzin na plaży w Czarnogórze nie była ona nigdy zaczerwieniona.

Jeżeli chodzi o trwałość makijażu na filtrze z Vichy to jak na razie spisuje się on najlepiej. Kosmetyk ten nie powoduje, że moja skóra zaczyna bardzo szybko się świecić i przetłuszczać, jak to miało miejsce z większością filtrów do twarzy (często już po nałożeniu strasznie się świeciłam). Posiadam na prawdę mocno przetłuszczającą się skórę, zawsze pod ręką mam puder w celu jej zmatowienia, jednak z tym filtrem nie jestem zmuszona sięgać po niego częściej. Dlatego też, matujące emulsje z Vichy będą u mnie nie tylko w ulubieńcach lata, ale i roku :)

Oczywiście dajcie znać jak się ona u Was spisuje, bo wiem, że jest to dość popularny filtr. A jeśli znacie jakiś inny dobry matujący, koniecznie o nim napiszcie - wiadomo, że kobiety lubią małe zmiany, jeśli chodzi o kosmetyki :D

środa, 2 września 2015

wakacyjny PROJEKT DENKO

Kosmetyków, które zużyłam nie pokazywałam Wam przez ostatnie trzy miesiące. Dlatego dzisiaj przychodzę z całą masą pustych opakowań, które zgromadziłam przez czerwiec, lipiec i sierpień. Wszystko wysypuje mi się już z mojego denkowego koszyczka więc nie mogę z tym dłużej zwlekać :)
Oczywiście prawie wszystko co zobaczycie to kosmetyki pielęgnacyjne. W okresie największych upałów zrezygnowałam ze stosowania podkładów. Moja skóra wyglądała całkiem znoście, więc przypudrowywałam tylko twarz, malowałam rzęsy i leciałam do pracy. Niestety żaden podkład w połączeniu z moją tłustą skórę w upalne dni nie zgrywały się.... Dobra, nie przedłużam i zapraszam na krótkie recenzje zużytych kosmetyków.
Barwa Siarkowa | antybakteryjny żel do mycia twarzy /recenzja/: żel świetnie oczyszczał skórę w czasie wieczornego demakijażu. Wystarczy niewielka ilość, żeby umyć całą twarz. Skóra była lekko zmatowiona, jednak nie były nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia.

Be Beauty | micelarny żel do mycia twarzy /recenzja/: tani, dostępny w każdej Biedronce a przede wszystkim skuteczny i delikatny żel do mycia twarzy. Miałam już kilka opakowań i na pewno będę do niego wracać, choć teraz mam ochotę wypróbować wersję kremową.

Synergen | pianka do mycia twarzy /recenzja/: mimo, że w recenzji wspominałam, że pianka jest niewydajna, to chyba przez to, że nie do końca mi się jej miło używało, proces zużywania jakoś strasznie mi się dłużył... Do tego niedziałająca prawidłowo pompka doprowadzała mnie do szału. 
Max Factor | puder sypki odcień transparentny /recenzja/: jeśli klikniecie w recenzję tego kosmetyku, to na pewno zauważycie, że kolor transparenty to on raczej nie jest. Wiosną był on dla mnie zdecydowanie za ciemny, a latem w końcu udało mi się go zużyć. Puder dobrze wygląda na skórze, nie pozostawia płaskiego matu (ma w sobie delikatnie drobinki rozświetlające). Niestety przy mojej tłustej skórze nie sprawdził się. Zaczynałam się po nim bardzo szybko błyszczeć.... 

Yves Rocher | 2-fazowy płyn do demakijażu /recenzja/: niewielki ale wariat! Używałam go do zmywania trudniej zmywalnych maskar lub tych wodoodpornych. Świetnie radzi sobie w każdym z przypadków. Wystarczy przyłożyć nasączony wacik na kilka chwil do rzęs i wszystko znika. Nie podrażnia skóry w wokół oczu oraz nie pozostawia ich za mgłą.

Tołpa Botanic Białe Kwiaty | orzeźwiający tonik-mgiełka 2w1 /recenzja/: po prostu przepiękny zapach. Fajnie odświeżał skórę, nie sprawiał że była ona ściągnięta. 
Bielenda | aktywne serum korygujące 10% kwas migdałowy AHA, kwas laktobionowy PHA, witamina B3: o serum było głośno jakiś czas temu, więc i ja po nie sięgnęłam. Obecnie w użyciu mam drugą buteleczkę, jednak muszę powiedzieć, że jak przy pierwszej widziałam jakieś efekty, tak teraz jakby nic się nie działo na mojej skórze. Będę je nadal stosować i pod koniec drugiego opakowania na pewno napiszę pełną jego recenzję. 

La Roche-Posay| Redermic [R] /recenzja/: byłam nastawiona na wielkie wow, jednak w czasie używania kremu nie zauważyłam, żadnych widocznych i trwałych zmian w stanie mojej skóry. Liczę jednak na to, że używanie retinolu pozwoli mi na cieszenie się skórą bez zmarszczek jeszcze przez długi czas :) Jednak to kremu tego raczej już nie wrócę.
Isana | mydło w płynie Copacabana: mydło dostałam w jednej z przesyłek z Rossmanna. Mydła z Isany lubię, są tanie i dostępne w przeróżnych wariantach zapachowych. Copacabana to wersja z letniej edycji, która pachniała kokosem i mango. 

Sephora | żel pod prysznic Monoi /recenzja/: jednym słowem - bajeczny zapach. Choć żel kosztuje w regularnej cenie 40 zł to warto czekać na promocje, bo widziałam, że ostatnio kosztował ok. 15 zł. Ze względu na zapach polecam wypróbować, a jeśli nie to chociaż poniuchać w drogerii :) Żel dobrze się pieni i nie przesuszał skóry.

Le Petit Marseillais | żel pod prysznic werbena&cytryna /recenzja/: wydajny, ładnie pachnący (uwielbiam werbenę w kosmetykach) i nie wysuszający skóry żel. 

Le Petit Marseillais | delikatny płyn 2w1 pomarańcza&grejpfrut /recenzja/: żel i płyn do kąpieli w jednym. Przyjemny, choć ulotny zapach. Dobrze sprawdzał się jako i żel jak i płyn do kąpieli. 
Rexona | antyperspirant: spreye z tej marki chyba najlepiej się u mnie sprawdzają i zawsze jakiś jest w mojej kosmetyczce. Za każdym razem sięgam po inny wariant zapachowy. Ten z różową koronką był strasznie duszący, więc użyty w małym pomieszczeniu po prostu dusił i gryzł w gardło.

Wellness&Beauty | olejek do ciała kwiat wiśni i róża /recenzja/: olejek dobrze odżywia i nawilża skórę, wygląda ona od razu o wiele zdrowiej. Dość szybko się wchłania, jednak pozostawia na skórze delikatnie wyczuwalną warstewkę ochronną. 

Uroda Melisa | balsam silnie nawilżający do ciała /recenzja/: plusem jest na pewno opakowanie z pompką, a największym minusem zapach... Ale coś za coś, ponieważ balsam genialnie nawilża skórę, nie pozostawia tłustej i lepkiej warstwy. 

Bielenda | arbuzowy peeling do ciała /recenzja/: zapach arbuza świetnie sprawdzał się latem. Peeling całkiem dobry, choć nie ma dużo drobinek to są one dość spore i ostre więc spokojnie wygładzimy nim skórę.
Alterra | odżywka do włosów morela&pszenica: całkiem przyzwoita odżywka. Cudów jednak wielkich nie czyniła na moich włosach. Obecnie nie jest już dostępna w Rossmannie.

Pilomax | szampon do włosów z łupieżem tłustym: dobrze pieniący się i oczyszczający szampon. Prawdę mówiąc myślałam, że cierpię na tłustą odmianę łupieżu, ponieważ po podrapaniu się paznokciem po skórze głowy zostawał mi biały osad. Jednak używanie tego szamponu tego nie zmieniło, więc chyba pora aby udać się do specjalisty a nie radzić się wujka Google.

Sylveco | balsam myjący do włosów z betuliną /recenzja/: niestety kosmetyk bardzo zachwalany w "internetach" nie sprawdził się na moich tłustych włosach. Włosy były obciążone, często wyglądały jakbym ich wcale nie umyła... 

Green Pharmacy | szampon do włosów tłustych u podstawy i suchych na końcach /recenzja/: szampon do wszystkiego, czyli do niczego... no aż tak źle nie było, ot taki zwykły, przeciętny szampon do codziennego używania. Użycie po nim odżywki jest wskazane :)

Avon | szampon odżywczy pokrzywa i łopian: szampony z serii Naturals całkiem dobrze się u mnie sprawdzają. Oczyszczają skórę głowy i włosy, nie obciążają ich. Są tanie więc świetnie sprawdzają się przy codziennym używaniu.

Yves Rocher | delikatny szampon z wyciągiem z hamamelisu: niedługo postaram się zamieścić jego pełną recenzję, bo drugie opakowanie mam już w użyciu. Szampon dobrze myje, nie obciąża. Jest wydajny. Ale od razu piszę, że żadnych cudów nie robi. 

Marba | suchy szampon: suchy szampon z Biedronki, w którym po dwóch psikach zepsuł mi się atomizer.... wrrrr..... wyrzucam więc cały szampon do kosza. Jednak te dwa psiki zachęciły mnie do kupienia jeszcze jednego opakowania, ponieważ dawał świetny efekt na włosach. Z resztą wiele dziewczyn bardzo go sobie chwali, atomizer też im działa, więc tylko mi się chyba trafił taki felerny egzemplarz.
Skinlite| skarpetki złuszczające /recenzja/: do kupienia w Carefourze za ok. 11 zł. Daje dobre efekty na moich stópkach i na pewno będę do nich wracać. 

Facelle | chusteczki do higieny intymnej: odkąd kupiłam i wypróbowałam te, nie sięgam po żadne inne. Są delikatne, nie podrażniają, dobrze odświeżają. Do tego w promocji do kupienia za kilka złotych. 

Cleanic | zmywacz do paznokci w chusteczce /recenzja/: zaskakująco dobry zmywacz. Jedna chusteczka faktycznie wystarczyła na zmycie ciemnego lakieru z obu dłoni. Do tego zawartość olejków, pozostawiała wypielęgnowane i nawilżone skórki.

Tibelly | nawilżana chusteczki: nawilżane chusteczki w każdym denku są. Te kupiłam bodajże w Netto. Używam ich głównie do przetarcia dłoni po wykonaniu makijażu. 
I na koniec płatki kosmetyczne. Muszę przyznać, że wszystkie się u mnie sprawdziły. Były miękkie i nie rozwarstwiały się. 

Jak widzicie najwięcej udało mi się zużyć szamponów, co powiem Wam szczerze, samą mnie mocno zaskoczyło, gdy wyciągałam kolejne puste po nich opakowania z mojego magicznego koszyczka. Mimo, że myję włosy prawie codziennie, to jakoś zawsze wydaje mi się, że dość długo schodzi mi aby je zużyć... 

Mam nadzieję, że w kolejnych miesiącach powrócę do miesięcznego podsumowania moich kosmetycznych zużyć. Niestety (albo stety) wróciłam ostatnio do bardziej namiętnego czytania książek i staram się więcej ruszać, dlatego blog troszkę na tym ucierpiał....


Mamy już wrzesień więc mam nadzieję, że powrót do szkoły nie był dla Was dużym szokiem???? Na prawdę, jeśli wydaje Wam się, że szkoła to najgorsze zło to muszę Wam powiedzieć, że jeszcze za tym zatęsknicie... :) Wiem, że pomyślicie: co też ona wypisuje, ale uważam, że okres szkoły oraz studiów był chyba jednym z bardziej beztroskich czasów (przynajmniej w moim przypadku). Niestety po kilku latach pracy najchętniej poszłabym już na emeryturę :D


Nivea | lekki mus do pielęgnacji ciała - dzika malina i biała herbata

Dzisiaj kolejna recenzja kosmetyków, które otrzymałam w ramach testowania w Klubie Przyjaciółek Nivea. Tym razem otrzymałam dwie wersje zap...