wtorek, 29 grudnia 2015

Ulubieńcy kosmetyczni | JESIEŃ

Zbliża się koniec roku, więc najwyższa pora na podsumowanie moich ostatnich ulubieńców. Nie robię zestawienia rocznego, dlatego odsyłam Was do zakładki z ULUBIEŃCAMI, gdzie znajdziecie moich "kwartalnych" faworytów :) 
Wiem, że kosmetyków jest niewiele, ale spośród mojej kolekcji te, w szczególności zdobyły moje serce :) A jakie są Wasze największe odkrycia ostatnich miesięcy czy też może roku 2015???


wtorek, 22 grudnia 2015

Ziaja Liście Manuka | pasta do głębokiego oczyszczania twarzy

Na zakup peelingu z serii Liście Manuka zostałam skuszona pozytywnymi opiniami na jego temat. Wiele dziewczyn pisało, że jest to mocny peeling do twarzy, czyli coś co ja bardzo lubię... Używając go zastanawiam się, czy mamy do czynienia z tym samym kosmetykiem??? 
Dostępność: Rossmann, Natura, Ziaja, drogerie i apteki internetowe
Cena: ok. 8 zł | 75 ml
KWC: klik
Bardzo lubię estetykę opakowań Ziaji, prosta i niekrzykliwa. Kosmetyk z tubki dobrze się aplikuje. Peeling ma postać pasty, zarówno konsystencja jak i zapach, lekko miętowy, kojarzy mi się właśnie z pastą do zębów. Peeling dobrze rozprowadza się po skórze. Ma w sobie sporą ilość drobinek, które są niewielkie i jak dla mnie niezbyt mocne (ale ja lubię dość mocne peelingi).

Po wykonaniu peelingu skóra jest odświeżona, rozjaśniona. Rozszerzone pory są mniej widoczne, a skóra pozostaje zmatowiona. Niestety samym peelingiem nie pozbędziemy się zaskórników czy większych problemów ze skórą. Jest on świetnym krokiem, do przygotowania skóry do dalszych zabiegów, np. użycia maseczki czy serum do twarzy. 

Niestety jak na początku pisałam, kosmetyk jest dla mnie małym rozczarowaniem. Liczyłam na więcej, dużo więcej. Więc jeśli szukacie delikatnego, drobnoziarnistego peelingu to go polecam, jednak dla miłośniczek mocniejszego zdzierania polecam zdecydowanie peeling z Avonu Clearskin lub korund :)


niedziela, 20 grudnia 2015

Manhattan Clearface | powder & make up

Na jednej z poprzednich promocji na kolorówkę w Rossmannie zakupiłam puder z Manhattanu, który w internecie miał dość dobre opinie. Miałam go w mojej kosmetyczce w pracy i właśnie go wykończyłam. 
Dostępność: Rossmann, Superpharm, Natura, drogerie internetowe
Cena: 22,99 zł | 11 g
KWC: klik

Puder znajduje się w dość solidnym plastikowym opakowaniu. Nie posiada lusterka. Nie używałam gąbeczki, która jest do niego dołączona. Posiadałam odcień natural, który miał ładny beżowy odcień.
Producent pisze, że puder może być stosowany w dwojaki sposób. Klasycznie jako puder, a nałożony wilgotną gąbeczką, daje krycie niczym podkład. Nie używałam go w ten sposób, a jako puder spisywał się dość dobrze. Piszę dość dobrze, bo niczym szczególnym nie wyróżnił się w stosunku do poprzednio używanych przeze mnie pudrów, więc pewnie ponownie go nie zakupie. 

Moja tłusta skóra potrzebuje kilku poprawek w ciągu dnia. W pracy sięgałam po niego co 3-4 godziny. Ładnie matuje, stapia się ze skórą i nie podkreśla suchych skórek. Używałam go tylko w pracy więc był ze mną dość długo :) Na wizażu zbiera dość dobre opinię, więc może następnym razem co niektóre z Was sięgną po niego :) Chyba, że już go miałyście??? 


poniedziałek, 14 grudnia 2015

INSPIRACJE | #6

Dziś INSPIRACJE zaczniemy od muzycznego akcentu, zwłaszcza od piosenki, która zawładnęła moim życiem :) mogłabym ją słuchać i słuchać w kółko. Mowa o Imany Don't by so shy



Kolejną piosenką, z którą dobrze mi się prowadzi moje autko to Years&Years Traps. Tą piosenkę polecam słuchać ciut głośniej :)


I ostatnią piosenką w dzisiejszym zestawieniu to Adele Hello. Zarówno artystka jak i utwór na pewno wszystkim już dobrze znany...

Z uwagi na to, że zbliżają się święta i część z Was może mieć trochę więcej wolnego czasu chciałabym polecić kilka filmów i książek wartych uwagi (moim skromnym zdaniem...).

IDA: o filmie było głośno już dość dawno, jednak ja go obejrzałam dopiero gdy leciał w TV. Nie jest to na pewno film na luźny wieczór, a raczej dający troszkę do myślenia.


KOSOGŁOS cz.2: w poprzednich INSPIRACJACH wspominałam o trylogii Igrzysk śmierci, i nadal polecam Wam jej przeczytanie. Ale w moich ulubieńcach ostatniego czasu nie mogło zabraknąć kinowej ekranizacji książki. W kinie na ostatniej części filmu byłam kilka dni po premierze. Oczywiście uważam, że rozbicie ostatniej części książki na dwa filmy miało zabieg czysto finansowy - nie mniej jednak film mi się podobał, choć wśród moich znajomych znaleźli się tacy, którzy mięli co do finału większe oczekiwania.


LISTY DO M. 2: ostatni film w zestawieniu - już typowo o tematyce świątecznej. Film miły i przyjemy, idealny na odpoczynek po całym dniu świątecznych przygotowań :)




TRYLOGIA MILLENIUM: książek nie mam wiele bo tylko jedna pozycja, a raczej trzy opasłe tomy. Jednak jeśli nie spodoba Wam się twórczość Larssona to spokojnie możecie zakończyć czytanie na pierwszej części, która ma swoje zakończenie. Uprzedzam, że jak zaczniecie czytać drugą część to i trzecia Was pochłonie. Pierwsza część opowiada głównie o dziennikarzu, który został wynajęty do rozwiązania rodzinnej zagadki z sprzed kilkunastu lat. Mikaelowi pomaga Lisabeth, która jest zdolną hackerką, jednak sama ma dość trudne i skomplikowane życie. W kolejnych częściach będzie można poznać bliżej jej historię.

Na zachętę wstawię Wam zwiastun Dziewczyny z tatuażem, który jest adaptacją książki (nie muszę wspominać, że główną rolę gra tam Daniel Craig???)

Na koniec zostawiłam sobie kilka ubrań i dodatki :)

Kurtka pikowana LIDL: nie, nie biegłam za nią... udało mi się ją kupić całkiem przypadkiem, ale jestem z tego zakupu bardzo zadowolona. Kurtka jest w sam raz na tą kapryśną pogodę, ma kaptur, jest lekka i ciepła (idealna na temp. ok. 10°C)

SWETER H&M: oversizowy sweter, bardzo cieplutki i milutki. Do wyboru jest kilka wersji kolorystycznych [klik]. Ja posiadam ciemno szary, jednak kusi mnie jeszcze siwy :) Idealny na chłodniejsze dni, a na wiosnę będzie świetny do noszenia zamiast cienkiej kurtki. Szukałam dłuższego swetra, jednak jako osoba niska w większości wyglądam dość niekorzystnie, a ten nie skraca mocno sylwetki.

JEGGINSY F&F: za 49 zł świetnie leżące  i utrzymujące mój brzuszek na miejscu :) mam już 3 pary, dwie czarne (niestety pierwsza para już się trochę sprały) i ciemnogranatowe (te ze zdjęcia)


TOREBKA RESERVED: zakup totalnie przypadkowy, ale jak zobaczyłam ją na półce nie mogłam bez niej wyjść... Pasuje zarówno do eleganckiego płaszcza jak i do mniej eleganckiej kurtki :)

FOSSIL WOMEN'S E3585 PERFECT BOYFRIEND SILVER: z zegarkiem tym nie rozstaję się praktycznie nigdy o kiedy go mam :) Mógłby być odrobinkę mniejszy, jednak bardzo podoba mi się ten męski styl :)

I to koniec rzeczy, które pokochałam w ostatnim czasie :) Oczywiście w komentarzach zostawiajcie propozycje filmów, seriali czy książek, które pochłonęły Was bez reszty :) 

czwartek, 10 grudnia 2015

FM Group | peeling solny do ciała WERBENA

Uwielbiam z kosmetykach zapach werbeny więc nie wahałam się długo nad zakupem peelingu z FM. Kosmetyki tej marki niestety są dość trudno dostępne, ale od czego jest internet :) (na allegro można znaleźć wszystko...)
Opis producenta: Peeling solny z pielęgnuje ciało i sprawia, że skóra staje się gładka, jędrna i miła w dotyku. Zawarte w peelingu kryształki soli usuwają martwe komórki naskórka i oczyszczają skórę, a warstwa olejowa nawilża i delikatnie natłuszcza ciało. Dzięki zawartości witaminy E, która ma właściwości przeciwutleniające, stosowanie kosmetyku spowalnia proces starzenia się skóry. 

Skład: Sodium Chloride, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Parfum, BHT, Tocopheryl Acetate, Limonene, Citral. 

Dostępność: dystrybutor FM, wyspy FM w galeriach, internet
Cena: katalogowa 35 zł | 250 ml (można kupić za ok. 20 zł na allegro)
KWC: klik

Peeling znajduje się w szerokim i nie wysokim słoiku, z którego wygodnie wydobywa się kosmetyk. Drobiny peeling są dość grube, bardzo zbite a na powierzchni znajduje się spora ilość olejku. Oczywiście przed użyciem należy dobrze obie warstwy wymieszać. Z racji, że jest to peeling solny nie polecam stosować na podrażnioną skórę (strasznie piecze!). 

Po zastosowaniu peelingu, skóra pozostaje wygładzona, martwy naskórek jest całkowicie usunięty. Dzięki dużej ilość olejku, skóra jest niezwykle nawilżona i natłuszczona. Używanie balsamów czy maseł do ciała jest całkowicie zbędne. Mówiąc o natłuszczeniu skóry, nie mam na myśli lepkiej i klejącej skóry, a wyczuwalny film ochronny czuć jeszcze na drugi dzień. 

Firma FM ma w swojej ofercie jeszcze kilka kuszących zapachów z serii peelingów SPA Senses i pewnie jeszcze, któryś trafi w moje łapki. Miałyście styczność z tymi kosmetykami???


środa, 2 grudnia 2015

Projekt denko | październik - listopad


Kolejna porcja zużytych kosmetyków :) Chyba nic tak bardzo nie cieszy jak pełny pojemnik z pustakami :D
Isana żel pod prysznic /recenzja/: przepiękny i uzależniający zapach (przynajmniej mnie) - miód kwiatowy. Niestety zapachy z Isany są dość nietrwałe i na skórze bardzo krótko są wyczuwalne, ale chwila przyjemności pod prysznicem zawsze jest :) 

The Body Shop szampon do włosów /recenzja/: banan zamknięty w butelce, zapach dość naturalny, nie jest bardzo sztuczny. Używając w duecie z odżywką, zapach dość długo utrzymuje się na włosach. Szampon dobrze oczyszcza, włosy są miękkie i nie obciążone.

Neutral antyperspirant /recenzja/: osobą z problemem nadmiernej potliwości nie polecam go latem, będziecie czuć się zawiedzione i śmierdzące... jednak na okres jesienno-zimowy warto go wypróbować - przynajmniej u mnie się on sprawdzał jesienią.

Dove mleczko do ciała /recenzja/: lubię klasyczny zapach Dove. Mleczko sprawdziło się do wieczornego używania. Skóra była nawilżona, pozostawała na niej wyczuwalna warstwa ochronna, która nie lepiła się. 
Bioderma Sensibio płyn micelarny /recenzja/: płyn jest na prawdę dobry - delikatny, nie podrażnia skóry, nie piecze w oczy. Jedynym jego minusem jest cena. Jeśli uda mi się go kupić w dobrej cenie to pewnie się skuszę, jednak u mnie równie dobrze sprawdzają się płyny np. z Bourjois czy Garniera.

La Roche Posay płyn micelarny: równie dobry płyn micelarny. Radzi sobie z usuwaniem makijażu i nie podrażnia ani skóry ani oczu.

Isana Young krem do mycia twarzy /recenzja/: stosowany przeze mnie dwa razy dziennie spowodował lekkie ściągnięcie skóry. Używałam go w końcu tylko wieczorem. Świetnie oczyszcza skórę.

Sisley tonik kwiatowy: tonik ma delikatny różany zapach. Bardzo przyjemnie mi się go używało. Skóra była odświeżona i zmysły odprężone. Niestety cena zabija...

Be Beauty łagodzący płyn micelarny /recenzja/: oj straszny płyn. Szczypie i piecze w oczy. Wymęczyłam tą wielką butlę do demakijażu twarzy. Zdecydowanie odradzam tą różową, niby łagodną wersję płynu.
Eveline maskara Volumix Fiberlast: tusz albo za długo czekał na swoją kolej albo ma taki urok... Szczoteczka sylikonowa ładnie rozdziela i zagęszcza rzęsy ale niestety po 3-4 godzinach zaczyna się osypywać i później cały dzień trzeba już kontrolować, czy nie mamy "pandy" (oczywiście jeśli ją miałyście to dajcie znać w komentarzu czy jak u Was się ona spisywała).

Kobo transparentny puder mocno matujący /recenzja/: przyzwoity puder matujący w przystępnej cenie. Niestety wydajność kosmetyku mogłaby być lepsza. Mat na skórze utrzymuje się ok. 3 godzin.
Gucci by Gucci: kobiecy, zdecydowany zapach. Używałam w chłodniejsze miesiące lub na jakieś wieczorne wyjście. Na mojej skórze utrzymywał się bardzo długo.

Yves Rocher Moment de Bonheur: kupiłam go w ciemno (a może był dołączony jako gratis...). Na początku strasznie się z nim nie polubiłam. Pachniał mi zielskiem. Po kilku miesiącach wróciłam do niego i zapach mnie oczarował - pachniał mi już taką dziką, przydrożną różą :) Zapach też dość długo się utrzymywał, zwłaszcza na ubraniach.
Skarpetki złuszczające /recenzja/: skarpetki udało mi się kupić za 10 zł w Biedronce. Skóra złuszczyła się a stópki pozostały gładziutkie. Lubię używać ich raz na jakiś czas. Obecnie udało mi się ponownie kupić te z Carrefoura.

Bic Soleil Bella: z polecenia siostry kupiłam je i zostaną ze mną dłużej :) Maszynka ma 4 ostrza, pozostawi skórę gładziutką, nie zacina i ma dobrze leżącą w dłoni rączkę.

Tami chusteczki odświeżające: kupione bodajże w Lidlu. Lubię mieć pod ręką w pracy czy w torebce takie chusteczki lub płyn antybakteryjny.

Facelle nawilżane chusteczki /recenzja/: jedyne chusteczki, które obecnie używał. Świetne jeśli chodzi o odświeżenie, nie podrażniają tych szczególnych okolic. 
Biocosmetics glinka zielona: uwielbiana przeze mnie glinka zielona do oczyszczania tłustej skóry. Ta z firmy Biocosmetkics (kupiona na Allegro) spisywała się bardzo dobrze, nie kruszyła się, rozszerzone pory były zdecydowanie mniej widoczne a skóra odświeżona. Oczywiście jak to z glinkami, trochę trudno je zmyć, ale efekty są warte aby stosować glinkowe maseczki.

Vichy Aqualia Thermal: fajnie nawilżające kremy, nie pozostawiają bardzo tłustej warstwy na skórze.

Nivea Soft: klasyczny zapach Nivei w trochę lżejszym wydaniu :)
Cleanic płatki kosmetyczne: zarówno duże jak i małe płatki dobrze się u mnie sprawdzają. Są miękkie, nie rozwarstwiają się.

Sephora płatki kosmetyczne: płatki oczywiście spełniły wszystkie moje oczekiwania - są mięciutkie, delikatnie dla skóry i nie rozwarstwiają się. Cena 70 szt. to 7 zł, małe opakowanie, które ja posiadałam (30 szt) obecnie nie jest dostępne na stronie, a ceny niestety nie pamiętam.


I tak oto doszliśmy do końca :) Ja już napełniam torbę kolejnymi pustymi opakowaniami i zapraszam na grudniowe podsumowanie - ten czas tak szybko leci, że nim się obejrzymy a będą już święta i koniec roku :)


Nivea | lekki mus do pielęgnacji ciała - dzika malina i biała herbata

Dzisiaj kolejna recenzja kosmetyków, które otrzymałam w ramach testowania w Klubie Przyjaciółek Nivea. Tym razem otrzymałam dwie wersje zap...