sobota, 28 listopada 2015

Tisane | pomadka ochronna do ust

Dzisiaj chciałabym napisać krótką recenzję balsamu ochronnego do ust Tisane w formie pomadki. O wersji w słoiczku możecie poczytać TUTAJ - byłam z niej bardzo zadowolona. Jeśli jesteście ciekawe jak sprawdziła się u mnie wersja w pomadce, zapraszam do dalszej części wpisu.
Dostępność: drogerie, apteki
Cena: do 10 zł | 4,3 g
KWC: klik
Pomadka jest o wiele wygodniejsza w używaniu niż tradycyjna wersja balsamu. Ma ona dość gęstą i zbitą konsystencję, jednak bez problemu aplikuje się ją na usta. Ma równie przyjemny, miodowo-waniliowy zapach.

Pomadka pozostawia usta delikatnie błyszczące. Nie lepią, są miękkie i nawilżone. Jedyną wadą jaką zauważam w pomadce, jest to, że dość szybko znika z ust, przez co muszę nakładać ją częściej. Oczywiście ma to swoje odzwierciedlenie w wydajności kosmetyku... 

Myślę, że większość z Was miała już do czynienia czy to z balsamem czy z pomadką Tisane, a jeśli nie, to polecam wypróbować :) Jeśli chcecie czegoś bardziej odżywczego i nawilżającego, to polecam wersję w słoiczku (gruba warstwa co noc i usta cud malina). A do torebki czy kieszeni kurtki - zdecydowanie wersja w pomadce :)



wtorek, 24 listopada 2015

Isana | miód do mycia

Ostatnio coraz bardziej się przekonuje, że miód kwiatowy w kosmetykach to jest to, co bardzo mi odpowiada. Zaczęło się o masełka z The Body Shop Honeymania (którego kolejne opakowanie mam w zapasie), a gdy zobaczyłam w przesyłce od Rossmanna żel z Isany o tym zapachu - przepadłam...
Opis producenta: Isana kremowy żel pod prysznic o niebiańskim zapachu.
DZIAŁANIE PIELĘGNACYJNE - Niebiańska pokusa. Łagodny kremowy żel pod prysznic pielęgnuje skórę swoim zmysłowym, delikatnym zapachem i zapewnia jej poczucie komfortu. Specjalnie opracowana formuła pielęgnacyjna, wzbogacona ekstraktem z liści brodźca paczuli pomaga chronić skórę przed wysuszeniem.

Dostępność: Rossmann
Cena: 2,99 zł | 300 ml

Nie będę ukrywać, że bardzo lubię żele z Isany. Za cenę, dostępność, dość szeroki wybór zapachów, za przecudowne edycje limitowane (właśnie taką jest ta wersja z miodem). Żele może nie należą do najwydajniejszych, ale dobrze się pienią i nie przesuszają mojej skóry. 

Jeśli sięgacie od czasu do czasu po żele z Isany, lubicie kwiatowe, lekko słodkie zapachy to koniecznie wypróbujcie tą wersję z żółtą sówką (czyż te opakowania ze sówkami nie są przesłodkie ???  ♥♥♥ ). 

Żelu pozostało mi tylko na kilka użyć, i mimo, że mam spory zapas żeli pod prysznic, chyba kupię kolejne opakowanie, nim wersja ta zniknie z półek sklepowych...


niedziela, 22 listopada 2015

Kobo | transparentny puder mocno matujący

Pewnie posiadaczki cery tłustej (jak ja) poszukują idealnego pudru matującego. W tych poszukiwaniach skusiłam się na zakup pudru z Kobo. Kosmetyk dobił już dna więc to idealna pora na jego recenzję.
Dostępność: Drogeria Natura
Cena: 19,99 zł | 9 g
KWC: klik

Puder znajduje się w solidnym opakowaniu. Z tego co pamiętam to nie spadł mi, a jeśli tak, to opakowanie pozostało w stanie nienaruszonym. Odcień jaki przeważnie wybieram to transparenty, ponieważ idealnie stapia się z każdym odcieniem mojej skóry, czy to latem, czy zimą. 

Puder zaraz po nałożeniu jest trochę widoczny na skórze, jednak po kilku minutach stapia się z nią pozostawiając jedwabiście gładką skórę. Nie jest to płaski mat. Zmatowienie skóry utrzymuje się ok. 3 godzin. Po tym czasie muszę przypudrować nosek :) Zauważyłam, że większość używanych przeze mnie pudrów charakteryzuje się właśnie taką trwałością. Niestety 3-4 godziny to jest max, jeśli chodzi o konieczność poprawek. Mam na prawdę dość mocno przetłuszczającą się skórę. 
Pudru towarzyszył mi dobre 2 miesiące, więc za cenę ok. 12 zł jakie za niego zapłaciłam (promocja -40%) uważam, że nie jest tak źle. Czy do niego wrócę? Możliwe, że tak, ponieważ nie podkreślał mi zmarszczek na czole, nie wchodził w pory, które są dość mocno rozszerzone oraz nie tworzył efektu ciastka, który miałam np. po Rimmelu Stay Matte. 

Oczywiście czekam na Wasze opinie jeśli go używałyście, zawsze jestem ciekawa jak recenzowane przeze mnie kosmetyki sprawdzają się i u Was :)


czwartek, 19 listopada 2015

Dove | mleczko do ciała / skóra sucha

Używanie balsamów weszło już w mój codzienny nawyk. Właśnie niedawno skończyłam dość gęste mleczko do ciała, który idealnie sprawdzał się w chłodniejsze dni.

Opis produktu:

Odżywcze mleczko do ciała Dove do suchej skóry zostało ulepszone, by działać głębiej niż wcześniej. To mleczko do ciała nawilża oraz odżywia powierzchnię skóry przez 24 godziny. Zawiera unikalny DeepCare Complex ze składnikami odżywiającymi naturalnie występującymi w skórze oraz bogatym olejkiem, by pomagać w stopniowej odbudowie naskórka.
Skład: Aqua, Ethylhexyl Cocoate, Cyclopentasiloxane, Glycerin, Paraffinum Liquidum, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Tocopheryl Acetate, Isomerized Linoleic Acid, Helianthus Annuus Hybrid Oil, Sodium PCA, Lactic Acid, Potassium Lactate, Urea, Collagen Amino Acids, Cera Microcristallina, Disodium Phosphate, Parfum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, BHT, Pentaerythrityl Tetra-di-t-butyl Hydroxyhydrocinnamate, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Alcohol, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Coumarin, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Limonene, Linalool.

Dostępność: drogerie, markety
Cena: od 14-21 zł | 250 ml, 400 ml
KWC: klik

Disign opakowań bardzo mi się podoba, proste, białe, klasyczne, jak i klasyczny zapach Dove - bardzo przypadł mi on do gustu, który dość długo utrzymuje się na mojej skórze.

Mleczko jak wspomniałam jest dość gęste, może troszkę tępo rozprowadza się na skórze. Należy je wmasować w skórę i dać chwilkę aby się wchłonęło. Mleczko pozostawia na skórze wyczuwalny, tłustawy film, jednak skóra się nie lepi. Jak dla mnie jest to dobry balsam do używania na wieczór, gdy nie musimy za chwilę ubierać się i pędem wychodzić z domu. Osobiście lubię czuć na skórze tę ochronną warstewkę :)

Balsam może nie jest super, hiper kosmetykiem, po który będę lecieć do sklepu jak tylko mi się skończy, jednak muszę przyznać, że Dove dało u mnie radę. Skóra jest odżywiona i nawilżona. A jeśli lubicie klasyczny zapach Dove to nie pozostaje nic innego jak tylko go wypróbować :)


sobota, 14 listopada 2015

Neutral | antyperspirant w kulce

Kulka z Neutral trafiła do mnie dość dawno, gdy na Wizażu załapałam się do testowania nowości, kiedy to marka wchodziła na nasz rynek. Neutral do kosmetyki przeznaczone do wrażliwej skóry, pozbawione parabenów, barwników oraz perfum.
Dostępność: drogerie, markety
Cena: ok. 12 zł | 50 ml
KWC: klik

Antyperspirant ma idealnie leżące w dłoni opakowanie, bardzo wygodnie się nim posługuje. Jest bezzapachowy, więc nie gryzie się z naszym perfumami. 

Jeśli chodzi o działanie, to latem całkowicie się on u mnie nie sprawdził. Szybko zaczynałam się po nim pocić, brzydko pachnieć... Jednym słowem miałam go już wywalić do kosza. Jednak został, a gdy zrobiło się chłodniej znów po niego sięgnęłam i.... jakbym na nowo go odkryła. Jesienią spisywał się wręcz idealnie. Nie było mokrych plam, po całym dniu spod pachy nie wydobywał się nieprzyjemny zapaszek. 

Jeżeli nie macie większych problemów z potliwością oraz poszukujcie czego delikatnego, co nie podrażni nawet po depilacji, warto się za nim rozejrzeć. Jednak, tym z Was, które cierpią jak ja na nadmierną potliwość, kosmetyk ten raczej się nie sprawdzi (no chyba, że teraz gdy jest zimnej na dworze). 



środa, 11 listopada 2015

The Body Shop | bananowy szampon i odżywka

Myśląc o TBS trudno nie wspomnieć bananowego szamponu oraz odżywki do włosów, które są dość popularne w internecie. Na fali tej popularności i ja po nie pobiegłam do sklepu, gdy były w promocji 2 za 1. Niestety wysoka cena, bo pojedynczy kosmetyk kosztuje 27 zł, na pewno nie zachęca do ich kupna w regularnej cenie. 
Dostępność: The Body Shop
Cena: 27 zł | 250 ml
KWC: szampon klik | odżywka klik

Szampon i odżywka są w plastikowych opakowaniach, dość twardych. Niestety butelka od szamponu jest twardsza, więc już od samego początku miałam problemy z wyciśnięciem kosmetyku na dłoń. Konsystencja szamponu jest rzadsza niż odżywki. Zapach jest przecudowny, słodki, ale nie mdlący, jakbyście rozgniotły dojrzałego banana. 
Szampon dobrze się pieni, oczyszcza skórę głowy. Świeżość włosów nie utrzymuje się przez kilka dni (przypomnę, że mam dość mocno przetłuszczające się włosy), ale mimo codziennego używania nie zauważyłam, aby wpłynął on źle na stan mojej skóry głowy. 

Odżywka ułatwia rozczesywanie włosów, nie obciąża ich. Po wysuszeniu są one miękkie i puszyste, bardzo przyjemnie się ich dotyka. Nie jest to bardzo odżywcza i regenerująca odżywka, raczej taka do codziennego stosowania. Zapach kosmetyków utrzymuje się na moich włosach kilka godzin.

Prawdę mówiąc nie wiem, czy warto polecić oba kosmetyki. Mi żadnej krzywdy nie zrobiły, nie zachwyciły mnie też na tyle, bym zaraz po ich wykończeniu biegła po kolejne opakowania do sklepu. Jednak jeśli lubicie testować, lubicie zapach bananów a w The Body Shop trwa akurat promocja typu 2 za 1 lub -50%, to może warto się skusić? Jedyne co, to mogę odradzić Wam ich kupno w regularnej cenie, bo możecie czuć lekki niedosyt... 


...

Dawno mnie tu nie było... :( Niestety ostatnio strasznie brakuje mi czasu, zwłaszcza na prowadzenie bloga. Ostatni post pojawił się prawie dwa tygodnie temu. Oczywiście dziękuję Wam, że mimo tej ciszy nadal tu zaglądacie :D 

Czuję się troszkę zobowiązana, żeby wyjaśnić brak pojawiania się recenzji... Od niedawna, ze względu na problemy z kręgosłupem (praca siedząca daje się we znaki) zaczęłam rehabilitacje, więc po powrocie z pracy i ćwiczeniach po prostu padam na ryjek :) I nie wiem czy tylko ja tak mam, ale jesienią dopada mnie straszna niemoc, chandra czy inaczej mówiąc przemęczenie, na które najlepszym lekarstwem jest ciepły kocyk, książka lub dobry film... Czyli zwykłe nic nie robienie :) 

Niestety jesień to też nie najlepsza pora na robienie zdjęć. Rano ciemno, po powrocie z pracy ciemno, a w wolny weekend cały dzień szaro, buro i ponuro... a mimo, że mam o czym pisać i co zrecenzować, to nie mam kiedy zrobić dobrego zdjęcia. Czasami gdy mam wolny weekend przyjeżdża mój chłopak, który pracuje za granicą, więc jak jest, to cały wolny czas podporządkowuje mu, by jak najwięcej czasu spędzić razem. Najczęściej nie włączam wtedy nawet komputera, więc o czynnym prowadzeniu bloga nie ma nawet mowy. 

Wpisem tym chciałabym tylko wyjaśnić, że nie rezygnuję z prowadzenia bloga. Jeśli miałoby to nastąpić na pewno o tym Was poinformuję. Liczę na Waszą wyrozumiałość w kwestii nieregularnych wpisów, ale dzisiaj siadam i mam nadzieję, że uda mi się napisać kilka recenzji :D 

A na koniec chciałam zaprosić Was jeszcze na Instagram [klik], jeśli jeszcze mnie nie obserwujecie. Jednak wrzucenie zdjęcia nie zajmuje tyle czasu :D więc tam jestem znacznie częściej.



Nivea | lekki mus do pielęgnacji ciała - dzika malina i biała herbata

Dzisiaj kolejna recenzja kosmetyków, które otrzymałam w ramach testowania w Klubie Przyjaciółek Nivea. Tym razem otrzymałam dwie wersje zap...