Nie wiem czy spotkałyście się już z nowością od Tisane peelingiem do ust, ale jeśli jesteście miłośniczkami gotowych peelingów a "niesamorobionych" to zapraszam do dalszej części posta, a dowiecie się jak produkt ten sprawdził się u mnie.
W jednej saszetce znajduje się 2 g kosmetyku i spokojnie wystarczy na kilka użyć, ponieważ jednorazowo zużywa się niewielką jego ilość . Drobne i ostre drobinki, podobne bardzo do korundu, zatopione są w gęstej mazi - i jak można dowiedzieć się ze składu, jest to głównie parafina. Znajdują się tu również różne olejki. W smaku jest słodki - bardzo smakowy :)
Ale przejdźmy do najważniejszego, czyli działania złuszczającego. Usta po zabiegu są zaczerwienione, stają się wygładzone. Drobne skórki i przesuszenia są usunięte. Mocnego efektu nawilżenia nie zauważyłam i dobrze po takim zabiegu nałożyć mocno odżywczy balsam do ust.
Balsam można kupić za cenę ok. 2,50 zł w niektórych aptekach. Obecnie rzadko zaglądam do drogerii, więc nie wiem czy są już gdzieś dostępne (jeśli je gdzieś widziałyście zostawcie info w komentarzu).
I jak - wolicie same przygotować sobie peeling czy jednak sięgacie już po te gotowe??