poniedziałek, 30 grudnia 2013

Ja na instagramie :)


Ostatnio mam mało czasu, a bardzo lubiłam oglądać i dodawać posty typu photo-mix dlatego postanowiłam założyć sobie profil na Instagramie, gdzie będę publikować zdjęcia z życia codziennego. Jeśli będziecie miały ochotę zobaczyć co się u mnie dzieje, to serdecznie zapraszam -> KLIK






niedziela, 29 grudnia 2013

Antyperspirant Garnier Mineral

Pod jedną z recenzji antyperspirantów, kilka z Was polecała właśnie te z Garniera, dlatego gdy nadarzyła się okazja postanowiłam wypróbować nową wersję dezodorantu Garnier Mineral Invisible, która ma za zadanie chronić zarówno przed poceniem, ale również ma zapewnić ochronę naszym ubraniom.
Zapewnienia producenta: 
Pierwszy antyperspirant 48h, który chroni przed śladami twoje ubrania. Czarne, białe... a teraz również kolorowe. 

Antyperspirant Garniera 48h z Mineralite - minerałem o właściwościach absorbujących. 48h nieprzerwanej ochrony przed wilgocią. Skóra, która oddycha.
Bez alkoholu. Bez parabenów. Testowany dermatologicznie. Optymalna tolerancja dla skóry.

INVISIBLE BWC: formuła nowej generacji z niewidocznymi składnikami aktywnymi. Chroni czarne, białe i również kolorowe  ubrania przed śladami, plamami i sztywnieniem. Nowy, świeży zapach.

Skład: Isobutane, Aqua/Water, Dimethicone, Aluminum Chlorohydrate, Perfum, Hydroxycitronellal, Phenoxyethanol, Dimethiconol, Limonene, Linalool, Perlite, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Lauryl PEG-9 Polydimethylsiloxyethyl Dimethicone, Hexyl Cinnamal


Opakowanie jest wygodne w użytkowaniu, spray się nie zacina. Bardzo podoba mi się rozwiązanie "zamykanego" dozownika, który otwieramy przez przesuwanie suwaczka na nakrętce i nie mamy problemu z nakładaną osłonką. Dodatkowo można go bezpiecznie nosić przy sobie w torebce bo mamy pewność, że przez nieuwagę gdy naciśniemy go nie będzie nam psikać w kosmetyczce.

Bardzo lubię antyperspiranty w sprayu choć nie są one zbyt ekonomiczne. W czasie aplikacji Garnier nie wytwarza duszącej chmury. Dezodorant nie podrażnił mi skóry pod pachami. 

Producent obiecuje skuteczność oraz ochronę przed poceniem i wilgocią, niestety u mnie ten antyperspirant totalnie się nie sprawdził. Nie posiadam wymagającej ode mnie wysiłku fizycznego pracy, ponieważ siedzę grzecznie przy biureczku, ale wchodząc na trzecie piętro czuję po prostu, że jestem zlana potem. W ciągu dnia nie sprawdza się o wiele lepiej - po prostu siedzę i czuję, że się pocę... Niestety świeży zapach nie pozostaje ze mną długo i już po kilku godzinach czuję potrzebę odświeżenia. 

Dostępność: drogerie, supermarkety itp.
Cena: ok. 11 zł / 150 ml
KWC: klik

Mimo szczerych chęci chciałam dać drugą szansę dezodorantom Garniera, ponieważ gdy wchodziły na nasz rynek jakiś czas temu, wypróbowałam je i wtedy i teraz nie zapewniły mi ochrony przed poceniem się i przykrym zapachem. Niestety to było (chyba) moje ostatnie podejście do antyperspirantów z Garniera... 

sobota, 28 grudnia 2013

Magnetic Lash - alternatywa dla sztucznych rzęs???

Jakiś czas temu zaproponowano mi wypróbowanie nowego produktu na naszym rynku Magnetic Lash marki Santhilea London. Jako osoba nie mająca rano zbyt wiele czasu na makijaż staram się aby moje rzęsy były zawsze pomalowane, nie mogłam odmówić sobie wypróbowania czegoś takiego :)
Opis pochodzi ze sklepu DOMSPA.EU 
System do przedłużania rzęs 1-2-1
System do przedłużania rzęs 1-2-1 Magentic Lash jest alternatywą dla sztucznych rzęs oraz zabiegów przedłużania w gabinetach kosmetycznych. Opracowany, aby Twoje rzęsy nareszcie były glamour - seksowne, długie i pełne objętości, a jednocześnie nie zepsuły całego makijażu rozmazywaniem się i rozcieraniem.
Magnetic Lash zawiera luksusowe składniki: kwas hialuronowy oraz witaminę E, które nawilżają i odżywiają - nie tylko wyglądasz bajecznie, lecz również zapewniasz dobrą kondycję swoim rzęsom.
Nowoczesna maskara dla Nowoczesnej kobiety.
Daj się zaskoczyć, bądź piękna.
W środku znajdujemy dwa opakowania. Jedno z nich to "standardowy" tusz z klasyczną szczoteczką. Drugie opakowanie zawiera pałeczkę z włóknami, które mają za zadanie wydłużyć i budować nasze rzęsy. 

Aplikacja Magnetic Lash obejmuje trzy kroki: nałożenie maskary, nałożenie Lash Builder i ponowne wytuszowanie rzęs. 
Moje rzęsy są dość cienkie i jasne i porcja tuszu zawsze jest im potrzebna, aby otworzyć oko :)
Tusz ładnie wydłuża i pogrubia rzęsy. Jednak przy nakładaniu należy uważać, ponieważ tusz dość szybko skleja rzęsy. Co niestety przy moim porannym i szybkim makijażu różnie się kończyło... Dodatkowo nakładanie tak jakby dwóch tuszy i wyczesywanie rzęs zabierało mi znacznie więcej czasu niż normalna maskara. 
Kosmetyk nie podrażnił mi oczu. Jego zmywanie jest szybkie i proste, postępujemy jak w przypadku zwykłej maskary. 
Przez kilka pierwszy pierwszych aplikacji byłam zadowolona z efektów, jednak po kilku dniach zauważyłam, że włókna wydłużające rzęsy osypują się coraz szybciej i musiałam częściej kontrolować i pilnować, żeby nie chodzić z czarnymi obwódkami wokół oczu. 

Na zdjęciach powyżej możecie zobaczyć efekt jaki uzyskałam nakładając niewielką ilość produktu, ponieważ w moich przypadku nakładanie go w większej ilości kończyło się tym, że rzęsy były mocno posklejane.

Niestety jeśli chodzi o działanie maskary jestem troszkę nie pocieszona i zawiedziona, ponieważ liczyłam (o ja naiwna!), że Magnetic Lash mógłby faktycznie zastąpić przedłużanie rzęs u kosmetyczki. Efekt jaki dla mnie daje nie różni się zbyt wiele od innych maskar, w dodatku o wiele tańszych... Więc jeśli marzycie o ładnych firankach na Waszych rzęsach to niestety nie tędy droga...

środa, 25 grudnia 2013

Ulubieńcy jesiennych miesięcy

Jako, że pogoda za oknem nadal przypomina nam jesień niż zimę o podsumowanie kosmetycznych ulubieńców jesieni będzie mi łatwiej :) Muszę jednak Wam przyznać, że wolę taką pogodę niż zimową chlapę... i liczę na to, że zima nie przypomni o sobie za jakiś czas.
Ulubieńców nie jest za wielu więc zapraszam, może i Wy znajdziecie tu coś ciekawego dla siebie. 
Gąbka Konjac (15 zł): muszę przyznać, że mycie nią twarzy jest na prawdę bardzo przyjemne. Niestety kupiłam jedną sztukę, gdy była wycofywana z Rossmanna i teraz żałuję, że nie kupiłam jej wcześniej. Małym minusem jest to, że gąbka nie ma zbyt długiego żywota, ponieważ dość szybko zaczęła mi się rwać i należy pamiętać, żeby nie zostawiać jej w łazience (gdzie jest ciepło i wilgotno), bo zaczyna pleśnieć. Ja swoją zawsze zabieram i suszę przy kaloryferze. 

Vichy Normaderm żel głęboko oczyszczający (34 zł / 400 ml) /recenzja/: pisałam już, że bardzo go lubiłam, niestety już mi się skończył. Jednak patrząc na stosunek jakości i wydajności do ceny to warto zainwestować w ten żel. 

L'Oreal płyn micelarny (9-15 zł / 200 ml) /recenzja/: chyba jeden z bardziej osławionych płynów na YT zaraz po Biodermie i Bourjois. Dobrze radzi sobie z demakijażem zarówno oczu jak i twarzy. Nie szypie w oczy ani nie podrażnia skóry. 
Yves Rocher serum Elixir 7.9 (allegro od 40 zł, 80-130 zł / 30 ml): kremik bardzo szybko się wchłania, napina i wygładza skórę. Używam go głównie na noc, nałożony pod podkład też bardzo fajnie się sprawdza. Minusem jest niestety jego cena... ale warto szukać na aukcjach na allegro, ja za swój zapłaciłam 40 zł z przesyłką.

Organix Cosmetix organiczny peeling solny (od 37 zł / 420 g) /recenzja/: świetny zdzierak do ciała, dodatkowo dzięki zawartością olejków genialnie nawilża skórę. Po wykonanym peelingu nie potrzebujemy już nakładania balsamów czy maseł na ciało. Bardzo lubię jego świeży, cytrusowy zapach.
Clinique tusz High Impact (ok. 90 zł): maskara nadaje bardzo naturalny wygląd rzęsą. W ciągu dnia nie kruszy się i nie rozmazuje. Niestety pełnowymiarowego tuszu na pewno nie kupię, bo ok. 100 zł na maskarę to dla mnie troszkę za dużo...

Gucci by Gucci (od 150 zł / 50 ml - perfumerie internetowe): uwielbiam te perfumy... Kobiece i eleganckie. Zapach jest dość ciężki ale świetnie nadaje się na te chłodniejsze miesiące.  Niestety nie opiszę Wam tego zapachu, bo nie potrafię, więc przytoczę jego nuty zapachowe 
Nuta głowy: gujawa i gruszka. 
Nuta serca: kwiat Tiary. 
Nuta podstawowa: piżmo, miód i paczula

To wszyscy moi jesienni ulubieńcy. A Wy co polubiłyście i co ciekawego odkryłyście w ciągu ostatnich miesięcy???

wtorek, 24 grudnia 2013

Spokojnych świąt...



Z okazji świąt Bożego Narodzenia chciałabym wszystkim i każdemu z osobna życzyć, aby były one spokoje i radosne. By chwile spędzone w gronie najbliższych były miłym wspomnieniem z tych świąt.
By zdrowie Was nie opuszczało i miłości nie brakowało. Byście nie dały się zwariować i zawsze pozostawały sobą :)

Wszystkiego dobrego w te święta :*

niedziela, 22 grudnia 2013

Avon zimowy żel pod prysznic Winter Cocoon

O żelach z Avonu prawie każdy już słyszał, prawie każdy wypróbował je na sobie. Pamiętam dobre kilka lat temu, gdy byłam w liceum bardzo często ich używałam i teraz zamówiłam kilka :)

Gdy przeglądałam katalog od razu wiedziałam, że zamówię kremowy żel pod prysznic i do kąpieli o zapachu drzewa sandałowego i wanilii. Zapach na prawdę jest przepiękny, otulający, ale nie nachalny. Niestety nie utrzymuje się dość długo na skórze. 
Żel ma kremową, troszkę galaretowatą konsystencję, przez co nie należy do najwydajniejszych. Dobrze się pieni, myje ciało nie wysuszając skóry. Czytałam, że sporo osób narzeka właśnie na wysuszanie, niestety nie próbowałam na dłuższą metę zaprzestania balsamowania, ale zrobiłam próbę 3-dniową i moja skóra miała się dobrze. 
Opakowanie typowe dla żeli z serii Senses - dla mnie jest to wygodna butelka, z odpowiedniej wielkości otworem. Plusem jest płaskie wieczko, na którym możemy postawić żel, gdy ten zmierza ku końcowi.

Dostępność: Avon
Cena: 5-6 zł / 250 ml, 10 zł / 500 ml (na promocji)

Muszę powiedzieć, że żel skradł moje serce głównie za zapach i chętnie do niego wrócę, jeśli będzie dostępny w Avonie za rok :) Na razie trwa wykańczanie żelowych zapasów... 

Dajcie znać czy używałyście lub używacie tych żeli z Avonu i co o nich myślicie??? Bo wg mnie nie są aż takie złe (bo niestety czytałam sporo niepochlebnych słów na ich temat).

piątek, 20 grudnia 2013

Pomadki ochronne NoniCare - Garden of Eden i Deluxe

Nie wiem jak Wy, ale ja pomadki ochronne mam w każdej kurtce czy torebce, zawsze staram się mieć je pod ręką ponieważ moje usta dość szybko się wysuszają.
Pomadki Noni Care z przyjemnością używałam latem, głównie ze względu na ich słodki, owocowy zapach, który nie jest chemiczny. Mają dość zbitą konsystencję, nie topią się.
Pomadki nie mają ściętej końcówki (czego osobiście nie lubię, wygodniej używać mi pomadek z płaskim końcem). Pomadki zostawiają delikatną warstwę ochronną, ale nie lepią się. Pomadka Deluxe dodatkowo nadaje ustom delikatny, czerwony kolor (niestety nie lubię barwiących pomadek i tej rzadziej używam).
Dostępność: Rossmann (niestety nie wiem czy jeszcze gdzieś indziej są dostępne)
Cena: ok. 5-7 zł
KWC: klik

Obie pomadki dobrze chronią usta przed wysuszeniem, pozostają na nich dość długo. Bardzo polubiłam wersję Garden of Eden i gdy nie będę miała pomysłu jaką pomadkę kupić następnym razem na pewno sięgnę właśnie po tą - za naturalny efekt jaki zostawia na ustach i świetny zapach. 

środa, 18 grudnia 2013

Yves Rocher - odświeżajacy dezodorant z aloesem bio

Przy jednej z wizyt w sklepie YR kupiłam dezodorant w kulce, ponieważ przypomniało mi się, że wersję zieloną (bodajże z zieloną herbatą) często zachwalała Inez w swoich filmach. 
Opis produktu:
Dezodorant chroni skórę i zapewnia jej świeżość.
- Szanuje naturalne mechanizmy pocenia się skóry 
- Chroni ją od wilgoci 
- Pozostawia skórę delikatnie pachnącą
- Zapewnia jej uczucie świeżości 


98% składników pochodzenia naturalnego
0% parabenów, barwników oraz soli aluminium

Produkt posiada certyfikat Ecocert

Skład: Aqua/Water, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Polyglyceryl-4 Caprate, Xanthan Gum, Polyglyceryl-3 Caprylate, Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Water, Benzyl Alcohol, Parfum, Sodium Benzoate, Citric Acid, Salicylic Acid, Limonene, Linalool, Citronellol, Eugenol, Benzyl Benzoate, Potassium Sorbate

Dezodorant znajduje się w typowym opakowaniu dla tego typu produktów. Wygodnie leży w dłoni. Przy aplikacji dość sporo kosmetyku zostaje pod pachą, przez co trzeba dość długo czekać aż się wchłonie. Zapach jest prześliczny, delikatny i świeży. Dezodorant nie podrażnił mnie i nie uczulił. 

W ciągu dnia niestety świeży zapach gdzieś znika i często wieczorem sama z sobą już nie mogłam wytrzymać i marzyłam, żeby szybko wskoczyć pod prysznic. Skóra nie była dostatecznie dobrze chroniona przed poceniem się, więc może ten dezodorant sprawdziłby się dużo lepiej u osób nie mających problemów z nadmierną potliwością. Niestety dla mnie okazał się totalnym bublem... Zużywam go gdy wiem, że zostaję w domu :)

Dostępność: Yves Rocher
Cena: 11,90 zł / 50 ml
KWC: klik

Jeżeli używałyście dezodorantów z YR napiszcie czy wszystkie chronią tak słabo przed potem i przykrym zapachem, czy może różne warianty zapachowe różnią się też działaniem? 

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Aleksandra - krem do cery trądzikowej z krzemem

Buszowanie po KWC różnie dla mnie się kończy. Czasami trafiam na perełki a czasami kosmetyki, mimo wysokich ocen, okazują się totalnymi bublami. Niestety w przypadku tego kremu tak też było... Od razu napiszę, że gdy go kupowałam jakiś czas temu, jego oceny były ponad 4, teraz widzę, że troszkę spadły (czemu osobiście się nie dziwię...)
Opis producenta: Krem działa łagodząco na istniejące zmiany trądzikowe i zapobiega powstawaniu nowych. Krem jest tak wydajny, że pozwala na stosowanie na duże powierzchnie skóry, np. na klatkę piersiową. Stosować na noc. Przebadany dermatologicznie.

Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Petrolatum, Cetearyl Alcohol (and) Ceteareth-20, Propylen Glycol, Zinc Oxide, Sulfur Sublimate, Sylicic Acid Anhydride, Metylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Parfum. (24.11.2008) 

Zaznaczę, że kupując krem nie zwracałam dostatecznej uwagi na składy kosmetyków. Teraz widząc parafinę w kremach do twarzy od razu odkładam je na półkę.
Krem ma gęstą, tępą konsystencję. Trzeba go troszkę powcierać, aby dobrze się wchłoną i nie bielił skóry. Krem jest niemiłosiernie wydajny.

Krem stosowałam na pojedyncze wypryski, czasami smarowałam całe policzki. To co działo się później to jedna wielka masakra. Krem nie radził sobie z pojedynczymi wypryskami. Nałożony na całą twarz powodował, że z kilku niespodzianek tworzyły się całe grupy małych, podskórnych krost. Dawałam mu szansę kilkakrotnie i zawsze kończyło się wystąpieniem kaszaki...  

Dostępność: apteki
Cena: ok. 7 zł / 30 ml
KWC: klik 

Niestety krem całkowicie się u mnie nie sprawdził, choć wiem, że ma sporo zwolenniczek. Jeśli miałyście z nim do czynienie napiszcie, jak się u Was sprawdził.

niedziela, 15 grudnia 2013

TAG: Kierowcą być

Ostatnio trafiłam na bardzo fajny TAG. Dotyczy on bycia kierowcą. Uwielbiam jeździć, prawo jazdy mam już na prawdę bardzo długo. Dlatego postanowiłam wziąć udział w zabawie i zachęcam te z Was, które są kierowcami a jeszcze nie brały udziału w tym tagu. 

obraz: źródło


1. Za którym razem zdałaś/eś prawo jazdy?
Udało się za pierwszym! Byłam jeszcze gówniarą (17 lat) i mega się stresowałam. Ogólnie z tego dnia nie wiele pamiętam :) Na szczęście trafiłam na mega przemiłą egzaminatorkę, dzięki niej jazda minęła mi na prawdę bardzo szybko.

2. Ile lat masz już prawo jazdy?
W kwietniu minie już 12 lat (OMG! ile to już lat).

3. Jakie kategorie prawa jazdy posiadasz?
Kategorię B ale marzy mi się jeszcze na motor :)

4. Jakim samochodem odbyłaś/eś swoją pierwszą samodzielną jazdę?
Pierwszy raz, to było jeszcze przed rozpoczęciem kursu, był to samochód mojego taty. Troszkę wcześniej przyzwyczajana byłam do jazdy na starym lotnisku, gdzie drzewa nie stały mi na przeszkodzie :D

5. Za co dastałeś/aś pierwszy mandat?
Niestety wszystkie mandaty (sztuk 3) dostałam za nadmierną prędkość...

6. Twój ulubiony zapach do samochodu.
Rzadko używam, bo zawsze zapominał o ich kupieniu, i nieraz jedna biedna choinka dydna przez cały rok. Jeśli już kupuję to albo coś owocowego, albo coś świeżego.

7. Jaki rodzaj muzyki suchasz jeżdząc autem?
Radia. Głównie Eskę, Eska Rock, RMF Max a ostatnio odkryłam na nowo radio WAWA.

8. Co jest dla ciebie "Must Have" w twoim aucie?
Okulary przeciwsłoneczne - czy to lato czy zima.

9. Jak często sprzątasz swoje auto?
Oj i tu jest problem - strasznie nie lubię tego. Myję je średnio raz w miesiącu, a w środku tak porządnie to raz na 2-3 miesiące... Wiem wstyd ale uwierzcie mi nie jest tak źle ;)

10. Jaka była twoja najdalsza podróż samochodem jako kierowca?
Kilkakrotnie jeździłam ze Szczecina do Poznania - jakieś 220 km, ale najdłuższa była na ślub mojej koleżanki w Żarach, od Sz-na jest to troszkę ponad 400 km.

11. Czy zdarzyło ci się kiedyś złapać gumę i zmieniać przebitą oponę?
Na szczęście miałam do tej pory tylko jedną taką przygodę i na szczęście byłam wtedy z moim chłopakiem.

12. Mapa papierowa czy nawigacja?
Powiem tak, ja wolę papierową (harcerskie przyzwyczajenie), ale jeśli jadę gdzieś w nieznane sama nawigacja jest niezbędna zwłaszcza gdy poruszamy się po obcym mieście.

13. Czy lubisz podróżować jako pasażer?
Niestety już odwykłam... Gdy siedzę z przodu jako pasażer to zachowuję się jak rasowy kierowca, wszystko obserwuję. Nie potrafię się "wyłączyć" i po prostu jechać i nie zwracać na nic uwagi.

14. Preferujesz spokojna czy szybką jazdę autem?
Jeżdżę dynamicznie :D Nie lubię wolnej jazdy, ale oczywiście nie szarżuję za bardzo. Jazda ma być dynamiczna ale i bezpieczna.


15. Czy zawsze zwracasz uwagę na znaki?
Jeśli jadę znanymi drogami to raczej już tego nie robię, ale gdy jadę w nieznane zawsze patrzę na oznakowanie.


16. Co najbardziej denerwuje cię u innych kierowców?
Najbardziej denerwuje mnie gdy kierowcy przemierzają całe rondo zewnętrznym pasem gdy skręcają w ostatnią w lewo, po prostu nóż mi się otwiera w kieszeni. Drugą rzeczą jaka mnie denerwuje to "niedzielni" kierowcy lub też tacy, którzy po prosu zamulają (nie wiem jak to inaczej nazwać) na ulicy. Rozumiem, bezpieczna jazda, ale 20-30 km/h gdy jest jeden pas i nie ma jak wyprzedzić... Niestety na takich przejażdżkach cierpią moi pasażerowie bo jestem dość nerwowym człowiekiem i wtedy używam brzydki słów... Ale nie bójcie się, żadnego z kierowców jeszcze nie zwyzywałam, nie pobiłam, jedynie czasami klaksonu używam :)

17. Jaką porą roku najbardziej lubisz jeździć autem i dlaczego?
Każda pora jest dobra, nawet zima gdy drogi są dobrze odśnieżone i nie śliskie :)


18. Jazda w dzień, czy w nocy?
Nie ma to dla mnie znaczenia, choć wiadomo, że w dzień jest lepsza widoczność.

19. W czasie upału otwarta szyba czy klimatyzacja?
Niestety moje auto nie ma klimy więc okno :D

20. Jaki jest twój wymarzony samochód?
Podobają mi się samochody typu SUV. Marzy mi się Mercedes ML

Mam nadzieję, że miło spędziłyście niedzielne popołudnie i same zechcecie odpowiedzieć na te kilka pytać :) 

piątek, 13 grudnia 2013

Gal - olejek do i po kąpieli

Na dworze robi się coraz chłodniej i niestety skóra mojego ciała potrzebuje wtedy większej porcji nawilżenia. Dlatego ostatnio zaczęłam używać olejków dodawanych do kąpieli oraz do wcierania bezpośrednio w skórę.

Olejek do kąpieli z witaminami A i E i olejkiem wiesiołkowym
Kapsułki żelowe zawierające olejek wrzucamy do wanny, rozpuszczając się uwalniają one swoją zawartość i zapach, który jest dość specyficzny, troszkę "leśny". Raz mi się zdarzało, że żelowa otoczka nie rozpuściła się do końca i po kąpieli musiałam dobrze umyć wannę.
Testowanie zaczęłam od używania 2-3 kulek ale niestety nie widziałam, żadnego większego nawilżenia skóry. Do ostatniej kąpieli wrzuciłam połowę opakowania (6 szt.) i niestety nadal nic...  

Olejek wiesiołkowy po kąpieli z witaminami A i E - twist off
Kapsułki w kształcie serduszek mają urywany ogonek, jednak mi to dość ciężko szło i musiałam wspomagać się nożyczkami :) Zawartość jednej kapsułki bez problemu wystarczała mi na posmarowanie całego ciała. 
Skóra bardzo ładnie wyglądała po jego nałożeniu. Nie była tłusta, ale wyglądała na zdrową i elastyczną. Świetnie wyglądałaby wiosną czy latem gdy ją bardziej odsłaniamy, jednak dość ziołowy i mocny zapach nie musi każdemu się podobać, tym bardziej, że ja go dość długo na sobie czułam. 

Cena: 6-8 zł / opakowanie 12 szt. kapsułek (olejek do kąpieli), 8 szt. (olejek po kąpieli)
Dostępność: apteki, sklepy zielarskie, allego

Mimo, że olejek do kąpieli nie sprawdził się u mnie kompletnie, chętnie sięgnę ponownie po ten po kąpieli :) Używany nawet co 2-3 dni sprawiał, że moja skóra była nawilżona i wyglądała na prawdę bardzo, bardzo fajnie. 

środa, 11 grudnia 2013

DDD moje zakupy + niespodzianka od Rossmanna

Dzień Darmowej Dostawy w Polsce funkcjonuje dopiero od 2 czy 3 lat. Sklepy biorące w nich udział dają nam możliwość zrobienia zakupów bez ponoszenia kosztów wysyłki. Jest on organizowany na początku grudnia więc to też dobra pora na kompletowanie prezentów świątecznych jeśli brakuje Wam czasu na robienie zakupów stacjonarnie.
 
DDD jest dla mnie idealną okazją na zrobienie małych zakupów przez internat, ponieważ często wstrzymuję się z ich robieniem właśnie ze względu na koszty wysyłki (czasami dość wysokie).
W tym roku nie planowałam dużych zakupów i w postanowieniu tym udało mi się wytrwać :)
Planowanym zakupem był pędzel z Hakuro H52, który tak naprawdę miała kupić rok temu, ale z mojego nierozgarnięcia kliknęłam H54. Do tej pory jedyne pędzle do podkładu jakie posiadam są z Hakuro i jestem z nim bardzo zadowolona. Pędzel kupiłam na stronie Ladymakeup za 34,90 zł.
W tym miejscu muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona z jakości obsługi, o wszystkim byłam na bieżąco informowana a paczka dotarła w ekspresowym czasie.
Wieczorem dowiedziałam się, że Tołpa również bierze udział w tej akcji, a dodatkowo wpisując kod rabatowy, płyn micelarny 200 ml dostaje się w gratisie. Postanowiłam więc zakupić mini wersję żelu do mycia twarzy. Zobaczymy czy oba te kosmetyki będą służyć mojej skórze.
Przy każdym zakupie w sklepie Tołpy mamy możliwość kupna 5 próbek w cenie 1 grosza za sztukę. Za wszystko zapłaciłam niecałe 9 zł.
W Mikołajki dotarła do mnie przesyłka od Rossmanna, z której niestety mogłam się cieszyć dopiero w niedzielę, gdy wróciłam z domku rodzinnego :)
Przesyłka była pokaźnych rozmiarów a w niej sporo kosmetyków oraz cieplutki i milutki szlafrok :D
Wszystkie kosmetyki jakie teraz otrzymałyśmy są z Isany: krem do rąk z mocznikiem (mój ulubiony), krem do ciała owoc granatu i figa, szampon i odżywka do włosów blond, żel pod prysznic i emulsja do ciała z serii Isana Med z mocznikiem, żel pod prysznic z masłem shea i owocem pasji oraz coś słodkiego <mniam mniam>
 
Jak widzicie w DDD nie zamówiłam zbyt wiele ale mam nadzieję, że Wam udało się kupić to co planowałyście, ponieważ w niektórych sklepach widziałam, że wielu kosmetyków zabrakło i im bliżej wieczora wybór był coraz mniejszy...
 


wtorek, 10 grudnia 2013

Projekt denko - listopad

Właśnie mija pierwsza dekada miesiąca więc pora najwyższa na projekt denko. Produktów nie jest za wiele więc zapraszam na krótkie ich recenzje. 
Przy zużytych produktach napiszę również czym je zastąpiłam byście mogły wiedzieć jakich recenzji możecie spodziewać się w najbliższym czasie.
Vichy Normaderm głęboko oczyszczający żel do mycia twarzy /recenzja/: bardzo, bardzo wydajny żel. Duża butelka wystarczyła mi chyba na ponad pół roku. Świetnie oczyszcza skórę, czasami troszkę ją ściąga ale nie przesusza jej. Do tego świeży, cytrusowy zapach.
Następca: Garnier Czysta Skóra Fruit Energy

Blanchette B. płyn micelarny /recenzja/: płyn produkowany przez Torf Corporation dla sklepów Kaufland. Tani i całkiem dobrze radzący sobie z usuwaniem makijażu płyn. Wypróbowałam, zużyłam ale chyba więcej po niego nie sięgnę, ponieważ bardziej dostępny jest dla mnie płyn z Biedronki. 
Następca: Garnier płyn micelarny

Bielenda płyn 2-fazowy Awokado: jest to jeden z pierwszych płynów po jaki sięgnęłam po kilku letniej przerwie. Do płynów tych miałam dość sceptyczne podejście po próbach z płynem z Ziaji. Płyn z Bielendy u mnie się sprawdził, nie podrażnił skóry wokół oczu, dobrze usuwa wodoodporne kosmetyki. Skóra pozostaje delikatnie tłusta ale filtr ten usuwam płynem micelarnym lub zmywam twarz żelem. 
Następca: Bielenda płyn 2-fazowy Bawełna
Dove Intense Repair ekspresowa maseczka regenerująca /recenzja/: odżywka bez efektów wow. Włosy dobrze się po niej rozczesują, są miękkie w dotyku i nie obciążone. 
Następca: Alverde odżywka z amarantusem

Himalaya rewitalizujący olejek do włosów: olejek przeznaczony jest do skóry głowy, który ma za zadanie wzmocnić włosy od cebulek. Niestety u mnie olejki nakładane na skórę głowy zupełnie się nie sprawdzają, ponieważ włosy po ich nałożeniu wypadają mi po prosu garściami przy myciu. Dlatego też używałam go do olejowania włosów na długości i tu spisywał się całkiem dobrze, ale kosmetyk jest bardzo wydajny i niestety minął mi już jego termin przydatności.  
Balea żel pod prysznic wiśnia i migdał /recenzja/: przyjemny żel o kremowej konsystencji jednak nie jest wydajny. Niestety akurat ta wersja zapachowa nie skradła mojego serca.

Apart  hipoalergiczny żel pod prysznic figa i irys: z kolei ten żel jest wydajny, ma delikatny zapach. Dobrze się pieni (używałam go czasami jako płyn do kąpieli), dobrze myje i nie wysusza skóry.
Następca: Avon Senses Winter Cocoon
L'Oreal True Match: podkład nie jest wykończony, jednak muszę wyrzucić opakowanie, ponieważ spadł mi on w łazience na kafelkach i niestety buteleczka pękła... Resztę produktu przelałam do zastępczego opakowania.

Manhattan puder sypki /recenzja/: w recenzji pisałam, że puder się u mnie spisał, jednak przy bardzo długim używaniu miałam wrażenie, że puder nie matuje na tak długo jak na początku. Używałam go zamiennie z pudrem ryżowym z BU i oba produkty wystarczyły mi na ponad 2 lata. Puder z Manhattanu bardzo ładnie wyglądał na twarzy, nie podkreślał zmarszczek i suchych skórek. W przyszłości nie wykluczam powrotu do tego kosmetyku :)
Następca: Synergen puder prasowany

L'Oreal False Lash Wings /recenzja/: tusz, z którym polubiłam się po jakimś czasie. Na początku był rzadki i sklejał rzęsy jednak z upływem czasu malowało mi się nim co raz lepiej. Po ok. 4-5 miesiącach zaczyna się osypywać.
Cosmabell peeling do stóp /recenzja/: bardzo fajny i ciekawy produkt. Stopy po około miesiącu nadal wyglądają dobrze, jedynie pięty powoli wracają do normalności. Gdyby tego typu peelingi były tańsze na pewno zagościłyby na stałe w mojej pielęgnacji stópek.

Cleanic chusteczki oczyszczające z płynem antybakteryjnym: chusteczki prześlicznie pachną i jeśli będę kupować produkty tego typu to na pewno będą one z tej serii perfumowanej. Chusteczki dobrze oczyszczają, a zapach na dłoniach pozostaje bardzo długo.
Babydream chusteczki nawilżane: używam ich niezmiennie od ponad roku...

Cleanic chusteczki do higieny intymnej: chusteczki do strefy intymnej są u mnie zawsze w kosmetycznych zasobach, ostatnio były to głównie chusteczki z Facelle, ale to była miła odmiana. Chusteczki mają ładny zapach, dobrze odświeżają i nie wysychają szybko w opakowaniu.
Wibo bibułki matujące: mała i przydatna rzecz w szczególności gdy ma się większe lub mniejsze problemy ze świeceniem się skóry twarzy. Dobrze zbierają nadmiar sebum, nie uszkadzają makijażu.

Carea płatki kosmetyczne: nie moja wina, że Biedronkę mam najbliżej... opakowania po płatkach zacznę niedługo liczyć w setkach... Ostatnio polubiłam bardziej wersję zieloną, która ma zszywane brzegi.

PRÓBKI
Pirolam szampon przeciwłupieżowy: stosuję profilaktycznie raz na jakiś czas.
Lovera krem przywracający równowagę (cera mieszana): krem miał matowić skórę, jednak mat był dość krótkotrwały a krem miał dość bogatą konsystencję, ale makijaż dobrze się na nim trzymał.
Avon eliksir Anew Ultimate 7S: eliksir ładnie napina skórę, dobrze się wchłania, jednak ze względu na skład nie skuszę się na jego zakup.

Zużytych produktów nie jest bardzo dużo, ale i tak dużą satysfakcję sprawia mi wyrzucanie tych wszystkich opakowań :) Mam nadzieję, że też dzielnie zużywanie swój arsenał kosmetyczny a nie tylko kupujecie :)

niedziela, 8 grudnia 2013

Yves Rocher - ostatnie zamówienia

Podsumowując poprzedni miesiąc chciałabym pokazać co kupiłam w Yves Rocher. Zamówienia składałam pod koniec listopada i niedawno dotarły do mnie paczuszki. 

Pierwsze zamówienie pochodzi ze sklepu internetowego. Wykorzystując kod rabatowy KROK1 przy zamówieniu za 39 zł przesyłka jest za darmo a dodatkowo otrzymuje się krem do twarzy z serii Elixir 7.9 (poprzednio był to krem Cure Solutions). Oczywiście przy zakupach na stronie internetowej do każdego zakupu wybieramy prezent - tym razem wybrałam coś dla mojego chłopaka, a że czasami mnie tu "podgląda" niestety nie pokażę Wam co to było :) (z tego miejsca chciałam go pozdrowić :* )
Żele z limitowanej wersji: czekolada i pomarańcza oraz czekolada i malina
Delikatny szampon z wyciągiem Hamamelisu 

Drugie zamówienie to oferta dla przyjaciółki. Przy zapisie nowej osoby mamy możliwość wyboru jednego dowolnego produktu z katalogu wysyłkowego. Ja wybrałam wodę toaletową So Elixir. Moja przyjaciółka (w tej roli TŻ) za złożenie zamówienia otrzymała zestaw kosmetyczek oraz krem pod oczy (zamówienie powyżej 39 zł).
Żel do mycia twarzy z rumiankiem
Odżywka odbudowująca do włosów
Maseczka przywracająca blask

Gratisy :)

Za oba zamówienia zapłaciłam ok. 80 zł więc patrząc na ilość wszystkich produktów wydaje mi się, że  to całkiem dobry interes :) Tym bardziej, że mam jeszcze dwa kosmetyki dla mojego chłopaka :)

czwartek, 5 grudnia 2013

Balea żel pod prysznic - wiśnia & migdał

Już jakiś czas temu głośno było o kosmetykach dostępnych w drogeriach DM. Kosmetyki m.in. z Alverde i Balei zbierają sporo pozytywnych opinii i do tego są dość tanie. Więc chyba nic dziwnego, że się na nie skusiłam i kilka drobiazgów trafiło do mnie dzięki uprzejmości Toni
Jednym z pierwszych kosmetyków jaki zaczęłam używać był żel pod prysznic z Balei z zimowej edycji limitowanej (poprzedni rok) o zapachu wiśni i migdałów. Sam zapach był dość przyjemny, choć z czasem zaczął mnie męczyć. Żel ma kremową konsystencję, niestety dość wodnistą. Dlatego mimo, że żel ma 300 ml bardzo szybko się skończył, bo po niecałych 3 tygodniach. 

Żel spełniał swoje zadanie czyli mył, nie przesuszał skóry. Dość dobrze się pienił używany wraz z gąbką, mycie dłońmi powodowało, że żel "mazał" się po skórze. Po kąpieli zapach utrzymywał się całkiem dobrze na skórze (kąpię się ok. godziny przed pójściem spać i w tym czasie wyczuwałam jego zapach na sobie).

Słowem podsumowania - żel jak żel, niczym specjalnym się nie wyróżnia. Oczywiście jeśli jesteście u naszych zachodnich sąsiadów warto je kupić i wypróbować (ponieważ gama zapachowa jest bardzo szeroka), jednak żeby je sprowadzać do Polski - szkoda zachodu...

wtorek, 3 grudnia 2013

Zawitał do mnie Mikołaj :)

Dzięki Mikołajkowej akcji jaką zorganizowała Just Beauty na swoim blogu Mikołaj zawitał do mnie w tym roku troszkę wcześniej :D
Paczuszkę skompletowała dla mnie Agnieszka, wszystkim bardziej znana jako Zyśka. Kobieta czyta mi chyba w myślach, bo nie wiem skąd wie, że uwielbiam słoneczniki??? 
Oczywiście pudełeczko zostanie dobrze zagospodarowane a całość paczki zużyta, ponieważ Zyśka trafiła bardzo w me gusta :)
W środku znalazłam wodę brzozową, na którą czaję się już od ponad roku, mój ulubiony krem do rąk z mocznikiemkremowy peeling do twarzy oraz peeling do ciała, który na prawdę pachnie arbuzem <mniami>
Sól do kąpieli będzie na pewno miłym dodatkiem do kąpieli jaką urządzę sobie w towarzystwie wosków Yankee Candle (cała paczuszka nimi pachnie). Otrzymałam zapach Waikiki Melon oraz Sicilian Lemon. Agnieszka zaopatrzyła mnie również w kominek do ich palenia :) 
Oprócz kosmetyków do pielęgnacji jest kilka drobiazgów z kolorówki: tusz wydłużający i pogrubiający paletka brązów z Essence oraz błyszczyk Paese. Żadnych z tych rzeczy nie miałam, tym bardziej jestem ich ciekawa :)

Z tego miejsca raz jeszcze chciałam podziękować Zyśce za skompletowania paczki oraz Just Beauty za zorganizowanie Mikołajkowej akcji :*

Nivea | lekki mus do pielęgnacji ciała - dzika malina i biała herbata

Dzisiaj kolejna recenzja kosmetyków, które otrzymałam w ramach testowania w Klubie Przyjaciółek Nivea. Tym razem otrzymałam dwie wersje zap...