Na początku chciałam Was przeprosić za zastój na blogu, jednak miałam małe komplikacje "życiowe" i po prostu nie miałam głowy do pisania notek. Od dzisiaj wszystko powinno wrócić do normy i posty powinny pojawiać się regularnie :)
Tak jak wynika z tytułu posta dzisiaj projekt denko. Ostatnio udaje mi się zużywać dość sporo kosmetyków co bardzo mnie cieszy i jednocześnie usprawiedliwia wszelkie zakupy i zapasy :D
Przepraszam za jakość zdjęć ale jak wracałam do domu było już ciemno i nie miałam jak zrobić zdjęć w świetle naturalnym...
Ziaja szampon aloesowy: dość dobry szampon do codziennego użytku. Nie przesuszył skóry głowy, włosy były odświeżone. Szampon tani i ekonomiczny.
Barwa ziołowa szampon pokrzywowy: wypróbowałam ponieważ miał spowodować, że włosy będą się mniej przetłuszczać, jednak i tak musiałam je myć codziennie. Szampon mocno oczyszcza i na pewno nada się do użytku raz na jakiś czas, jako szampon dogłębnie myjący. Przy częstszym używaniu podrażnił mi skórę głowy. Do rozczesania włosów przyda się jakaś odżywka bo inaczej mogą być problemy :)
Dove szampon z aktywnym serum spajającym /recenzja/: jeden z gorszych szamponów jakie używałam. Akurat ten wykończył mój TŻ bo ja nie byłam w stanie. Szampon obciążał moje włosy i był przyczyną ich większego wypadania. Jednym słowem TRAGEDIA - nikomu go nie polecam.
Garnier Ultra Doux drożdże piwne i owoc granatu: polubiłam ten szampon. Dobrze odświeżał i nie obciążał włosów, były one miękkie i nawet gdy nie chciało mi się używać odżywki nie miałam problemu z ich rozczesaniem.
Isana suchy szampon /recenzja/: suchy szampon potrafi nieraz uratować życie :) Szampon na promocji kosztuje 6 zł i mi starcza na ok. 2-3 miesiące sporadycznego używania. Isana zostawia biały nalot jednak można się go dość łatwo pozbyć, a włosy po jego użyciu wyglądają na prawdę dobrze
Luksja płyn do kąpieli o zapachu jagodowych muffinek /recenzja/: płyn dawał bardzo fajną pianę, przyjemnie pachniał jednak nie przebił on swojego brata o zapachu czekolady i pomarańczy...
Lactacyd Femina Acti-fresh: niestety nie zauważyłam aby ten płyn był lepszy do płynu z Rossmanna. Płyn nie podrażniał, odświeżał i był całkiem wydajny jednak na pewno nie sięgnę po niego ponownie.
Lirene żel witaminowy o zapachu jaśminu /recenzja/: mój pierwszy żel z tej firmy. Żel spisał się bardzo dobrze nie mam do niego większych zastrzeżeń, choć zapach jaśminu różni się od tego, który czujemy wąchając te kwiaty.
Choisee żel do mycia twarzy o zapachu róży: pewnie wiele z Was pamięta tą małą aferę ze sprzedażą kosmetyków po terminie przydatności. Ja wtedy zakupiłam właśnie ten żel. Mój na szczęście nie miał przeklejonej daty, jednak zużyłam go jako mydło do rąk, ponieważ żel był na prawdę bardzo mocno perfumowany i zapach róży aż kręcił w nosie. Na dodatek utrzymywał się on bardzo długo na skórze i po prostu mnie drażnił. Żel używany zgodnie z przeznaczeniem dobrze oczyszczał skórę twarzy jednak była ona po nim mocno ściągnięta i zaraz po osuszeniu skóry trzeba było szybko sięgać po krem.
Be Beauty płyn micelarny: powiedziałabym, że to stały bywalec moich denek. Lubię i w zapasie mam kilka butelek. Tu porównywałam ten płyn z dostępnym płynem micelarnym z Netto KLIK
L'Oreal rozświetlające mleczko do demakijażu /recenzja/: nie przepadam za mleczkami do demakijażu, więc cieszę się, że udało mi się je wykończyć. Stosowałam je jedynie do zmywania twarzy, ponieważ strasznie piekł mnie w oczy, i w tej roli spisał się dość dobrze, jednak wolę stosować w tym celu płyny micelarne :)
Carea płatki kosmetyczne: to już n-te opakowanie, więc no comments...
Johnson's baby - płyn do mycia i mleczko pielęgnacyjne: kosmetyki o pojemności 50 ml świetnie sprawdziły się w czasie wyjazdów. Byłam z nich zadowolona, jednak dziecku chyba bym ich nie kupowała...
Decubal odżywczy i nawilżający krem do suchej skóry /recenzja/: balsam dobrze nawilżał skórę, pozostawiał na niej ochronną warstwę więc używałam go na noc. Jest praktycznie bezzapachowy.
Biochemia Urody puder bambusowy: planuję na jego temat oddzielną recenzję, jednak muszę powiedzieć, że puder jest dość wydajny, nie bieli twarzy. Na początku uwielbiałam go jednak z czasem mat nie utrzymywał się już tak długo. Minusem jest to, że pyli w czasie aplikacji.
Rimmel Stay Matte puder prasowany: oj tu też się pojawi osobna recenzja, ponieważ puder ten ma dość dobre oceny jednak u mnie całkowicie się się spisał... Wchodził w pory i większe zmarszczki, podkreślał suche skórki a mat utrzymywał dość krótko.
Avon Infinite Moment: bardzo polubiłam ten zapach, nie będę tu go opisywać bo tego nie potrafię, ale kolejna buteleczka już na mnie czeka :)
Próbki:
- Puma Sync - zastanawiam się czy go nie kupić, bo bardzo mi się spodobał.
- Yves Rocher balsam ujędrniający uda - balsam kosztuje 100 zł a Eveline ok. 15 więc wybór jest prosty, choć możliwe, że przy dłuższym efekcie daje lepsze efekty.
- Perfecta krem do cery naczynkowej
- Avon podkład matujący - kolor okazał się zbyt ciemny...
Ja ze swoich zużyć jestem zadowolona, zwłaszcza dobrze poszło mi z szamponami :) nie wiem czemu, ale zawsze czuję dużą ulgę gdy mogę całą torbę pustych opakowań wyrzucić do kosza :D
Oj ja też czuje ogromną ulgę że moje zapasy wreszcie się uszczuplają : )
OdpowiedzUsuńPoszło Ci świetnie, gratuluję : )
dziękuję :)
Usuńdużo przyjemnych zużyć :)
OdpowiedzUsuńDużo tego, micela z biedronki lubię! A Luksję uwielbiam wersję karmelową!:)
OdpowiedzUsuńkarmelowej wersji nie miałam ale może się skuszę :)
UsuńBardzo lubię te płatki kosmetyczne z BIEDRONKI :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam puder bambusowy ale tez zauważyłam ze po pewnym czasie jego dzianie słabnie.
OdpowiedzUsuńja teraz rozglądam się za czymś innym... może w końcu znajdę puder idealny :)
UsuńSpore denko, z tego wszystkiego to znam tylko micela i płatki z Biedronki :)
OdpowiedzUsuńMiałam ten szampon Garnier Ultra Doux i byłam z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję :)
Używam teraz tego Lactacydu i też nie wrócę do niego. Jest wydajny i nie mogę się doczekać, kiedy się skończy ;)
OdpowiedzUsuńczęsto właśnie tak bywa, że jak kosmetyk jest kiepski to okazuje się, że jest jednocześnie strasznie wydajny...
UsuńTroszkę denek nazbierałaś :) U mnie puder bambusowy świetnie się sprawdzał, jednak na dłuższą metę zaczął mnie mocno wysuszać, dlatego musiałam go odstawić.
OdpowiedzUsuńspore denko:) i widzę tu kilka używanych przeze mnie kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńniezle denko, gratuluje zuzyc :)
OdpowiedzUsuńBardzo dużo szamponów zużyłaś :) Mi by starczyło na 3 miesiące co najmniej :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńlubię różnorodność w łazience :)
UsuńUwielbiana przez blogosferę Isana nie spisała się u mnie, niestety, tak dobrze, że się spodziewałam. Lepiej wspominam Schaumę. Po 2 godzinach od spryskania się tym suchym szamponem zaczynają znowu wyglądać na nieświeże. A co do szamponów ziołowych Barwy to jestem ich największą fanką! I to nie tylko pokrzywowego, ale też innych :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSzampon z isany [suchy] uwielbiam i byl okres, że zużywałam go tonami!
OdpowiedzUsuńZimą znów pewnie wrócę do niego.
A dla mnie Infinite Moment to ładny zapach, ale nudzący. Miałam jedno opakowanie za program dla konsultantek, teraz mam drugie i nie mogę zebrać się żeby go używać :). A płyn micelarny z Biedronki mam jedno opakowanie, które czeka do zużycia ale nigdy wcześniej go nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że płyn z Biedronki się u ciebie spisze bo ja jestem z niego bardzo zadowolona :)
UsuńAkurat puder prasowany jest u mnie hitem od kilku lat. Kurcze, zawsze trzeba wszystko przetestować na sobie jednak...
OdpowiedzUsuń