Rzadko kuszę się na zakupy kolorówki z YR. Ale gdy dodawane są jako gratis do zamówienia, często właśnie je wybieram :) Takim sposobem trafiła do mnie właśnie maskara Volume Vertige.
Opis (ze strony YR): Spraw, aby Twoje spojrzenie było głębokie i intensywne – dzięki tuszowi Volume Vertige rzęsy są widocznie grubsze i podkręcone na całej długości. Poznaj specialną szczoteczka z dozownikiem tuszu*, który zatrzymuje konsystencję, aby maksymalnie pogrubić rzęsy już przy pierwszej aplikacji, bez konieczności zanurzania szczoteczki we flakonie przed każdym pociągnięciem rzęs. Kremowa konsystencja, zawierająca żywicę elemi o właściwościach utrwalających, sprawia, że efekt podkręcenia rzęs utrzymuje się aż do 12 godzin.
*Patent we Francji.
Działanie
● Widocznie grubsze i podkręcone na całej długości rzęsy.
● Efekt głębokiego i intensywnego spojrzenia.
● Szczoteczka z dozownikiem tuszu.
● Kremowa konsystencja.
● Trwałość aż do 12h.
● Efekt głębokiego i intensywnego spojrzenia.
● Szczoteczka z dozownikiem tuszu.
● Kremowa konsystencja.
● Trwałość aż do 12h.
Składniki: Żywica elemi, naturalna żywica z drzewa pochodzącego z Filipin, umożliwia podkręcenie rzęs i jednoczesne utrwalenie przez cały dzień, bez wrażenia sztywnych rzęs.
Dostępność: Yves Rocher
Cena: 65 zł | 9 ml
KWC: klik
Cena za tu jest dość wysoka, dlatego na początku wspomniałam, że nie decyduję się na zakup kolorówki w normalnych cenach. Jeśli chcecie wypróbować kosmetyki YR warto polować na kody promocyjne lub właśnie ciekawe gratisy.
Opakowanie tuszu jest eleganckie. Szczoteczka silikonowa, z dużą ilością krótkich igiełek.
Tusz bardzo łatwo zmywa się z oczu, wystarczy przyłożyć płatek z płynem micelarnym, chwilkę odczekać i wszystko idealnie się rozpuszcza.
Tusz w pierwszym miesiącu używania był po prostu tragiczny. Nie rozczesywał rzęs, a przez to że jego konsystencja była bardzo rzadka strasznie sklejał rzęsy. Wyglądało to okropnie...
Minął ponad miesiąc i jestem w końcu z niego zadowolona! Rzęsy są rozdzielone, wydłużone i o wiele bardziej widoczne, dzięki intensywnej czerni. Nie osypuje mi się w trakcie dnia. Maluję się koło 6 rano i praktycznie do wieczora utrzymuje się w nienagannym stanie. Minusem może być słabe podkręcenie rzęs.
Jeśli jeszcze nie próbowałyście maskary z YR, a będziecie składać zamówienie, gdzie maskara będzie w promocji lub będzie dodawana jako prezent do zamówienia, to uważam, że warto się skusić :) Tusz używam prawie dwa miesiące, a wydaje mi się, że starczy mi jeszcze na kolejne dwa :) Chyba, że nagle zacznie się osypywać....
Koniecznie napiszcie jak się u Was sprawdzała, jeśli miałyście już z nią do czynienia.
Ładny efekt :-)
OdpowiedzUsuńRzadko mam coś z Yves Rocher, ale maskara faktycznie ładnie wygląda :) DObrze, że stała się fajniejsza z czasem, bo szkoda by było pieniążków :)
OdpowiedzUsuńU mnie zupełnie się nie sprawdziła! A kosmetyki YR uwielbiam. Bardzo lubię tusz sexy pulp. Ten u mnie sklejał rzęsy, efekt dawał marny, szczoteczka nabierała dużo za dużo tuszu i była zbyt giętka- pomalowanie nim rzęs było nie lada wyczynem...
OdpowiedzUsuńEfekt mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKiedyś robiłam zdjęcia tego tuszu do posta na blogu. Położyłam go na trawie na pięknym słońcu...i weszły do niego mrówki. A był boski!
OdpowiedzUsuń