Maseczkę otrzymałam do przetestowania w ramach udziału w Klubie Przyjaciółek Nivea. Jest to jedna z nowości. W linii tych kosmetyków możemy kupić jeszcze krem na dzień i na noc.
Opis producenta: Urban Skin to nowa linia detoksykujących kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Maska wspomaga naturalne procesy obronne skóry i zabezpiecza ją przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Przeznaczona dla kobiet pomiędzy 20-tym a 30-tym rokiem życia.
1 minutowa maska do twarzy Nivea Essentials Urban Skin Detoks o orzeźwiającym zapachu, przeznaczona jest dla kobiet mających szarą i zmęczoną skórę. Dokładnie oczyszcza skórę z toksyn, redukując stresory środowiskowe. Dzięki zawartości peelingujących drobinek, złuszcza martwe komórki naskórka. W rezultacie stosowania zobaczysz i poczujesz na własnej skórze zdrowo wyglądającą cerę.
Skład: Aqua, Kaolin, Glycerin, Alcohol Denat., Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Microcrystalline Cellulose, Butyrospermum Parkii Butter, Caprylic/Capric Triglyceride, Cellulose, Magnolia Officinalis Bark Extract, Glyceryl Glucoside, Xenthan Gum, Potassium Cetyl Phosphate, Hydrogenated Palm Glycerides, Hydrogenated Castor Oil, Dimethicone, Trisodium EDTA, Phenoxyethanol, Methylparaben, Citronellol, Alpha-Isomethyl Ionone, Limonene, Parfum, CI 77891, CI 42090, CI 47005.
Dostępność: drogerie
Cena: 16,99 zł | 75 ml
KWC: 4,7/5 [klik]
Maseczka znajduje się w plastikowej tubce. Szata graficzna jest miła dla oka. Zapach jest dość intensywny, ale przyjemny.
Konsystencja maseczki jest kremowa, ani za gęsta, ani za rzadka. Łatwo rozprowadza się na skórze. Ma ona lekko zielony kolor, który zmienia się na twarzy w biały. W maseczce zatopione są drobinki peelingujące, ale jak dla mnie nie jest ich za dużo (nie ma co porównywać do pasty z Ziaji). Dzięki nim możemy wykonać delikatny peeling podczas jej zmywania.
Producent przekonuje, że maseczka działa już w minutę. Prawdę mówiąc nigdy jej tak krótko nie trzymałam na twarzy, bo albo nakładałam i wchodziłam pod prysznic i pod koniec mycia ją zmywałam, albo nakładałam wieczorem na spokojnie nawet i na 20 minut. Po dłuższym czasie oczywiście przez zawartość glinki maseczka zastyga na twarzy i trochę trudniej ją zmyć.
Po zmyciu maseczki, skóra jest wygładzona, lekko rozjaśniona. Niestety moje pory są tylko minimalnie zwężone, a zaskórniki mają się dobrze jak i przed zastosowaniem maski. Może maseczka lepiej sprawdzi się dla posiadaczek cery normalniej i mniej problematycznej, która potrzebuje jedynie odświeżenia.
Z góry przepraszam Was za poniższe zdjęcie, moja cera z bliska nie prezentuje się zbyt ładnie...
Z góry przepraszam Was za poniższe zdjęcie, moja cera z bliska nie prezentuje się zbyt ładnie...
Z całej serii najbardziej zainteresowała mnie właśnie maseczka, głównie z powodu zawartości glinki w składzie, która najlepiej sprawdza się przy tłustych i problematycznych skórach. Myślałam, że będzie to maseczka, którą będę mieć pod ręką, aby szybko jej użyć, bez konieczności bawienia się ze sproszkowanymi glinkami. Niestety efekty jakie daje u mnie ta maseczka, a raczej ich brak, na moje mocno rozszerzone pory i zaskórniki, sprawiają, że po skończeniu tego opakowania nie powrócę do niej. Jeśli macie cerę tak problematyczną i "podziurawioną" porami, polecam zdecydowanie czyste glinki :)
ja akurat wolę glinki w paście, czyste mnie drażnią bo nigdy nie mogę dobrać odpowiedniego stężenia glinki i płynu, zawsze jest za rzadka
OdpowiedzUsuńja czasami też długo rozrabiam, bo albo wody za dużo albo za mało :)
UsuńAle takie porównania są najlepsze i widać, że produkt zbyt dużo nie robi :)
OdpowiedzUsuńnie chciałam nikogo straszyć moją skórą :D
UsuńMam tę MASECZKĘ i bardzo ją lubię :)
OdpowiedzUsuńdlatego jestem zdania, że wszystko warto wypróbować na sobie, bo to co się sprawdza u innych, u innych nie daje żadnych efektów
UsuńNie skusze się, bo nie lubię kosmetyków marki Nivea.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń