wtorek, 1 marca 2016

PROJEKT DENKO | luty 2016

Czas leci nie ubłaganie, a zdaję sobie z tego sprawę, zwłaszcza kiedy umieszczam na blogu wpis poświęcony moim miesięcznym zużyciom... Niedawno robiłam podsumowanie stycznia a już mamy lutowe denko. 
Sisley | mleczko oczyszczające z białą lilią: otrzymałam je przy zamówieniu z Sephory. Zużyłam, jednak forma mleczka nie jest moją ulubioną, ponieważ nie lubię używać ich do demakijażu oczu - zostawiają zawsze nieprzyjemną mgłę na oczach, a twarz przeważnie pozostaje lepka. To mleczko miało bardzo delikatny zapach, dobrze usuwał makijaż twarzy, jednak z oczami było troszkę gorzej. Według mnie nie jest to jakiś wybitny kosmetyk, za który w pełnowymiarowym opakowaniu miałabym zapłacić 390 zł.

Pharmaceris A | delikatna pianka myjąca do twarzy /recenzja/: polubiłam się z tą pianką. Była gęsta, delikatna ale zarazem skutecznie oczyszczała twarz. Nie napinała skóry i nie wysuszała jej. Do tego zdziwiła mnie swoją wydajnością. Gdy już nie będę miała w głowie co chciałabym przetestować do oczyszczania twarzy to niewykluczone, że kupię ją ponownie.

Soraya Bio Repair 30+ | delikatny płyn micelarny /recenzja/: płyn kupiłam w Lidlu i nie jest to płyn, do którego będę wracać. Dobrze radził sobie z usuwaniem makijażu, zarówno twarzy jak i oczu, jednak czasami potrafił mnie w nie szczypać... 
Bourjois | podkład 123 Perfect /recenzja/: kolor podkładu ładnie stapiał się z moją skórą, nie tworzył maski, wyglądał naturalnie. Jak pisałam w recenzji, ma on średnie krycie, nie podkreśla rozszerzonych porów, jednak na mojej tłustej skórze dość szybko zaczyna się świecić. Raczej do niego nie powrócę, jednak uważam, że to dość ciekawy kosmetyk. 

L'Oreal | maskara Volume Million Lashes Feline /recenzja/: nie ukrywam, że tusze z L'Oreal lubię :) bardzo odpowiadają mi silikonowe szczoteczki, które ładnie rozdzielają rzęsy. Aby zobaczyć efekty na rzęsach zapraszam do jej osobnej recenzji. Po zakupie tej masakry warto ją odkręcić, użyć 2-3 razy i odłożyć na jakiś czas aby podeschła (ponieważ na początku może sklejać rzęsy), jednak jest ona tak "mokra", że wystarczy nawet na 5-6 miesięcy używania. 
Balea Professional | szampon głęboko oczyszczający /recenzja/: szampon świetnie się sprawdzał do oczyszczania włosów. Nie spowodował u mnie przesuszenia czy też podrażnienia skóry głowy. Jednak i na naszym rynku znajdzie się taki szampon (np. którykolwiek szampon pokrzywowy). 

Jantar | odżywka z wyciągiem z bursztynu /recenzja/: odżywka po której widzę działanie (i nie tylko ja). Mnóstwo sterczących antenek otacza moją głowę. Warto przelać go do butelki z atomizerem, spryskiwać skórę głowy zaraz po umyciu i suszyć włosy suszarką - nie powoduje ona wtedy przetłuszczania się włosów. Niestety odżywka stosowana na włosy już wysuszone powoduje mocne ich przetłuszczenie. Używam ją głównie od momentu jesiennego przesilenia, włosy lecą mi wtedy garściami... Zawsze wracam do niej z podkulonym ogonem. I zawsze działa :)
Facelle | pianka do higieny intymnej /recenzja/: bardzo delikatna pianka, sprawdzała się zarówno do celu do jakiego została wyprodukowana, jak również do oczyszczania twarzy. Był to idealny kosmetyk do zabrania w podróż. Niestety nie jest już dostępny w drogeriach Rossmann. 

Eveline Cosmetics | serum intensywnie wyszczuplające /recenzja/: to moje drugie opakowanie serum, więc już to samo mówi za siebie :) serum ładnie wygładza skórę, prezentuje się ona wizualnie o wiele lepiej. Oczywiście samo serum nie pozbawi nas skórki pomarańczowej, jednak warto go mieć w kosmetyczce, zwłaszcza latem, gdy odkrywamy nasze nogi. Uprzedzam, że to serum ma delikatnie chłodzący efekt :)

Bath & Body Works | żel pod prysznic Violet Lily Sky /recenzja/: gdyby żele były tańsze i łatwiej dostępne na pewno królowałyby w mojej łazience. Zapach jest intensywny, długo wyczuwalny w pomieszczeniu i na skórze. Bardzo dobrze się pieni, jest bardzo gęsty przez co niezwykle wydajny. 

Isana | żel pod prysznic z ekstraktem z owoców malin: żele tanie, o ładnych zapachach (również jest ich szeroki wybór), dostępne w każdym Rossmannie. Ja je lubię i na pewno będą pojawiać się kolejne ich opakowania w projektach denko.
Avon Planet Spa | odżywczy scrub do rąk i stóp z masłem shea: kiedy byłam w liceum pamiętam, że uwielbiałam peeling do ciała z tej serii. Niestety nie jest już on dostępny. Jednak scrub do dłoni (tylko tak go używałam) jest tak samo skuteczny (czytaj: dobry zdzierak). Wygładza skórę i pozostawia skórę odżywioną. Bardzo fajny kosmetyk i już się zastanawiam nad zakupem kolejnej tubki (niestety jak widzicie na zdjęciu trafiła mi się krzywo nadrukowana tubka...).

Uroda | Polskie Kwiaty Malwa - wygładza i pielęgnuje: krem dostałam do testowania, jednak zawiera on na początku swojego składu parafinę, która powoduje pogrom na mojej twarzy. Zużyłam go do stóp. 

Mariza | krem naprawczy do rąk /recenzja/: jest to kosmetyk, który pojawił się u mnie ponownie. Dobrze nawilża skórę dłoni, pozostawia ochronną warstwę, przez co bardziej sprawdza się nakładany na noc. 
Isana | płatki kosmetyczne: tanie, miłe i nie rozwarstwiające się płatki. Nie mam im nic złego do zarzucenia.

Cleanic | chusteczki odświeżające z płynem antybakteryjnym: stosowałam je tak jak inne mokre chusteczki, czyli do oczyszczania dłoni po wykonaniu makijażu. Dobrze je oczyszczały i nie przesuszały dłoni. Miały bardzo ładny zapach, a mniejsze opakowanie (40 szt) może również dobrze się sprawdzić w podróży. 



Mimo, że luty był krótszy niż reszta miesięcy to wydaje mi się, że zużycie kosmetyków jest na całkiem dobrym poziomie. Oczywiście piszcie czy miałyście coś z tych produktów i jak się u Was sprawdziły :)



6 komentarzy:

  1. mam ten podkład z bourjois, bardzo go lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szalenie podoba mi się zapach tego konkretnego żelu Isany :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam te płatki Isany, ale dla mnie są tragiczne. Grube, twarde i rozwarstwiają się.
    Muszę się kiedyś skusić na produkty Jantar, aby podziałać co nieco w stronę bujniejszej fryzury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie te płatki sprawdzają się świetnie, nigdy mi się nie rozwarstwiły

      Usuń
  4. Pianka do mycia twarzy z Pharmaceris wygląda zachęcająco. Ja wolę termoaktywne serum z Eveline. Wolę efekt ciepła niż zimna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie nie mogłam znieść tego piekącego ciepła

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)
Jeśli będą jakieś pytania na pewno odpowiem pod postem.

Wszelkie próby autopromocji (m.in. zamieszczanie LINKÓW DO WŁASNYCH BLOGÓW) oraz prośby o wzajemną obserwację będą usuwane.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Nivea | lekki mus do pielęgnacji ciała - dzika malina i biała herbata

Dzisiaj kolejna recenzja kosmetyków, które otrzymałam w ramach testowania w Klubie Przyjaciółek Nivea. Tym razem otrzymałam dwie wersje zap...