wtorek, 24 października 2017

Nivea | pielęgnujący płyn dwufazowy

Ostatnio pisałam o tuszu do rzęs a dzisiaj będzie o kosmetyku do jego usuwania. Na tapecie ląduje nowość z Nivei, dwufazowy płyn pielęgnujący rzęsy.


Opis producenta: 
  • skutecznie usuwa nawet wodoodporny makijaż
  • dba o wrażliwe okolice oczu, nie wymaga pocierania
  • pielęgnuje rzęsy


Skład: Aqua, Isododecane, Isopropyl Palmitate, Dimethicone, Phenoxyethanol, Sodium Chloride, Trisodium EDTA, Caprylyl/Capryl Glucoside, Benzethonium Chloride, Sodium Ascorbyl Phosphate, Citric Acid, Sodium Hydroxide, CI 16035

Płyn dostępny będzie w Rossmannie od listopada, a jak jego dostępność w innych drogeriach, to niestety nie wiem, nie mogłam znaleźć takiej informacji.

Osobiście nie przepadam zbytnio za mleczkami do demakijażu oraz płynami 2-fazowymi, ponieważ dość często kosmetyki te sprawiały, że na oczach zostawała "mgła". W przypadku nowego płynu z Nivei, muszę przyznać, że bardzo mnie zaskoczył właśnie tym, że po jego użyciu widziałam normalnie :) 

Po wstrząśnięciu i namoczeniu płatka kosmetycznego, wystarcz przyłożyć go na chwilkę do oka i tusz zostaje szybko rozpuszczony. Nie maże się on, ale trzeba kilka razy przyłożyć wacik, by zmyć cały makijaż. Po zmyciu tuszu z rzęs nie zostaje po nim nic - nie zdarzyło mi się, abym go nie domyła tym kosmetykiem, i rano budziła się z jego resztkami pod oczami. 

Jeśli lubicie płyny 2-fazowe do zmywania makijażu z oczu to polecam wypróbować nowość z Nivei, bo jest on na prawdę dobry w tym co ma robić :)


niedziela, 22 października 2017

L'Oreal | maskara Volume Million Lashes

Dzisiaj chciałabym Wam szybko przedstawić złoty tusz z L'Oreala. Osobiście bardzo lubię maskary tej marki, efekty maskar, które już miałam, możecie zobaczyć:


Tusz ma silikonową szczoteczkę, która bardzo dobrze rozczesuje rzęsy, nie skleja ich. Tworzy z nich firanki. Rzęsy są pogrubione, ale nie wyglądają ciężko. Tusz w ciągu dnia się nie osypuje. 


Jak  w przypadku wszystkich maskar jakie miałam z L'Oreal warto po otworzeniu dać im jakiś czas, aby troszkę podeschły, bo na początku mogą sklejać rzęsy. Jednak ma to swoje plusy, ponieważ tusze te mają długą żywotność. 



Powyżej możecie zobaczyć jak maskara prezentuje się na rzęsach. Pierwsze zdjęcie oczywiście bez makijażu, a na drugim efekt maskary Volume Million Lashes na moich rzęsach :)

Jestem ciekawa czy już ją miałyście i czy byłyście zadowolone z efektów? 

piątek, 20 października 2017

Fa Coconut Water | żel pod prysznic

Pięknie pachnące żele pod prysznic to chyba nic bardziej przyjemnego w naszej codziennej pielęgnacji. Dzisiaj będzie właśnie o takim jednym gagatku :)



Dostępność: drogerie, markety
Cena: od 9 zł | 400 ml
KWC: 3,8/5 [klik

Żel z Fa ma bardzo przyjemny i nienachalny zapach. Zapach wody kokosowej nie należy kojarzyć z tradycyjnym słodkim zapachem kokosa. Żel z powodzeniem może być używany przez wszystkich członków rodziny, ponieważ nie jest to typowy "babski" zapach. Błękitna jasna szata graficzna przywodzi na myśl lato... Duże opakowanie wystarczy na długo, żel jest gęsty, dobrze się pieni przez co jest bardzo wydajny. 

Bardzo polubiłam się z tym żelem i jeśli nie macie pomysłu jaki żel powinien teraz zagościć w Waszej łazience to może warto go wypróbować, jeśli nie lubicie typowo ciężkich i zimowych zapachów.


sobota, 14 października 2017

Isana Young; Synergen | punktowe plasterki przeciw wypryskom

Posiadaczki problematycznej cery pewnie dobrze znają punktowe plasterki wysuszające wypryski. Wcześniej w Rossmannie dostępne były takie z Synergen, a teraz pozostały tylko z Isany. Według mnie obie wersje są takie same :)



W opakowaniu znajduje się 36 plasterków, które pakowane są po 12 sztuk w oddzielnych listkach - każdy w dodatkowym opakowaniu.



Plasterki bardzo dobrze przyklejają się do skóry. W ciągu nocy nie przemieszczają się nigdzie po twarzy, nie odklejają i nie znikają gdzieś w otchłani pościeli... Plasterki po naklejeniu na twarzy są praktycznie niewidoczne, ponieważ mają matowe wykończenie, więc się bardzo nie odbijają. Można je spokojnie nosić również w dzień. Na zdjęciu pokazuję, jak wyglądają pod różnym kątem :)


Ja stosuję takie plasterki dość sporadycznie, gdy wyskakuje mi wielka, boląca gula, której nie można delikatnie się pozbyć samemu (tak wiem, wiem... nie powinno się ich wyciskać). Obie wersje sprawdzają się u mnie tak samo. Oczywiście pryszcz nie zniknie całkowicie po jednokrotnej aplikacji, czasami trzeba zużyć kilka plasterków na jednego dziada (ja najczęściej naklejam je na noc), ale u mnie zachodzą dwie sytuacje:

  • albo wyprysk "wchłonie się" i jest dużo, dużo mniejszy (zdarzało się, że taki "kolega" znikał po jednokrotnej aplikacji)
  • albo jego zawartość zostanie wyciągnięta i znajduje się pod plasterkiem lub jest możliwość delikatnego jego wyduszenia



Ja z działania z plasterków Synergen jak i Isany jestem zadowolona i będę na pewno do nich wracać. Jeśli ich używałyście ciekawa jestem, czy i u Was się sprawdziły? A może znacie coś lepszego, by zlikwidować pojedyncze wypryski?



piątek, 6 października 2017

Projekt denko | wrzesień 2017

Kolejny miesiąc znów mi szybko minął... i pytam kiedy??? Niestety przy małym dziecku, mimo, że każdy dzień wygląda praktycznie tak samo, to czas przelatuje po prostu między palcami... Jak widzicie cierpi na tym blog, bo wpisy nie pojawiają się ani regularnie ani zbyt często. Ale mam nadzieję, że mimo to pozostaniecie dalej ze mną :D 

Dzisiaj pora na wrześniowe zużycia, których jest całkiem sporo. Zapraszam do dalszej części wpisu.


Alverde | szampon Ultra Sensitive: szampon z racji małego i poręcznego opakowania używałam głównie na wyjazdach. Dobrze mył, włosy były miękkie, nie puszyły się.

Timotei with Jericho Rose | szampon Lśniący Blask: równie przyjemny szampon. Nie obciążał włosy, dobrze się rozczesywały.

Dove Baby | szampon: szampon dostałam w przesyłce od Rossmanna po narodzinach synka, jednak do pierwszego roku życia będę się starała stosować do jego pielęgnacji delikatniejszych w składzie kosmetyków, dlatego ten szampon wykorzystałam ja i dobrze się u mnie sprawdzał. Włosy były miękkie, dość dobrze się rozczesywały bez użycia odżywki.

Batiste | suchy szampon Cool&Crisp Fresh: w mojej szafce zawsze jest jakiś suchy szampon, a te z Batiste są wg mnie najlepsze, z tych dostępnych w drogerii :)


Yves Rocher | kremowy żel pod prysznic Orzechy Makadamia /recenzja/: fajny ale mało wydajny żel pod prysznic.

Balea | balsam pod prysznic: jak już wspominałam w ostatnim sierpniowym projekcie denko, nie przepadam za tego rodzaju kosmetykiem. Ale ten balsam o wiele lepiej się sprawdzał niż ten z Eveline i w składzie nie ma parafiny.

Wellness&Beauty | peeling cukrowo-olejowy z olejem z pestek mango i kokosa /recenzja/: bardzo lubię te peelingi w słoiczkach z Rossmanna. Są to mocne zdzieraki, które dzięki drobinkom oraz olejom w nich zawartych, pozostawiają gładką i nawilżoną skórę.

Avon | nawilżająco-wygładzający olejek do ciała i kąpieli z brazylijskimi jagodami Acai: olejek nie przypadł mi do gustu jeśli chodzi o stosowanie prosto na skórę ciała, więc zużyłam go dolewając do kąpieli. Ale szału nie było więc na pewno już nie zagości w mojej łazience.

Lactacyd | żel do higieny intymnej Fresh: żeli do higieny intymnej używam już kilka jak nie kilkanaście lat, za każdym razem sięgam po coś innego, już wykańczam dwa kolejne, ale o tym w następnym denku. Żel z Lactacyd nie podrażnił mnie i po prostu robił to co ma robić tego rodzaju kosmetyk :)


FussWohl | dezodorant do stóp: tani, dostępny w Rossmannie i robi swoje :)

Nality | zmywacz do paznokci: znaleziona resztka zmywacza z Biedronki, jeszcze jak widzicie w starym opakowaniu... Zmywacz wspominam bardzo dobrze.

Bic | maszynki Soleil Bella: lubię te maszynki z serii Soleil, te mają 4 ostrza, po goleniu nóżki pozostają mega gładziutkie :)

Luksja Creamy | nawilżające mydło w płynie Cotton Milk & Provitamin B5 (uzupełnienie 400 ml): przyjemnie pachnące mydełko, które nie przesuszało mi dłoni.


Sun Ozon | tropikalny balsam do opalania SPF 30: bardzo przyjemnie pachnący balsam do opalania, który chroni naszą skórę. W tym roku używałam balsamów do opalania tylko podczas spacerów. Nie zużyłam go do końca, jednak data przydatności już minęła.

Ziaja Sopot Sun | żel łagodzący po opalaniu - kompres łagodzący 3% D-panthenolu, alantoina, wapń: bardzo fajny chłodzący i kojący żel po opalaniu. Używałam go w zeszłym roku na wakacjach. Z racji tego, że w tym roku nigdzie nie wyjeżdżaliśmy, a termin ważności już minął muszę się już z nim pożegnać, ale z przyjemnością do niego wrócę :)


The Body Shop | rumiankowy balsam do demakijażu /recenzja/: bardzo fajna odmiana od tradycyjnego demakijażu. Wykorzystanie olejków do zmywania makijażu to bardzo dobra alternatywa, zwłaszcza na najbliższe miesiące, by oczyścić skórę ale jej dodatkowo nie przesuszać. Balsam dobrze usuwał podkład jak i tusz do rzęs.

Garnier Essentials | nawilżający tonik witaminowy /recenzja/: przyjemny tonik, który odświeżał, nie pozostawiał lepkości skóry, nie podrażniał jej.

Avon Planet SPA | ujędrniające serum do szyi i dekoltu z ekstraktem kolumbijskiej kawy: dobre serum do nawilżania szyi oraz dekoltu, szybko się wchłaniało i nie pozostawiało lepkości na skórze.


Tami | oczyszczające płatki do twarzy - ekstrakt z ogórka & ekstrakt z aloesu: używałam ich na wyjeździe i całkiem całkiem dawały radę, jednak aby zmyć makijaż z oczu należało wykorzystać kilka płatków. Płatki po otworzeniu należy od razu zużyć, bo dość szybko wysychają.

Be Beauty | płatki kosmetyczne: niestety po zmianie składu nie są już tak miękkie i przyjemne, ale te co mam po prostu muszę zużyć...

L'Oreal | chusteczki oczyszczająceTriple Active oraz Isana Young | chusteczki oczyszczające Kokos&Mango: chusteczki używałam do zmywania resztek makijażu z oczu, po rozpuszczeniu maskary masełkiem z The Body Shop.


Astor | podkład Mattitude: chyba mój ulubiony podkład na lato, a nawet na cały rok jeśli potrzebuje lekkiego krycia i wyrównania kolorytu skóry. Łatwo się aplikuje, nie pozostawia smug, nie jest widoczny na skórze, ma matowe wykończenie. Nie zapycha i nie podkreśla suchych skórek.

Iwostin Purritin | korektor maskujący: kosmetyk odnaleziony po latach w czeluściach szuflady... Bardzo się z nim nie polubiłam. Niestety nie jest to korektor, który zakamufluje jakiekolwiek wypryski. Zdecydowanie makijażowy bubel...


PRÓBKI:
Yope | naturalny żel pod prysznic Dziurawiec: bardzo przyjemny i ładnie pachnący żel pod prysznic.
Evree | regenerujący balsam do ciała Max Repair: miałam już pełną wersję tego balsamu /recenzja/ i znalazł się on w moich zimowych ulubieńcach. Idealny balsam na zimę :)
Yves Rocher | krem Ovale Lifting: dobrze nawilżajacy krem do twarzy, obawiałam się, że będzie zbyt ciężki do mojej tłustej skóry, ale o dziwo dobrze się wchłaniał a rano nie wstawałam z mega tłustą skórą. Próbka starczyła mi na dwa użycia.
Sisley | krem pod oczy: kremik miał postać lekkiego żelu, używałam go na noc pod cięższy krem. 
Chloe | See By Chloe: przepiękny zapach. Koniecznie powąchajcie jeśli tylko będziecie mieć okazję. 


A Wam jak poszło we wrześniu z zużyciami?



środa, 4 października 2017

The Body Shop | rumiankowe masło do demakijażu

O używaniu olei do oczyszczania skóry oraz demakijażu dowiedziałam się kilka lat temu i co jakiś czas wracam do tej formy oczyszczania. Miałam chrapkę na balsam do demakijażu z Clinique, jednak postanowiłam wypróbować coś tańszego i tak w moje ręce trafiło rumiankowe masło z The Body Shop.


Opis producenta: Rumiankowe masło oczyszczające to luksusowy produkt, który po nałożeniu na twarz, rozpuszcza się i konsystencja upodabnia się do olejku. Bez trudu usunie makijaż! Do każdego rodzaju cer. Rumianek ze względu na swoje właściwości kojące jest wspaniałym składnikiem kosmetyków. The Body Shop pozyskuje olejek rumiankowy w ramach programu Wspólnoty Uczciwego Handlu od angielskiego dostawcy z Norfolk. Rumianek uprawiany jest bez szkodliwych pestycydów i zbierany w odpowiednim czasie, aby mieć pewność, ze wyprodukowany olejek będzie najwyższej jakości.

Skład: Ethylhexyl Palmitate, Synthetic Wax, PEG-20 Glyceryl Triisostearate, Olea Europaea Friut Oil/Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Caprylyl Glycol, Tocopherol, Parfum, Aqua, Linalool, Limonene, Helianthus Annuus Seed Oil, Anthemis Nobilis Extract, Citric Acid

Dostępność: The Body Shop
Cena: 49 zł | 90 ml 
KWC: 4,9/5 [klik]

Kosmetyk znajduje się w metalowej puszce, co przy upadku nie spowoduje utraty kosmetyku, a mi kilka razy wypadło ono z dłoni...

Konsystencja zbitej wazeliny, którą w cieplejsze dni dużo łatwiej wydobyć z opakowania. Jednak samo nabieranie nie jest zbyt trudne, bo masełko pod wpływem ciepła naszych dłoni rozpuszcza się, tworząc bardziej oleistą maź. Zapach masła jest przyjemny, delikatny, dawno nie wąchałam rumianku więc nawet nie napiszę Wam czy pachnie podobnie :)

Masło w swojej roli spisuje się rewelacyjnie. Usuwa nawet najmocniejszy czy wodoodporny makijaż, zarówno z twarzy jak i z oczu. Czasami pozostawiał delikatną mgłę na oczach, ale wystarczy je dobrze zmyć. Po opłukaniu twarzy ciepłą wodą i usunięciu resztek makijażu i rozpuszczonego masełka, skóra nie jest ani tłusta ani obklejona nieprzyjemnym filmem. Jest po prostu czysta i nawilżona. Masła można używać samodzielnie lub też jako pierwszy etap oczyszczania skóry.

Jeśli zastanawiałyście się tak jak ja nad droższą wersją balsamu do demakijażu, polecam najpierw wypróbować masło z The Body Shop. Zarówno cena, wydajność jak i skuteczność w usuwaniu makijażu (po ocenach na KWC możecie zobaczyć, że nie tylko ja je lubię) przemawia zdecydowanie na jego korzyść. 

Oczywiście jak pod każdą recenzją czekam na Wasze komentarze. 
Stosujecie oleje w swojej pielęgnacji??? Może miałyście masełko The Body Shop, jeśli tak to koniecznie dajcie znać jak się ono u Was sprawdziło. 

Nivea | lekki mus do pielęgnacji ciała - dzika malina i biała herbata

Dzisiaj kolejna recenzja kosmetyków, które otrzymałam w ramach testowania w Klubie Przyjaciółek Nivea. Tym razem otrzymałam dwie wersje zap...