czwartek, 31 października 2013

Październik: zakupy kosmetyczne

Dziś Halloween stąd poniższe duszki :) Mam nadzieję, że macie zapas cukierasków na wieczór dla dzieciaków??? Pamiętajcie - cukierek albo psikus :D
Zakupy niby błaha sprawa a ile radości :) Nie jest tego dużo, staram się ograniczać (hahaha).  Z góry przepraszam za jakość niektórych zdjęć, ale zdjęcia robiłam wczoraj po pracy, a że jak wracam jest już ciemno to niestety są one robione przy sztucznym oświetleniu... 
Dawno miałam już ochotę na odżywkę bananową do włosów z The Body Shop i gdy się dowiedziałam, że w promocji razem z szamponem kosztuje 25 zł poleciałam i czym prędzej je nabyłam (pachną przecudnie). 
Dwa szampony: biedronkowy przeciwłupieżowy  Garnier Fructis - kupione jeszcze we wrześniu na promocji, kosztowały odpowiednio: 3,99 zł i 5,99 zł.
Ostatnio w drodze powrotnej zajeżdżam do Kauflanda i muszę powiedzieć, że tam można dostać najtaniej kosmetyki, jeśli są na promocji. Za odżywkę z olejkami z Garniera zapłaciłam bodajże 8 zł.
Przy okazji zakupów w Yves Rocher mogłam odebrać za 1 gr olejek pod prysznic (oferta dla osób posiadających kartę stałego klienta).
W CND była kusząca gruszka z Lirene, kosztowała 3,49 zł.
W Kauflandzie kupiłam również żele z Nivei, każdy za 5,00 zł (o ile pamięć mnie nie zawodzi...).
Robiąc zakupy koleżance w SP wypatrzyłam, całkiem przypadkiem, serum antycellulitowe z Eveline za 8,39 zł. Serum miałam już wcześniej i bardzo je lubiłam, więc żal było nie wziąć.  
Również w CND kupiłam mleczko ujędrniające z Garniera (11,39 zł). Stosowałam je dość dawno temu i z tego co pamiętam to je lubiłam, bo wracałam do niego przez dłuższy czas. Zobaczymy czy i teraz będę z niego zadowolona. A wracając do Kauflanda - mleczko to w promocji kosztowało tam ok. 9,50 zł, więc na prawdę to była dobra cena... 
Płyn 2-fazowy z Garnier kupiłam ponieważ słyszałam o nim trochę pozytywnych recenzji. Tak, tak, kupiłam je w Kauflandzie :) za ok. 10 zł. 
Standardowo kilka nowych nabytków z Avonu: krem z kwasami AHA do stóp i łokci, inny krem również do rąk i stóp, plastry oczyszczające w żelu, peeling do stópmaseczka z olejkiem arganowym, zestaw woda toaletowa LWD ze szminką (wybrałam odcień nude). 
W Carefourze wypatrzyłam na dole półki płyn micelarny z Delii za 4,99 zł. 
Wstąpiłam w końcu do Hebe (strasznie mi do niej nie po drodze niestety...) i kupiłam suchy szampon Batiste dla brunetek za 16,90 zł. 
W ofercie demo dla konsultantek domówiłam jeszcze świąteczny zestaw żel+mydło (tego nigdy dość...).
Z kolorówki kupiłam dwa matowe cienie z My Secret za 4,99 zł (jak się nie mylę promocja jeszcze trwa) i żelową kredkę w kolorze Aqua Pop. 
Na wizażu udało mi się załapać do testów (zachwalanych przez Was) antyperspirantów Adidasa, teraz mam możliwość przekonania się czy faktycznie są tak dobre :)
Po publikacji recenzji na temat pianki do mycia twarzy z Himalayi zaproponowano mi jeszcze przetestowanie peelingu i maseczki tej firmy, wybrałam przeznaczone dla cery normalnej i tłustej.
Rybki "śmierdziuszki", kapsułki do kąpieli i po kąpieli również będę miała przyjemność używać, i są w sam raz na nadchodzące zimne dni... 

Dzisiejszy post sponsoruje Garnier. Nawet nie myślała, że kupiła aż tyle kosmetyków tej firmy... 

Na koniec chciałam życzyć udanej zabawy, tym które planują wieczorem mała imprezkę związaną z Halloween :) 

poniedziałek, 28 października 2013

BALMI balsamy do ust

Chciałabym się z Wami podzielić moją opinią na temat balsamów do ust Balmi, które dość niedawno pojawiły się na naszym rynku. Muszę przyznać, że byłam bardzo ciekawa tej kostki, która przypomina mi jajeczka Eos. 
Opis producenta: Balmi jest wyjątkowym balsamem do ust, posiada filtr SPF 15 oraz chroni przed promieniowaniem UVA i UVB. Doskonałe właściwości nawilżające jakie posiada zapewniają olejek JOJOBA i masło SHEA. Wiemy jednak, dlaczego zwróciłaś uwagę na Balmi – tak jak nas, zachwyciły Cię zapach i opakowanie. Bez względu na to, który zapach Cię zachwycił, malina, truskawka, mięta czy kokos, trudno się powstrzymać żeby go nie zjeść…
O opakowaniu możemy również pisać w nieskończoność… Jest ono odzwierciedleniem zawartości- niepowtarzalne i zaskakujące. Może być uzupełnieniem Twojego stroju, charakteryzuje Twój styl życia i staje się polem do popisu dla Twojej wyobraźni – pokaż nam jak je wykorzystasz. Może stanie się breloczkiem do klucz?
Malina Ten zapach zmiękczy najtwardsze serce. Jest słodki, soczysty i … malinowy. Czyli taki, jaki powinien być.
Truskawka Wspomnienie lata i dzieciństwa – jakbyś właśnie była w cukierni i czuła ten niepowtarzalny aromat ulubionych lodów truskawkowych.
Mięta Niesamowity aromat świeżej mięty, zupełnie jak guma do żucia. Orzeźwia, chłodzi i przyprawia o zawrót głowy.
Kokos Praliny kokosowe, kremowe i delikatne. Zamykasz oczy i czujesz ten wyjątkowy smak – musisz uważać, żeby go nie zjeść. Trudno się powstrzymać…
Dostępność: Unique Cosmetics
Cena: 25 zł
Balsam posiada innowacyjne opakowanie. Kostka ukrywa w sobie balsam o dość zbitej konsystencji, która w kontakcie z ciepłem ust rozpuszcza się i z łatwością na nie nakłada. Cała idea umieszczenia balsamu w opakowaniu, które dzięki zawieszce można umocować np. przy kluczach i mieć go zawsze pod ręką zaliczam na plus. Jednak opakowanie ma też dwa minusy. Po pierwsze noszony w torebce niszczy się i nie wygląda już tak zbyt ciekawie (zdjęcie u góry po prawej stronie). Kolejnym minusem jest to, że zamknięcie wyrabia się i dwa razy zdarzyło mi się, że balsam otworzył mi się w torebce - co skończyło się tym, że większość rzeczy musiałam czyścić z balsamu...
Przechodząc do sedna czyli do samego balsamu, to muszę powiedzieć, że zapachy są na prawdę przecudowne. Nie wyczuwam w nich chemii (ja używa wersji malinowej, siostra miętowej). 
Produkt dość długo utrzymuje się na ustach, nie lepi się i nie daje dziwnego posmaku przy oblizywaniu.  Usta są nawilżone i chronione przed wiatrem. Wersja miętowa na prawdę chłodzi i mamy wrażenie, że nasze usta po prostu rosną (mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi??....).
Zastanawiam się jednak nad tym, jak jego aplikacja będzie wyglądać, gdy czubek się wytrze??? Jednak z tym będę musiała troszkę poczekać, ponieważ kosmetyk jest dość wydajny.

Podsumowując: ciekawy gadżet :) jednak biorąc pod uwagę cenę do działania to troszkę za droga impreza... Na pewno będzie do dobry pomysł na prezent dla dziewczyn lubiących nowoczesne i praktyczne rozwiązana (i dla zapominalskich...) :)

sobota, 26 października 2013

Wishlista - kolorówka

Powoli zbliżamy się do świąt więc czas by uaktualnić moją chciej-listę. Może któryś z Mikołajów tu zajrzy :) Dzisiaj będzie lista z kolorówką. Nie jest tego wiele, ponieważ na co dzień nie maluję się zbyt mocno. 


Nadal poszukuję dobrze matującego pudru, dlatego z mojej listy wybrałam trzy, które chciałam wypróbować w pierwszej kolejności z Essence, Catrice oraz Kryolan, wszystkie transparentne. Do zakrycia cieni i niedoskonałości kółko kamuflaży z Kryolan oraz nowość z Catrice. 



Do mojej skromnej kolekcji pędzli chętnie dołączyłabym Hakuro H52 oraz jakiś duży pędzel do pudru (na razie myślę o jakimś z Maestro).


Maskary z Essence mają sporo pochlebnych opinii i jeśli Miki mi ich nie sprezentuje to pewnie niedługo sama je sobie zakupie :)

Jak widzicie moje obecne zapotrzebowanie na kolorówkę nie jest duże. Podkładów mam w zapasie co najmniej na rok, cieni używam bardzo rzadko, róży nie używam a jeden bronzer męczę i męczę... A jak wygląda wasza lista z kolorówką - też tak ubogo czy bardziej poszalałyście???

Niebawem ukaże się lista z kosmetykami z pielęgnacji oraz akcesoria, które chętnie zobaczyłabym pod choinką... Uprzedzam, że tamte nie będą już tak krótkie :D

czwartek, 24 października 2013

Małe zamówienie z Yves Rocher

Wczoraj wieczorem dotarła do mnie mała paczuszka z Yves Rocher. Zaraz Wam napiszę dlaczego teraz złożyłam zamówienie, bo oczywiście powód musiał jakiś być :)
Tak jak pisałam w recenzji żeli tej firmy (klik) skusiłam się na żele o zapachu orzechów makadamii oraz ziaren kawy. Do koszyka trafił również miętowy żel dla mojego TŻ (żeby mu nie było smutno). Wybrałam jeszcze odżywkę wygładzającą do włosów oraz maseczkę głęboko oczyszczającą.
W prezencie otrzymałam maseczkę z glinką marokańską i olejkiem argonowym oraz krem rewitalizujący Cure Solutions, który był głównym powodem złożenia tego zamówienia.
Za całość zapłaciłam 40,50 zł, więc niewiele patrząc na zawartość paczki :D

Jak donoszą wieść z forum YR na wizażu, stara wersja kremu CS ma zostać zastąpiona ulepszoną wersją. Jednak jak wiadomo, wiele poprawionych kosmetyków, nie jest już tak dobra jak pierwsza wersja. Krem ma na prawdę dobre recenzje na wizażu (czytaj), dlatego postanowiłam kupić go póki jest jeszcze dostępny.
Krem otrzymujemy jako prezent przy złożeniu zamówienia z kodem rabatowym KROK1. Wartość zamówienia musi wynosić min. 39 zł. Dodatkowo za przesyłkę już nie płacimy. Kodu możemy użyć raz z jednego konta.

Zakupy uważam za udane :D

wtorek, 22 października 2013

Lirene żel witaminowy pod prysznic o zapachu jaśminu

Żele pod prysznic to kosmetyk, który zużywamy dość szybko i przeważnie po jednorazowej przygodzie nie sięgamy ponownie po ten sam, przynajmniej jeśli chodzi o zapach. I tak w moje rączki trafił pierwszy żel z Lirene o zapachu jaśminu. Osobiście jestem wielką wielbicielką tego kwiatu dlatego bez namysłu właśnie ten wybrałam. 
Żel znajduje się w typowym dla kosmetyków tej marki (jak i dla Pharmaceris) butelkach z wygodnym wieczkiem, które umożliwia pod koniec używania postawić go na nim i pozwala na wykorzystanie go do ostatniej kropli. 
Dostępność: drogerie, markety
Cena: ok. 8 zł /250 ml

Zapach żelu niestety mi nie przypominał do końca jaśminu, ale pachniał świeżo-kwiatowo. Zapach nie utrzymuje się długo na skórze, ale mi to nie przeszkadza. Żel jest gęsty, zatopione są w nim drobinki z zamkniętymi w nich witaminami E i C. Drobinki te w czasie kąpieli są niewyczuwalne. Żel jest dość wydajny, wystarczył mi na troszkę więcej jak miesiąc.
Żel dobrze się pieni, dobrze myje i nie wysusza skóry czyli ze swojego zadania wywiązał się na piątkę. Wiadomo, że zapach to indywidualne upodobania i ja chętnie poszukam wśród tych żeli przyjemniaczka, który pod tym względem będzie mi bardziej pasował.

poniedziałek, 21 października 2013

Jagodowe muffinki - płyn do kąpieli z Lukcji

Która z Was nie lubi ciepłych, pachnących kąpieli z mnóstwem piany??? Pewnie kilka wyjątków się trafi, ale ja należę do tej części, która lubi relaksować się w wannie. Dziś o płynie do kąpieli, który miał mi zapewnić wiele pozytywnych doznań, ale czy tak było przekonacie się czytając poniższą recenzję :)
Płyn kupiłam dość dawno temu i muszę przyznać, że jest wydajny. Wlany do wanny tworzy delikatną pianę, która nie znika zbyt szybko w czasie trwania kąpieli. Nie zauważyłam, żeby płyn wysuszał skórę.
Zapach szybko unosi się w łazience i czuć go nawet po zakończonej sesji kąpielowej. Jednak zapach był dla mnie dość chemiczny, dużo bardziej podobała mi się wersja z czekoladą i pomarańczą, do której z chęcią powrócę. Jednak zapach jagodowych muffinek nie skradł na tyle mojego serca, żebym po niego sięgnęła ponownie.

Dostępność: drogerie, markety itp.
Cena: 7-10 zł / 1000 ml

A Wy, który płyn z Luksji lubicie?? A może wolicie płyny z innych firm??

sobota, 19 października 2013

La Roche Posay - Effaclar K - lekiem na całe zło?

Swoją kurację z Effaclar K zaczęłam poprzedniej zimy. Przerwałam ją gdy za oknem zrobiło się ciepło i dopiero wtedy zobaczyłam, że krem faktycznie działa (???). Znaki zapytania wynikają z tego, że zażywałam wtedy tabletki hormonalne i moja skóra wyglądała wtedy o wiele lepiej. Ale zacznijmy od początku...
Krem znajduje się w metalowej tubce, która umożliwia wydobycie kremu co do ostatniej kropelki. Zakończona jest wygodnym dzióbkiem. Krem ma lekką, żelową konsystencję, która dobrze rozprowadza się na skórze i dość szybko wchłania. Jest też wydajny. Ja nakładałam go jedynie na noc. Nałożony na skórę może troszkę podrażniać, jeśli posiadamy drobne ranki (np. jeśli niedawno coś zdarzyło się nam wycisnąć...). Kremu tego typu powinny być nakładane na dobrze osuszoną skórę. 
Zacznę od tego, że posiadam tłustą skórę z rozszerzonymi porami. Dlatego dość często mam problemy z zaskórnikami. Przed odstawieniem tego kremu nie miałam jednak problemu z zaskórnikami zamkniętymi, skóra była raczej gładka bez podskórnych grudek. Krosty wyskakiwały, jednak zdarzało się to jedynie w okolicach okresu. Pryszcze szybciej się goiły a ślady po nich szybciej znikały.
Jednak przyszła wiosna i lato, i krem odstawiłam. Dorobiłam się wtedy na prawdę sporo podskórnych grudek, z którymi walczę do dzisiaj. Resztka kremu, którą zużyłam niedawno nie wystarczyłam mi już na długo i stan skóry nie uległ poprawie. Na efekty działania kremu musimy troszkę poczekać. Ja polepszenie skóry zauważyłam po ok. 1,5-2 miesiącach jego stosowania.
Nie chcę przypisywać Effaclar K wszystkich zasług jeśli chodzi o dobry wygląd mojej skóry w czasie jego stosowania, ponieważ jak wspomniałam na początku brałam wtedy tabletki hormonalne, które miały też spory wpływ na poprawę jej wyglądu. Obecnie stosuję krem redukujący zmiany potrądzikowe z Iwostin, jednak używał go dopiero ok. miesiąca i efekty nie są dla mnie jeszcze zadowalające, dlatego rozważam powrót do kuracji hormonalnej. Ale z decyzją tą wstrzymam się do końca roku, ponieważ chcę jeszcze powalczyć o dobry wygląd mojej skóry ze wspomnianym Iwostinem oraz Effaclar Dou, który ma na prawdę sporo pochlebnych opinii. Zastanawiam się również nad wprowadzeniem kwasów do swojej pielęgnacji, myślę na razie nad tonikiem dostępnym na BU oraz robieniem peelingów za pomocą kwasu migdałowego.

Dostępność: apteki, Super-pharm, Hebe
Cena: 35-50 zł / 30 ml

Wiem, że sporo z Was poradzi mi po prostu wybranie się do DOBREGO dermatologa. Ja niestety chyba miałam pecha i nie trafiłam na takiego... (oczywiście jeśli możecie polecić sprawdzonego dermatologa ze Szczecina to czekam na komentarze czy wiadomości prywatne). 

Jeżeli macie lub miałyście podobne problemy i znacie sposoby, którymi można polepszyć stan skóry również piszcie. Porady te na pewno przydadzą się nie tylko mi ale i innym dziewczynom :D


czwartek, 17 października 2013

(mini) Photo mix #5

Po dłuższej przerwie pora na kolejną porcję zdjęć. Niestety ciągły brak czasu i robienie wszystkiego w biegu sprawia, że zapominał cykać zdjęć... Do tego dochodzą powracające problemy z internetem a ostatnio także z komputerem, który wyjechał właśnie do Niemiec na naprawę.... Po prostu aż chce się żyć. 
 
1/ Tak sobie słodko śpię...
2/ Nowy zapach - chyba będę do niego wracać
1/ Małe zakupki
2/ Nowy telefonik - dzięki niemu mam nadzieję, że następny photo mix będzie bardziej okazały :)
1/ Blue Jasmine - film do obejrzenia :)
2/ Jesienią uwielbiam nosić chusty wokół szyi - nowa do kolekcji
1/ Bidon z Powerade - w zamian za dwie etykiety
2/ Próbka Puma Sync (wypatrzona na jakiejś stronie internetowej)

Jak widzicie zdjęć jest na prawdę nie wiele, ale mam nadzieję (i obiecuję poprawę???), że w przyszłym miesiącu będzie o wiele lepiej i ciekawiej :)

wtorek, 15 października 2013

Antyperspiranty Dove

Antyperspiranty w formie aerozolu oraz w sztyfcie są moimi ulubionymi. Dezodoranty od Dove, choć byłam do nich sceptycznie nastawiona, zaskoczyły mnie swoją skutecznością.
Zapach klasycznej wersji nie przemawia do mnie do końca, ale wersję zieloną polubiłam od samego początku. Niestety spraye nie są najekonomiczniejszą formą dbania o suchość pod pachami, ponieważ po ok. miesiącu już się kończą. Dla mnie jednak, gdy muszę rano szybko się wyszykować są jednym z najlepszych sposobów, ponieważ używając kulek musiałam zawsze chwilę odczekać nim się mogłam ubrać.
Plusem opakowania jest pokrycie przycisku atomizera gumą, ponieważ palce nam się z niego nie ześlizgują. 
Antyperspiranty Dove zapewniły mi ochronę nawet w bardzo ciepłe dni. Może w upały pachy nie były całkowicie suche ale na bluzkach nie było mokrych plam. A muszę przyznać, że jestem dość ciężkim przeciwnikiem dla większości antyperspirantów. Zapach aerozolu utrzymywał się praktycznie do wieczora. 
Nie wiem czy skóra przyzwyczaja się także do antyperspirantów, ale u mnie ostatnio Rexona, która do tej pory była nie do przebicia nie zawsze się sprawdzała, dlatego na razie na pewno pozostanę przy zielonej wersji z Dove chyba, że macie jakieś sprawdzone i skuteczne antyperspiranty???

niedziela, 13 października 2013

Organix Cosmetix - organiczny scrub solny z oliwką z oliwek

Raz w tygodniu robię sobie domowy wieczór spa. Przygotowuje sobie pachnącą kąpiel. Peeling, maseczki, po prostu totalny relaks :) Uwielbiam ten weekendowy rytuał. 

Tak jak wspomniałam peeling jest jednym z podstawowych kosmetyków, którego nie może wtedy zabraknąć. Ostatnio używałam scrubu solnego z oliwką z oliwek z firmy Organix. 

Opis produktu:
Niezwykły organiczny peeling oczyszczający, bogaty minerały zawarte w soli z Morza Martwego.
Scrub jest przeznaczony dla osób o skórze normalnej i tłustej. Świetnie pobudza mikrokrążenie, pomaga dotlenić i oczyścić naskórek z toksyn. Podczas zabiegu złuszczania kryształki rozpuszczają się i cenne substancje wnikają w skórę, pobudzając jej odnowę i poprawiając koloryt.

Kryształki soli usuwają martwe komórki, a oliwa z oliwek idealnie nawilża skórę, dzięki czemu skóra staje się gładka i aksamitna.

- w 100% naturalny zapach
- bez parabenów,
- bez glikolu,
- bez sztucznych barwników
- bez silikonu
- bez Phenoxyethanolu
- bez PEG i SLS
- fizjologiczne pH
- hypoalergiczny 

Peeling znajduje się w sporym słoiczku, który dodatkowo zabezpieczony jest folią. Lubię gdy peelingi mają niskie i szerokie opakowania, ponieważ z nich łatwiej wydobywa się kosmetyk. Niestety opakowanie nie nadaje się do podróży, ponieważ olejek troszkę się wylewa.
W peelingu znajduje się na prawdę sporo olejków, które na długo nawilżają skórę. Jeszcze na drugi dzień skóra, bez używania balsamu, jest odżywiona i nawilżona. Muszę przyznać, że na początku bałam się zapachu, ponieważ nie przepadam za oliwkami, ale tu na pierwszy plan przebijają się nuty cytrusów.
Dla mnie peelingi solne są lepsze niż cukrowe, ponieważ drobinki są mniejsze, i odnoszę wrażenie, że mocniejsze. Co w peelingach do ciała bardzo lubię :) Po użyciu tego peelingu cały martwy naskórek jest usunięty, a skóra jest wygładzona. 

Dostępność: sklepy internetowe (m. in. Love Me Eco
Cena: od 30 zł / 420 g

Scrub mimo dość wysokiej ceny jest bardzo wydajny. Wydaje mi się, że spokojnie wystarczy mi na 4-5 miesięcy używania. Jednak jestem ciekawa czy Wy wolicie sięgać po gotowe peelingi czy przygotowujecie je same w domowym zaciszu???

piątek, 11 października 2013

Idealne oczyszczenie twarzy - płyn micelarny L'Oreal Ideal Soft

Dziś kolej na recenzję ostatniego kosmetyku otrzymanego od firmy L'Oreal do testowania. Mowa będzie o płynie micelarnym Ideal Soft. Powiedziałabym, że zostawiłam sobie wisienkę na torcie na sam koniec :) Jest to kosmetyk, do którego chętnie powrócę.
Bardzo polubiłam się w płaskimi opakowaniami. Jednak otwór dozujący jest troszkę za duży i czasami może nam się wylać za wiele płynu na płatek kosmetyczny. Płyn starczył mi na miesiąc codziennego używania. Sam płyn ma przyjemy, delikatny zapach.
Płyn dobrze spisał się przy usuwaniu całego makijażu. Z wodoodpornym jednak nie próbowałam, bo jak na razie żaden płyn sobie z tym nie radził. Skóra się nie lepi, jest wygładzona i odświeżona. Płyn nie podrażnia skóry i nie szczypie w oczy.
Dostępność: drogerie, markety
Cena: 11-15 zł / 200 ml
KWC: klik

Spotkałam się z opinią, że jest to płyn, którym możemy zastąpić słynną Biodermę (???) - jak wiecie Bioderma nie przekonała mnie do siebie aż tak bardzo, dlatego dla mnie Bioderma, Bourjois oraz ten płyn micelarny z L'Oreala mają bardzo podobne działanie i można śmiało po nie sięgać zamiennie.

środa, 9 października 2013

Żele pod prysznic z Yves Rocher - zielona cytryna z Meksyku i Ylang Ylang.

Żele z YR z serii Jardins du Monde są chyba jednymi z najbardziej znanymi kosmetykami. Piękne zapachy (może nie wszystkie, ale większość) i do tego przystępna cena, ok. 8 zł zachęcają do wypróbowania. Dzisiaj pora na przedstawienie wykończonych już przeze mnie żeli o zapachu zielonej cytryny z Meksyku oraz Ylang Ylang.
Skład meksykańska cytryna: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Ammonium Lauryl Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Hamamelis Virginiana Water, Parfum, Glycerin, Sodium Cocoamphoacetate, Sodium Benzoate, Polysorbate 20, Citric Acid, Limonene, Sodium Chloride, Citral, Polyquaternium-7, Allantoin, Salicylic Acid, Propylene Glycol, CI 17200, CI 19140,  CI 42090

Skład Ylang Ylang:  Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Ammonium Lauryl Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Sodium Cocoamphoacetate, Parfum, Polysorbate 20, Sodium Benzoate, Citric Acid, Sodium Chloride, Polyquaternium-7, Allantoin, Salicylic Acid, Propylene Glycol, CI 15985, CI 1914.

Żele posiadają małe, zgrabne opakowania. Jedynym minusem jest ciężkie do otwarcia wieczko, ale mamy pewność, że w podróży na pewno nam się nie otworzy. Konsystencja jest dość lejąca, ale żele świetnie się pienią przez co są wydajne. Mi jeden żel spokojnie starczał na co najmniej miesiąc. Oba zapachy jakie posiadałam były świeże, Ylang Ylang bardziej kwiatowy, nie chemiczne, bardzo przyjemnie używało się ich latem.
Co tu więcej pisać o żelu pod prysznic??? Swoje zadanie spełniły. Dobrze się pienią, myją, pozostawiają skórę pachnącą i nie ściągniętą. Oczywiście oferta zapachowa żeli YR jest bardzo bogata i jest w czym wybierać.
Oczywiście jeśli macie jakieś swoje ulubione zapachy wśród tych żeli piszcie śmiało :) Jak na razie czaję się na kawę i orzechy makadamia.

wtorek, 8 października 2013

Biedronka: gazetka kosmetyczna 10.10.-23.10.2013

Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli nowej gazetki kosmetycznej, która w Biedronce będzie obowiązywać od czwartku 10 października br.














Link do pełnej wersji gazetki KLIK

Nivea | lekki mus do pielęgnacji ciała - dzika malina i biała herbata

Dzisiaj kolejna recenzja kosmetyków, które otrzymałam w ramach testowania w Klubie Przyjaciółek Nivea. Tym razem otrzymałam dwie wersje zap...