środa, 30 sierpnia 2017

Schauma | suchy szampon Cotton Fresh

Suchy szampon okazuje się całkiem dobrym przyjacielem młodej mamy :) Oczywiście staram się myć głowę jak tylko mogę, jednak są dni, że tego czasu brakuje. Dzisiaj będzie o suchym szamponie Cotton Fresh z Schaumy.


Opis producenta: Prosty i szybki w użyciu suchy szampon do włosów przetłuszczających się The Cotton Schauma Fresh Spray. Włosy natychmiast po użyciu są czyste, a efekt świeżości utrzymuje się do 48h. Formuła z bawełny i wyciągów aloesowych pozwala usunąć nadmiar tłuszczu. Jest bardzo łagodny dla skóry głowy, ponieważ nie zawiera silikonu. Aplikacja produktu jest to bardzo łatwa. Oprócz zapewnienia świeżości wzmacnia włosy i nadaje im połysk oraz miękkość.
Zalety:
- zapewnia dodatkowy dzień świeżości,
- bez silikonów,
- do 48h efektu świeżości,
- polecany nawet do włosów bardzo tłustych.


Skład: Isobutane, Alcohol Denat, Oryza Sativa Statch, Butane, Propane, Parfum, Limonene, Hexyl Cinnamal, Linalool, Citronellol, Citral, Geraniol, Cetrimonium Chloride.


Dostępność: drogerie, markety, sklepy internetowe
Cena: ok. 10 zł | 150 ml
KWC: 3,7/5 [klik]


Szampon jak to każdy kosmetyk tego typu znajduje się w aerozolu. Szata graficzna jest przejrzysta i estetyczna. Po naciśnięciu nie wydobywa się z niego zbyt duża ilość kosmetyku. Na początku bieli on włosy, jednak bardzo łatwo się go wyczesuje. W porównaniu do Batiste, ten wydaje się mniej wydajny a Batiste na promocji można dorwać niewiele drożej


Powyżej możecie zobaczyć efekt po użyciu szamponu. Jak widać, włosy wyglądają zdecydowanie lepiej. Jednak taki efekt nie utrzymuje się zbyt długo na moich włosach, jest to ok. 3-4 godzin. Szampon sprawdzi się więc jeśli potrzebujemy szybkiego odświeżenia, na nieoczekiwane wyjście. Nie sprawdzi się on, jeśli oczekujemy, że przedłuży on świeżość włosów na cały dzień.

Używacie w kryzysowych sytuacjach suchych szamponów???

czwartek, 24 sierpnia 2017

Nowości, nowości czyli przesyłka od Rossmanna




Wczoraj na Instagramie pokazywałam Wam co trafiło do mnie w nowej przesyłce z Rossmanna. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy posiada konto na Insta, dlatego, mimo, że rzadko wrzucam zawartości przesyłek, postanowiłam zrobić wyjątek, bo jest tu kilka fajnych nowości, które może i Was zaciekawią... A ja nie wiem, kiedy zdążę je przetestować i zrecenzować, więc dzisiaj post czysto informacyjny :D














Z Facelle: płyn do higieny intymnej i chusteczki (używałam wcześniejszych wersji, której pojawiały się w moich denkach, a do chusteczek wracam już od dawna...)

Bardzo fajny gadżet do damskiej torebki, czyli metalowe pudełeczko na wkładki higieniczne. Do tego cudowny letni disign :) Etui występuje w kilku wzorach i kosztuje 5,39 zł [Rossmann -> klik].

Następna nowość to rozgrzewające plastry menstruacyjne. Więc jeśli ktoś cierpi na bolesne okresy to może warto wypróbować. Do końca sierpnia można je kupić w cenie 6,99 zł (cena regularna 8,99 zł) [Rossmann -> klik].














Do włosów mam do przetestowania szampon i odżywkę od duetu Wierzbicki & Schmidt. Odżywkę miałam kupić po wyczerpaniu mojego składziku z zapasami, bo moja siostra mi ją polecała :)



























Alterra w miejsce olejku o zapachu brzoza i pomarańcza wprowadziła grejpfrut i brzozę :) Właśnie niedawno kupiła w CND poprzednią wersję, więc teraz będę mogła oba warianty zapachowe przetestować.

Do rąk malinowo pachnący kremik :)

Z marki For Your Beauty dostałam szampon do mycia pędzli. Zobaczymy jak się sprawdzi, bo płytka do czyszczenia pędzli z tej marki jest super. Szampon kosztuje 12,99 zł za 100 ml. Ciekawa jestem wydajności...















I na koniec kolorówka. Kosmetyki mineralne Lorigine - bronzer, róż i cień do powiek. U siebie w Rossmannie nie widziałam ich, i nie wiem, czy są wystawione w szafie czy na półkach. Cena każdego kosmetyku to 39,99 zł. W ofercie są również pudry, bazy, korektory, rozświetlacze, pomadki, błyszczyki i pędzle. Kolory otrzymanych kosmetyków niedługo będą na moim Instagramie, gdzie Was serdecznie zapraszam :D


wtorek, 22 sierpnia 2017

Mój demakijaż oczu

Było ostatnio o tuszu do rzęs, więc dzisiaj w kilku krótkich słowach chciałabym Wam przedstawić mój obecny sposób na jego pozbywanie się. Będzie po prostu o demakijażu oczu.


Pierwszym krokiem jest rumiankowe masło do demakijażu z The Body Shop. Nabieram jego niewielką ilość i rozgrzewam między palcami. Następnie wcieram je przez chwilę w rzęsy by olej rozpuścił tusz. Niestety po tym kroku wyglądam niczym panda - tusz jest rozmazany czarną plamą wokół oczu. Rozpuszczoną masakrę wraz z olejem usuwam chusteczkami do demakijażu. Obecnie mam Cleanic "oczyszczenie i odżywienie" z płynem micelarnym oraz Isane Young kokos i mango. Oba rodzaje chusteczek są delikatne dla oczu, nie podrażniają ich. Mają delikatny zapach, ale nie jest on zbyt mocny i drażniący. Oczywiście chusteczek tych można używać samodzielnie, jednak aby usunąć tylko nimi makijaż z oczu trzeba troszkę potrzeć mocniej (a ja staram się tego unikać). Do zdejmowania już rozpuszczonego makijażu spisują się idealnie.


Gdyby jednak pierwszy etap usuwania makijażu z oczu sobie nie poradził, sięgam po płyn micelarny z Tołpy lub żel micelarny z Be Beauty.  Nasączony płatek kosmetyczny jednym lub drugim płynem przykładam na kilka sekund i ściągam resztki tuszu, starając się nie naciągać mocno skóry. Ani Tołpa, ani Be Beauty nie podrażniają moich dość wrażliwych oczu.

Jeszcze jakiś czas temu do demakijażu oczu używałam tylko płynów micelarnych i byłam bardzo zadowolona z tej metody. Dwuetapowe usuwanie może nie jest szybsze, bo zajmuje mi to chwilę dłużej, jednak używanie czegoś bardziej oleistego pozwala mi na dokładniejsze usuniecie maskary. Obecnie jestem zadowolona z tego sposobu demakijażu oczu i mam zamiar nadal stosować kosmetyki na bazie olei do demakijażu (masełko z The Body Shop jest również moim pierwszym krokiem w demakijażu twarzy, ale o tym innym razem).

A Wy jak radzicie sobie z demakijażem oczu? Jakie kosmetyki polecacie?

sobota, 19 sierpnia 2017

Bourjois | maskara Volume reveal

Kosmetyki do makijażu rzadko pojawiają się na moim blogu, ale to dlatego, że używam tylko podstawowych rzeczy, jak podkład, puder czy tusz do rzęs. Więc ubogo :) Ale cieszę, się gdy mogę przedstawić dobry kosmetyk, który się u mnie sprawdził. Choć muszę przyznać, że chyba na blogu jeszcze nie było recenzji maskary, która by mi się nie spodobała... Dla mnie ważne jest, aby tusz wydłużał moje rzęsy i nie sklejał ich.



Opis producenta: Nowa maskara Bourjois Volume Reveal pozwoli ci na wydobycie pełnego potencjału twoich rzęs. Inteligentna i wygodna w użyciu, pokrywa wszystkie rzęsy. To pierwsza na rynku maskara ze zintegrowanym lusterkiem z 3-krotnym zoomem, dzięki któremu dostrzec można nawet te rzęsy, które zwykle są niewidoczne dla oka! A wszystko to po to by aplikacja była jeszcze bardziej precyzyjna. Inteligentna szczoteczka o podwójnym rzędzie włosków o 2 długościach pozwala pomalować każdą rzęsę od nasady aż do końca. Delikatna, elastyczna formuła efektywnie pokrywa wszystkie rzęsy nawet te najkrótsze. Ergonomiczny kształt maskary o podstawie trójkąta sprawia, że łatwo i stabilnie się nią trzyma w ręce. Maskara dostępna jest w 2 wersjach czarnej i wodoodpornej.

Dostępność: drogerie stacjonarne i internetowe
Cena: od 27 zł | opakowanie 8 ml
KWC: 4,1/5 [klik]


Zacznę nietypowo od ceny. W drogeriach stacjonarnych kosztuje ok. 60 zł, dlatego warto czekać na promocję lub zdecydować się na zakup w sieci, gdzie bez żadnych promocji kosztuje ona poniżej 30 zł.

Szczoteczka jest silikonowa (mi one bardziej odpowiadają). Ładnie rozczesuje, nie skleja rzęs. Rzęsy po wytuszowaniu są bardziej widoczne, pogrubione i trochę wydłużone. Maskara nie odbijała mi się na górnej powiecie, nie osypywała się. Bardzo długo zachowywała świeżość, nie pamiętam nawet kiedy ją otworzyłam. Dopiero wieczorne szczypanie oczu dało mi znać, że już pora na wymianę tuszu. 


To było moje pierwsze spotkanie z tuszem Bourjois i nie rozczarowałam się. Efekt jaki uzyskałam bardzo mi się podobał i jestem ciekawa innych maskar tej marki (może macie coś do polecenia???). 



wtorek, 15 sierpnia 2017

Nivea | pianki pod prysznic

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić prysznicowe rozwiązanie, które daje mi uczucie rozpieszczenia. Pianki pod prysznic od Nivei bardzo, bardzo mi się podobają jednak mają swoje minusy, ale o tym w dalszej części recenzji.


Nivea | jedwabisty mus do ciała /wersja klasyczna/
Jedwabisty mus do mycia ciała pod prysznic Creme Care z olejkami pielęgnującymi. Dzięki idealnemu połączeniu ekstraktu drogocennego jedwabiu z niebiańsko miękkim musem sprawia uczucie gładkiej skóry, niczym otulonej jedwabiem.

Skład: Aqua, Isobutane, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Sodium Laureth Sulfate, Glycerin, Propane, Panthenol, Octyldodecanol, Lanolin Alcohol (Eucerit), Hydrolyzed Silk, Xanthan Gum, PEG-14 M, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Citric Acid, Butane, Sodium Benzoate, Linalool, Limonene, Citronellol, Geraniol, Benzyl Alcohol, Alpha-Isomethyl Ionone, Parfum.

Nivea | jedwabisty mus do ciała o zapachu rabarbaru i maliny
Poczuj zapach lata w nowej limitowanej edycji jedwabistych musów do mycia ciała NIVEA Care Shower Silk mousse o zapachu Rabarbaru i Maliny. Pielęgnuje skórę dzięki ekstraktom z naturalnego jedwabiu, pozostawiając ją miękką i gładką. Dzięki formule lekkiego piankowego musu pozwala na przyjemną pielęgnację i wystarcza na 2 razy dłużej niż tradycyjne produkty.

Skład: Aqua, Isobutane, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Sodium Laureth Sulfate, Glycerin, Propane, Hydrolyzed Silk, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Citric Acid, Butane, Xanthan Gum, PEG-14 M, Sodium Benzoate, Linalool, Benzyl Alcohol, Alpha-Isomethyl Ionone, Citronellol, Geraniol, Parfum.


Dostępność: drogerie, markety
Cena: 13,99 zł | 200 ml
KWC: 4,6/5 [klik]


Klasyczną wersję kupiłam sobie za ok. 10 zł na zakupach w Tesco, wersja owocowa trafiła do mnie w ramach uczestnictwa w Klubie Przyjaciółek Nivea.

Wersja klasyczna pachnie tradycyjnie i jest bardziej wyczuwalna podczas kąpieli. Wersja z rabarbarem i maliną, pachnie delikatniej i, może jestem dziwna, ale nie wyczuwam tu wspomnianych owoców - pachnie po prostu owocami połączonymi z kremem Nivea.

Jak wspomniałam na początku, pianka mnie rozpieszcza pod prysznicem. Bardzo przyjemnie się ją używa, łatwo rozprowadza w czasie mycia. Jest ona bardzo delikatna dla skóry. I to tyle jeśli chodzi o plusy.

Minusem jest zdecydowanie cena i wydajność. Na pewno nie starcza ona na dłużej niż tradycyjne żele. Pianka po wyciśnięciu na dłoń jest zbita, jednak w połączeniu z wodą szybko znika. Dlatego aby jakoś się umyć, najlepiej jest odwrócić trochę prysznic, "wypiankować się", po czym wejść pod strumień wody. Zapach musu nie utrzymuje się długo na mojej skórze.

Mimo, że pianka ma swoje minusy, to ja pewnie co jakiś czas będę do niej wracać. A pewnie niedługo na naszym rynku pojawi się więcej tego typu kosmetyków. Nie wiem czy pamiętacie jak Nivea wprowadziła balsamy pod prysznic? Wiele firm kosmetycznych miało w krótkim czasie w swojej ofercie kosmetyk tego typu. Więc czekam na kolejne nowości kosmetyczne na naszym rynku a do tego czasu będę sięgać po Niveę :D




sobota, 12 sierpnia 2017

Hean - Slim No Limit | cukrowy peeling do ciała

Peeling z Hean kupiłam już jakiś czas temu, oczywiście po przeczytaniu pozytywnych recenzji na jego temat. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam moje zdanie na jego temat.


Opis producenta: Cukrowy peeling ujędrniający. Preparat pod prysznic zawiera mieszankę cukru i złuszczających drobinek. Odświeża i wygładza skórę, złuszcza zrogowaciałe warstwy naskórka, oczyszcza pory, poprawia jędrność i elastyczność skóry. Stosowany dwa razy w tygodniu w widoczny sposób przywraca skórze naturalny blask i sprężystość. Mieszanka cukru i złuszczających drobinek – intensywnie usuwa martwe komórki naskórka i odblokowuje pory. Masaż drobinkami pobudza ukrwienie i dotlenia skórę. Limonka – odświeża i tonizuje skórę. Wyciąg z żeń-szenia – stymuluje odnowę naskórka, odżywia i przeciwdziała starzeniu się skóry. Wyciąg z bluszczu – wspomaga modelowanie sylwetki, usuwanie toksyn ze skóry, D-panthenol – skutecznie nawilża, zapobiega podrażnieniom i nadaje skórze miękkość.

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Polyethylene, Cocamidopropyl Betaine, PEG-12 Dimethicone, Glycerin, Propylene Glycol, Triethanolamine, Acrylates/C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Polysorbate 20, Glyceryl Laurate, Hedera Helix Extract, Panax Quinquefolium Root Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Fruit Extract, Potassium Cocoyl Hydrolyzed Collagen, Panthenol, Parfum, Limonene, Linalool, Sucrose, Hydrogenated Jojoba Oil, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, CI 19140.

Dostępność: drogerie m.in. Rossmann, Nnatura
Cena: ok. 10 zł | 200 ml
KWC: 4,2/5 [klik]

Peeling znajduje się w plastikowej tubce. W większości jego wydobywanie nie sprawiało problemów, jednak jak to w przypadku tubek, końcówkę trzeba wymęczyć lub przeciąć opakowanie. 

Kosmetyk ma cytrusowy zapach, troszkę chemiczny. Drobinki są dość ostre i jest ich sporo, co daje możliwość porządnego wypeelingowania naszego ciała. Na pewno pokochają go miłośniczki mocnych zdzieraków. 


Osobiście polubiłam go, jednak od jakiegoś czasu w sieci krążą informacje na temat mikrogranulek w kosmetykach. Tu niestety one się znajdują, więc ja już do niego nie wrócę, jednak osobą które nie zwracają na to uwagi, mogę  go polecić do wypróbowania - jest tani, wydajny i porządnie wygładza skórę :)


środa, 9 sierpnia 2017

Projekt denko | lipiec 2017

Kolejny miesiąc za nami, więc pora na kolejne puste opakowania :)


Avon | płyn do kąpieli Spring Garden: płyny z Avonu królują u mnie w łazience już od kilku lat. Gdy jeden się kończy zamawiam kolejny. Spring Gadren ma prześliczny zapach, kwiatowy ale nie jest on ciężki. Płyny z Avonu po prostu ładnie pachną i robią delikatną pianę, a zapach długo unosi się w łazience.

Douglas | płyn do kapieli Aloe Vera & Feigenkaktus (opuncja): płyn nie jest już dostępny w ofercie Douglas, a szkoda, bo jego zapach pozwalał się zrelaksować i wyciszyć w czasie kąpieli.

Johnson's Baby | łagodny płyn do mycia ciała i włosów 3w1: płyn zużyłam dodając go do kąpieli.

Yves Rocher | żel pod prysznic - pomarańcza z Florydy /recenzja/orzeźwiający i odświeżający zapach soczystych pomarańczy. Żel jest bardzo przyjemny choć mało wydajny.

Allverne | nawilżające mydło do rąk i pod prysznic Wanilia/Kokos: mydełko dostałam w prezencie, ale wydaje mi się, że kosmetyki tej marki widziałam w Hebe. Mydło miało przyjemny zapach, jednak nie utrzymywało się długo na skórze. Nie nawilżyło dłoni, jednak na pewno ich nie przesuszało.


Vichy | antyperspirant w kulce przeciw nadmiernemu poceniu /recenzja/: mimo, że antyperspirant nie chronił mnie w 100%, to jednak robił to lepiej niż większość drogeryjnych kosmetyków. Na pewno jest wart wypróbowania, a ja pewnie niedługo do niego powrócę...

Lady Speed Stick | antyperspirant: żelowy antyperspirant, który obecnie jest moim ulubionym drogeryjnym kosmetykiem tego typu. Są dostępne w kilku wersjach zapachowych i za każdym razem sięgam po inny. U mnie sprawdza się dużo lepiej niż wersja w sztyfcie.


Care&Go | szampon przeciwłupieżowy: szampon z Biedronki, który stał u nas pod prysznicem. Osobiście używałam go dość sporadycznie, raz na tydzień, aby dobrze oczyścić włosy i skórę głowy. Sprawdził się dobrze, a do tego jest wydajny, ma gęstą konsystencję, przez co nie trzeba nabierać go dużo.

Isana | suchy szampon /recenzja/tani i dobry suchy szampon, choć bieli włosy i trzeba poświęcić więcej uwagi aby go wyczesać z włosów. Ale jeśli o działanie nic mu nie mogę zarzucić. Tu miałam w mniejszej wersji, format idealny do podróżnej kosmetyczki.

Avon Advance Techniques | suchy szampon /recenzja/: przyzwoity kosmetyk. Włosy były odświeżone przez kilka godzin, w sam raz na szybkie wyjście na miasto :) troszkę przeszkadzał mi jego zapach, bo długo utrzymywał się na włosach.


Thayers | tonik - woda różana, oczar i aloes: kupiłam go jakiś czas temu na iHerb za poleceniem Agnieszki (nissiax83). Świetnie się sprawdzał do odświeżania i tonizowania skóry.

Bielenda | super power mezo serum - serum korygujące: serum może nie radzi sobie spektakularnie z problematyczną skórą, jednak na pewno po jakimś czasie wygląda ona lepiej. Jest gładsza i bardziej jędrna. To moje drugie opakowanie i chyba na jesień sięgnę po kolejne :)

Alterra | serum orchidea do skóry dojrzałej i wymagającej: przyjemne serum do twarzy, idealnie sprawdza się pod krem, zarówno na noc jak i na dzień. Nawilża, nie przeciąża skóry. Niestety nie zużyłam do końca przed terminem ważności :(

La Roche-Posay | Effaclar Duo+ krem zwalczający niedoskonałości skóry: krem pomaga mi w doprowadzeniu skóry do w miarę dobrego stanu, gdy mam jakiś mocniejszy wysyp krostek i zaskórników. Sięgam po niego na zmianę z kremem z Avene.

Gorvita | żel Aloe Vera: żel używałam pod krem na noc jako dodatkowe nawilżenie. Kosmetyk tani, bardzo wydajny, delikatny dla skóry. Świetnie sprawdza się przy podrażnieniach skóry (np. po depilacji czy opalaniu).

Tołpa green, ujędrnienie 40+ | ujędrniający krem przeciwzmarszczkowy pod oczy /recenzja/: gęsty krem, który świetnie nawilża okolice oczu. Krem wydajny i w bardzo przystępnej cenie.


Tołpa, dermo mani, new | odnawiający peeling-masaż do dłoni /recenzja/: znalazłam niedawno drugą część tego kosmetyku... Bardzo dobry, porządny peeling do dłoni. Po zabiegu dłonie są wypielęgnowane i nawilżone.

Vichy Normaderm | próbka żelu i kremu: miałam już do czynienia z żelem Vichy do mycia twarzy i uważam, że jest dobry do cery tłustej i problematycznej.

Yves Saint Laurent | Black Opium: przecudowy! po narodzinach syna mój TŻ sprezentował mi całą buteleczkę :D jak będziecie w drogerii koniecznie go powąchajcie.

Isana | oliwkowa pomadka do ust: niestety nie polubiłam się z tą pomadką. Zarówno zapach jak i działanie było kiepskie. Do tego pozostawiała dziwny, chemiczny posmak.


Cien | płatki kosmetyczne maxi: mięciutki i delikatne płatki bawełniane. Na pewno będę do nich wracać.

Be Beauty | płatki kosmetyczne: nakupiłam tych płatków w 3-paku, ale niestety nie przypadły mi do gustu. Są wykonanie tylko w 70% z bawełny, przez co nie są tak mięciutkie.

Lilibe | płatki kosmetyczne do peelingu: płatki kosmetyczne, które z jednej strony zawierały drobinki peelingujące. Niestety za wiele one nie robiły, wolę tradycyjne peelingi.

Cleanic | patyczki higieniczne: moje ulubione wyprofilowane patyczki, wracam do nich już przez dłuższy czas. Choć w ostatnim opakowaniu zdarzyło mi się, że ok. 1/4 patyczków miała watę tylko na jednej końcówce....


I tak - to całe moje denko. Dziękuję, że wytrzymałyście do końca (o ile tak było) i zapraszam za miesiąc :)



środa, 2 sierpnia 2017

Ziaja | krem nawilżający do twarzy - ogórek, mięta, kwas PHA

Nie raz już wspominałam, że lubię naszą polską markę kosmetyków, jaką jest Ziaja. Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moją opinią na temat nawilżającego kremu do twarzy z ogórkiem, miętą i kwasem PHA.


Opis producenta: Ziaja Krem z ogórkiem, miętą i kwasem PHA o ultralekkiej recepturze z kwasem laktobionowym z grupy polihydroksykwasów – PHA o działaniu nawilżająco-łagodzącym. Ziaja Krem z ogórkiem, miętą i kwasem PHA zawiera ekstrakty: Cucumis Sativus i Mentha Arvensis oraz prowitaminę B5. Przyjemny w aplikacji. Ma energetyczny, lekko chłodzący zapach. 
Działanie Ziaja, Krem z ogórkiem, miętą i kwasem PHA: 
- Doskonale nawilża i chroni skórę; zapewnia gładkość, miękkość i elastyczność;
- Łagodzi różnego rodzaju podrażnienia np. posłoneczne, zaczerwienienia, trądzik; 
- Delikatnie rozjaśnia naskórek. 
Preparat testowany dermatologicznie i alergologicznie. pH naturalne. 

Skład: Aqua (Water), C12-15 Alkyl Benzoate, Cetearyl Ethylhexanoate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Glycerin, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Cyclopentasiloxane, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Cetearyl Alcohol, Cetyl Palmitate, Octocrylene, Propylene Glycol, Lactobionic Acid, Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol (Nano), Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Carbomer, Xanthan Gum, Methylparaben, Diazolininyl Urea, Parfum (Fragrance), Linalool, Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol, Citronellol, Mentha Arvensis Leaf Extract, Sodium Hydroxide, CI 42090 (FD&C No. 5), CI 47005 (D&C Yellow No. 10).

Dostępność: stoiska Ziaja, e-sklep
Cena: 7,99 zł | 50 ml
KWC: 4,3/5 [klik]

Krem znajduje się w miękkiej tubce. Ma lekką konsystencję, która szybko się wchłania.W przypadku mojej tłustej skóry, krem na nią nałożony nie pozostawia tłustej czy lepkiej warstwy, ale błyszczę się po nim (wrrr....). Makijaż nie roluje się, choć muszę częściej się po nim pudrować w ciągu dnia. Używam go teraz głównie w domu lub jak zmyję po południu makijaż. Jeśli nie potrzebujecie silnego nawilżenia to myślę, że spisze się również dobrze jako krem na noc. 

Wydaje mi się, że mimo obietnic producenta, iż krem przeznaczony jest to wszystkich typów skóry, to znacznie lepiej spisze się przy suchej skórze. Posiadaczki cer tłustych lub mieszanych lepiej niech poproszą o próbki przed zakupem, bo może się okazać, że równie szybko błysk będzie pojawiać się na waszym licu :) a wiadomo, my "tłyścioszki" tego bardzo, bardzo nie lubimy...

Ciekawa jestem, czy go miałyście i jak się u Was sprawdził? Cena nie jest wysoka, więc może już go testowałyście?

Nivea | lekki mus do pielęgnacji ciała - dzika malina i biała herbata

Dzisiaj kolejna recenzja kosmetyków, które otrzymałam w ramach testowania w Klubie Przyjaciółek Nivea. Tym razem otrzymałam dwie wersje zap...