Jestem po długich i intensywnych testach nowej maskary L'Oreal Feline. Jak każda maskara, z którą miałam do czynienia z tej firmy, po otworzeniu warto odczekać, tydzień a nawet dwa, by maskara zgęstniała. Wtedy nie jest tak mokra i nie skleja rzęs.
Dostępność: drogerie stacjonarne i internetowe
Cena: 30+58 zł | 9 g
KWC: klik
Maskara ma silikonową szczoteczkę. Ja właśnie taki typ preferuję. Oczywiście jak z każdym nowym tuszem, na początku musimy nauczyć się posługiwać szczoteczką. Wygięta szczoteczka sprawiała mi na początku małe trudności, jednak teraz mogę ładnie wytuszować górne jak i dolne rzęsy.
Zdjęcie: u góry rzęsy no make-up, na dole umalowane
Tusz nie osypuje się w ciągu dnia, nie odbija mi się na górnej powiece. Fakt czasami ubrudzę się delikatnie przy wykonywaniu makijażu, lecz to bardziej wina mojej nieporadności :)
Małym minusem jest trwałość maskary, a raczej jej super trwałość, ponieważ przy demakijażu, w porównaniu do moich poprzednich maskar, ciężej się ją usuwa z rzęs. Muszę zużyć więcej płatków i płynu micelarnego.
Rzęsy może nie są jakieś super wow, ale nie są sklejone w trzy nogi pająka. Z czasem gdy tusz zgęstnieje dużo lepiej rozdziela rzęsy. Są one wydłużone i podkręcone. Dlatego nie warto go skreślać zaraz po zakupie i umalowaniu się pierwszy raz :) A jak wy go oceniacie??? Na rzęsach wg mnie wygląda całkiem dobrze.
Podoba mi się efekt na rzęsach ;)
OdpowiedzUsuńEfekt ładny, choć naturalny..wolałabym mocniej pogrubione, ale podoba mi się wydłużenie i rozczesanie rzęs : )
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wygląda na rzęsach.
OdpowiedzUsuńuwielbiam maskary L'Oreala :)
OdpowiedzUsuńWygląda całkiem w porządku :)
OdpowiedzUsuńEfekt wow! ;o
OdpowiedzUsuń