niedziela, 25 października 2015

L'Oreal | Volume Million Lashes Feline

Jestem po długich i intensywnych testach nowej maskary L'Oreal Feline. Jak każda maskara, z którą miałam do czynienia z tej firmy, po otworzeniu warto odczekać, tydzień a nawet dwa, by maskara zgęstniała. Wtedy nie jest tak mokra i nie skleja rzęs. 
Dostępność: drogerie stacjonarne i internetowe
Cena: 30+58 zł | 9 g
KWC: klik

Maskara ma silikonową szczoteczkę. Ja właśnie taki typ preferuję. Oczywiście jak z każdym nowym tuszem, na początku musimy nauczyć się posługiwać szczoteczką. Wygięta szczoteczka sprawiała mi na początku małe trudności, jednak teraz mogę ładnie wytuszować górne jak i dolne rzęsy. 
Zdjęcie: u góry rzęsy no make-up, na dole umalowane

Tusz nie osypuje się w ciągu dnia, nie odbija mi się na górnej powiece. Fakt czasami ubrudzę się delikatnie przy wykonywaniu makijażu, lecz to bardziej wina mojej nieporadności :)

Małym minusem jest trwałość maskary, a raczej jej super trwałość, ponieważ przy demakijażu, w porównaniu do moich poprzednich maskar, ciężej się ją usuwa z rzęs. Muszę zużyć więcej płatków i płynu micelarnego. 
Rzęsy może nie są jakieś super wow, ale nie są sklejone w trzy nogi pająka. Z czasem gdy tusz zgęstnieje dużo lepiej rozdziela rzęsy. Są one wydłużone i podkręcone. Dlatego nie warto go skreślać zaraz po zakupie i umalowaniu się pierwszy raz :)  A jak wy go oceniacie??? Na rzęsach wg mnie wygląda całkiem dobrze. 


6 komentarzy:

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)
Jeśli będą jakieś pytania na pewno odpowiem pod postem.

Wszelkie próby autopromocji (m.in. zamieszczanie LINKÓW DO WŁASNYCH BLOGÓW) oraz prośby o wzajemną obserwację będą usuwane.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Nivea | lekki mus do pielęgnacji ciała - dzika malina i biała herbata

Dzisiaj kolejna recenzja kosmetyków, które otrzymałam w ramach testowania w Klubie Przyjaciółek Nivea. Tym razem otrzymałam dwie wersje zap...